Mieszkanie w West Village, jednej z ulubionych dzielnic nowojorczyków, stanowiło ukryty klejnot w koronie miasta. To miejsce, które niegdyś tętniło życiem artystycznym, teraz zachowało swoją autentyczność, przyciągając nie tylko stałych mieszkańców, lecz także przybyszów. Spokojne, maleńkie i niemalże europejskie miasteczko było oazą spokoju w pulsującym rytmie Nowego Jorku.
Wysokie, prostopadłościenne okna mieszkania wychodziły na malowniczą ulicę, przyciągając wzrok przechodniów. Dla każdego, kto na nie spojrzał, odkrycie tego zakątka było jak podróż w czasie. To miejsce emanowało historią i tradycją, lecz równocześnie było otwarte na nowe pomysły i inspiracje.
W dzielnicy, gdzie kiedyś kwitła sztuka, obecnie można było spotkać miłośników różnych dziedzin życia. W kawiarniach i niewielkich restauracjach, które wciąż istniały na tych ulicach, rozbrzmiewały rozmowy o kulturze, literaturze i sztuce. West Village pulsowało własnym życiem, oddzielonym od szybkiego tempa wielkiego miasta, lecz pozostającym jego sercem.
Mieszkania z wysokimi sufitami i urokiem starego świata stanowiły przestrzeń, w której można było poczuć ducha tego miejsca. To, że przyciągało nawet najbardziej zamożnych, było dowodem na jego niepowtarzalny urok i wyjątkowość.
– Bierzemy – oznajmił Jungkook.
– Oczywiście – zgodziła się kobieta w eleganckiej, czarnej spódnicy, która już od samego rana prowadziła bogatych klientów po ekskluzywnych apartamentach.
Podpisali kilka dokumentów w milczeniu, a potem Jungkook został sam z Jiminem w przepięknym salonie. Okna tego apartamentu wychodziły na spokojną ulicę West Village. Mimo że atmosfera tutaj była odmienna od zgiełku miasta, Jimin czuł dyskomfort. To miejsce emanowało urokiem, jednak jednocześnie przypominało mu o ograniczeniach narzuconych przez sławę i pozycję społeczną.
Mimo że wokół unosił się spokój i zapach świeżo ściętej kory, to miejsce miało swoje własne, niepisane zasady. Mieszkania stały tuż obok siebie, a Jimin mógł wymienić uścisk dłoni z sąsiadem na schodach prowadzących na piętro. Te bliskie spotkania przy drzwiach wewnętrznych przytłaczały go. Czuł, że nie ma tu przestrzeni do swobodnego oddychania, a wychodząc po gazetę lub na pocztę, musiałby witać się z uroczą sąsiadką znad przeciwka, która zawsze uśmiechnięta obserwowała go z zaciekawieniem.
Już wcześniej zdarzało im się przebywać w takich ekskluzywnych dzielnicach – bogatych i pozornie prywatnych. Jednakże, w rzeczywistości, każdy ich ruch był obserwowany. Zamieszkanie w podobnej okolicy sugerowało posiadanie pewnych środków finansowych. To rodziło kolejne pytanie: skąd dwaj Wschodni Azjaci mieli pieniądze?
Jungkook oparł się o ścianę, zaciągając się głęboko. Ciemne kosmyki włosów opadły mu na czoło, zasłaniając część twarzy, a jego spojrzenie utkwiło w scenerii za oknem. Jimin stał cicho, odsunąwszy się na bok, a jego myśli błądziły po uliczkach nowego osiedla.
– Przyzwyczaisz się – powiedział Jungkook, śledząc wzrokiem Jimina, który przyglądał się oknom. – Ale jeśli chcesz, mogę założyć zasłony. Chociaż osobiście uważam, że to dodaje unikalny charakter miejscu.
Jimin westchnął.
– Zrozumiałem. Zadbam o to, abyś czuł się tutaj komfortowo. Chciałbym, żebyś czuł się tutaj jak w domu – odparł Jungkook, odpychając się od ściany. Podszedł bliżej okien.
Jimin znów westchnął, opierając się na parapecie. Przyglądał się mężczyźnie w eleganckim garniturze, którego znał od czasów pierwszej klasy w Busan.
Jungkook, bo o nim mowa, wydawał się być żywym kontrastem do spokojnej atmosfery West Village. Jego dynamiczna energia była niczym ożywczy powiew w tej malowniczej dzielnicy Nowego Jorku. Byli przyjaciółmi od dzieciństwa, przeżyli razem wiele i byli dla siebie jak bracia.
CZYTASZ
Facet sukcesu || cz.1
FanfictionDwójka przyjaciół wbija się w biznes kosmetyczny, tworząc rekina na amerykańskim rynku. Jimin, jako jeden z prezesów, zmuszony jest żyć w społeczeństwie opartym na kłamstwach, pieniądzach i sławie. Dochodzi do wniosku, że jego życie przestało być re...