Jesień w Nowym Jorku, z jej chameleoniczną aurą, wprowadzała mieszkańców miasta w melanż uczuć – od nostalgii, przez zachwyt, aż po melancholię. Tego dnia ulice były prawie puste, opuszczone przez tych, którzy postanowili schronić się w cieple domów, unikając srogich porywów wiatru i zimnych kropli deszczu.
Somin zaproponowała kawiarnię położoną w zaułku, którym Jimin nigdy wcześniej nie przechodził. Lokal wyglądał jak wyrwany prosto z kalendarza na starych zdjęciach – taką kawiarenkę można by sobie wyobrazić w pewnych zakątkach Londynu czy Edynburga. Było w nim coś, co Jiminowi przypominało wnętrza opisane w powieściach Jane Austen czy Brontë. Wnętrze były urocze, z ciemnymi drewnianymi meblami, które w połączeniu z czerwonymi aksamitnymi zasłonami i niewielkimi, mosiężnymi lampkami stworzyły aurę intymności.
Pośród lekkiego brzęku filiżanek i cichej rozmowy innych gości, przemykał się zapach świeżo parzonej kawy, i co chwilę aromat świeżo wyjętych z pieca wypieków. Kiedy kelnerka przynosiła talerz z ciepłymi scones, powietrze napełniało się wonią masła i jagód.
Jimin patrzył się przez okno, na którym skraplały się krople deszczu, a obok niego Somin cicho czytała książkę. W takim miejscu, czas zdawał się spowalniać, a myśli stawały się bardziej klarowne. Ta mała angielska enklawa w sercu Nowego Jorku była miejscem, które Jimin chciałby odwiedzać częściej.
Pomimo że był przystojnym i zadbanym mężczyzną, nie był typem, który chodził na randki czy spędzał czas z kobietami. Zawsze kojarzono go z pracą i zamożnością, a te relacje kończyły się głównie niezręcznymi ciszami lub próbami wykorzystania jego majątku. Każde spotkanie z kobietą, jakie przypadało mu w udziale, wydawało się być nacechowane zainteresowaniem jego statusem społecznym i finansowym. Na bankietach i firmowych imprezach bywał otoczony wyłącznie kobietami, które interesowały się jego majątkiem i były bardziej zainteresowane jego portfelem niż samą osobą.
W miarę upływu czasu Jimin unikał takich sytuacji i ograniczył kontakty z ludźmi do sfer formalnych. Był zbyt zaganiany swoją pracą i zobowiązaniami, by poświęcać czas na randki czy znajomości, które nie miały dla niego głębszego sensu. Oczywiście, nie zamykał się całkowicie przed ludźmi, ale określał swoje relacje na zasadach profesjonalnych i bywał towarzysko tylko w bardzo ograniczonym gronie.
Ta sytuacja z Somin była inna. Choć nie znali się długo, Jimin czuł pewien komfort w jej obecności. Być może dlatego, że po raz pierwszy od dawna był w stanie prowadzić rozmowę bez ukrytych intencji, bez tego poczucia, że ktoś próbuje mu się przypodobać z czysto materialistycznych powodów. Ale to milczenie było jak mur. Czuł, jak rosnący w jego wnętrzu dyskomfort z każdą sekundą stawał się coraz bardziej palący.
Postanowił złamać tę ciszę, zanim stanie się ona jeszcze bardziej niezręczna.
– Lubię tę ciszę.
Somin uniosła głowę i przez chwilę patrzyła na niego zamyślona.
– Przepraszam – odparła, zamykając książkę. – Zbyt pewnie się poczułam.
– Nie przepraszaj. – Posłał jej uśmiech.
Przesunęła książkę na bok.
– Zazwyczaj tak spędzam każde spotkania. Przepraszam.
– Mówiłem już, nie przepraszaj. Miło się patrzyło, jak czytasz.
Pomyślał nawet, że ignorowanie go na potrzeby fabuły w romansie było bardziej naturalne niż wszystkie kobiety, z którymi rozmawiał.
– Powiedz mi – odezwała się nagle Somin. – Jak to jest, że nie możesz znaleźć pracy?
Jimin zdziwiony spojrzał w brązowe oczy kobiety i zmarszczył brwi.
CZYTASZ
Facet sukcesu || cz.1
FanfictionDwójka przyjaciół wbija się w biznes kosmetyczny, tworząc rekina na amerykańskim rynku. Jimin, jako jeden z prezesów, zmuszony jest żyć w społeczeństwie opartym na kłamstwach, pieniądzach i sławie. Dochodzi do wniosku, że jego życie przestało być re...