Rozdział 7.

338 25 5
                                    

Poranne słońce wpadało przez delikatne firanki, rysując jasne pasy na ciemnej podłodze salonu. Aromat świeżo parzonej kawy mieszał się z zapachem tostów, tworząc przyjemną atmosferę, która kontrastowała z napięciem poprzedniej nocy.

Jimin, w lekko pogniecionym t-shircie i bawełnianych spodniach, wyszedł z sypialni, przecierając oczy. Jego wzrok natychmiast skierował się ku kuchni, gdzie Jungkook przygotowywał śniadanie. Na kuchennym blacie leżały składniki na omlet, obok stała kawa i świeże grzanki.

Jimin nie ukrywam zaskoczenia, gdy podszedł bliżej. Rzadko widywał Jungkooka w kuchni, szczególnie zajętego takimi kulinarnymi popisami.

– Dobrze spałeś? – zapytał Jungkook, nie odrywając wzroku od patelni, na której omlet powoli nabierał złocistego koloru.

Jimin odpowiedział niepewnym skinieniem głowy, oparł się o blat, bawiąc się brzegiem serwetki.

Jungkook odłożył łopatkę i spojrzał na niego.

– Chciałbyś coś innego niż naleśniki? – zapytał łagodnie, podając Jiminowi kubek z kawą.

Jimin wziął talerz z grzankami, a Jungkook podał mu słoik wiśniowej marmolady. Wciąż nie rozumieli różnicy między dżemem a marmoladą.

– Pomyślałem, że moglibyśmy pojechać nad Cranberry – zaproponował Jungkook. – To tylko godzina drogi stąd.

– Co to za miejsce? – zapytał Jimin, unosząc brew.

– Jezioro w West Harrison, rezerwat przyrody – wyjaśnił Jungkook.

– W czwórkę?

Jungkook przytaknął, zsuwając omlet na talerz.

– Mówiłem, że mam wolny weekend.

– Jak chcesz – odparł Jimin, wzruszając ramionami, po czym zabrał śniadanie do salonu.

Jimin usiadł wygodnie w miękkim fotelu, opierając nogi na poduszce. W jednej ręce trzymał chrupiący tost, a drugą przewijał posty na mediach społecznościowych. Co jakiś czas uśmiechał się delikatnie, gdy natrafiał na coś, co go rozbawiło lub zainteresowało.

Jungkook, trzymając kubek z kawą, usiadł naprzeciwko Jimina. Przez chwilę obserwował go, starając się zrozumieć jego dziwne zachowanie.

– Co cię tak bawi? – zapytał w końcu Jungkook, próbując rozładować napięcie.

Jimin podniósł wzrok znad telefonu, wciąż uśmiechnięty.

– Nic szczególnego – odpowiedział niewzruszony.

– Czuję się przy tobie, jak samotny ojciec – westchnął Jungkook. – Jesteś w okresie buntu?

Jimin wzruszył ramionami, unikając jednoznacznej odpowiedzi. Oboje siedzieli w milczeniu – Jimin przyglądał się ekranowi telefonu, a Jungkook analizował jego twarz, która pozostała niezmieniona, bez wyraźnych emocji.

– Przepraszam za wczoraj – zaczął Jungkook.

Jimin westchnął i odłożył talerz na stoliku.

– Nie jestem zazdrosny o Yoongiego. Staram się wszystko zrozumieć, żeby niczego nie przeoczyć.

– Dlaczego przylecieli do Nowego Jorku? – wyrwał się Jimin. – Dlaczego za trzecim razem, skoro wszystko wiedzieli?

– Spokojnie – westchnął Jungkook. – Uważam, że powinieneś z nimi porozmawiać. Masz ostatnie dwa dni przed wylotem Yoongiego, więc ich nie zmarnuj. A kto wie, może będziemy widywać go częściej.

Facet sukcesu || cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz