Aktorzy nie byli przystojni. Nie byli też w roli carewicza Romanowa zbyt naturalni, co przekreślało ich już na wstępie, bo Dean Winchester nie potrzebował kogoś, kto teatralnie ODEGRA przed cesarzową jej ukochanego chłopca, potrzebował kogoś kto jej ukochanym chłopcem będzie. Żaden z siedmiu ochotników, którzy stawili się w nieczynnym, opuszczonym pałacu, by przejść przez swego rodzaju „casting", nie wypadł przekonująco.
– Mówiłem ci, tu go nie znajdziemy – Sam zapakował do torby dokumenty i bilety, trzy, dla nich dwóch i jeden dla niego, dla tego, który okaże się wystarczającym Castielem Romanowem, by oni zasłużyli na dziesięć baniek. – Dean, to dziura. Trzeba spróbować w Moskwie.
– W Moskwie czerwono od bolszewików, nie pokażę się tam.
– Skąd w ogóle pomysł, że on mógłby to przeżyć, mam na myśli – Sammy zapiął torbę i rzucił nią, w kąt. – Rozstrzelali ich, prawda? Ktoś musiałby nie trafić, ale zorientowaliby się. Nie dziwi cię to? On miał zero szans, żeby wyjść z tego cało, to musi być pomyłka, zwykła plotka, ludziom się nudzi. Castiel Romanow nie żyje.
Też tak myślał, mimo iż on jako jedyny z obecnie żyjących – jego ojciec nie żył od dawna – znał powód, dla którego mogłoby być inaczej. To dzięki niemu szanse księcia wcale nie wynosiły zero. Uratował go, w tamtej piwnicy, dalej zrobił ile się dało, on jeden WIEDZIAŁ, że gdyby tym znalezionym dzieckiem rzeczywiście był niebieskooki brunet, którego zepchnął wtedy ze zbocza, plotki mogłyby okazać się prawdą. Nie mógł Sama w tym uświadomić, tak, to możliwe, bo ja mu pomogłem. Nie wiem, co się z nim potem stało.
– Może ma anioła stróża – burknął, otwierając butelkę ruskiej wódki. Uniósł flaszkę do ust, przechylił, pociągnął łyka; ruska wódka tak bardzo różniła się od amerykańskiej whisky, walory smakowe? Praktycznie nie posiadała ich wcale, miała być ostra, mocna i tyle. Mlasnął, syknąwszy, bo podrapała go po gardle. – Jak nie wpadniemy na nikogo do jutra, rano pojedziemy w kierunku Jekaterynburga.
Wiatr świstał pomiędzy deskami, którymi po przeniesieniu stolicy obito prawie cały Zimowy Pałac, każde wejście, każde (przynajmniej spośród tych na parterze i dolnych piętrach) okno; łajka szczeknęła z dumą, doprowadziwszy Casa pod jedno z zabitych przejść. Ależ panowała tu... cisza. Było cicho, choć miał wrażenie – to zapewne sprawka wiatru – że słyszy echo, jakby budowla zatrzymała dawną chwałę tego miejsca w swoich zastygłych murach, jak gdyby te melodie, które kiedyś tu wygrywano, przetrwały w tych ścianach. Nie tylko one. Szum rozmów. Szmer kobiecych sukien.
Stojąc na dziedzińcu Cas zadarł wzrok, opuszczony pałac wznosił się wysoko ponad nim, piętrzył ku samemu zimnemu niebu. A gdyby tak...? Potrzebował miejsca na nocleg i dopóki nie znajdzie nowej posady, w stoczni a może na kutrze, kawałka podłogi do pomieszkania. Jeśli nie tutaj, włamie się do innego opustoszałego budynku, czy naprawdę robiło to komuś różnicę? Pałac stał pusty, hulał w nim wiatr. Niech się na coś przyda.
Oderwał deskę, czapka spadła mu z głowy. Rozwiązał szal, zdjął go, wetknął sobie do kieszeni – westchnął i zabrał się za odrywanie drugiej. Poluzowana opadła jednym końcem w dół, odsłaniając otwór, przez który przecisnąłby się, gdyby się postarał, więc przygarbił się i przelazł, przekładając przez deski nogi, najpierw jedną, potem drugą. Masha wcisnęła się do środka za nim.
Wnętrze pałacu wydało mu się jeszcze cichsze, paradoksalnie – jeszcze wyraźniej przesiąknięte czymś, czego nie potrafił nazwać. Duchem. Dawne dni żyły w tym miejscu, wspomnienie o nich, uwięzione w korytarzach, zaklęte w zakurzonych meblach, pokrytych pajęczynami przedmiotach. Przeszedł przez hol, obrócił się, podziwiając wielki, zwisający z sufitu żyrandol; olbrzymie schody wyrosły przed nim, posłane brudnym, zmatowiałym dywanem. W życiu nie widział tak przytłaczającej klatki schodowej, te stopnie były potężne, poręcz masywna, choć wyszczerbiona u samej podstawy. Jego kroki, kiedy na nie wszedł, na te schody, rozbrzmiały w pustych wnętrzach tak donośnie!
CZYTASZ
Anastasia (DESTIEL AU) - UKOŃCZONE
FanfictionOd czasu rewolucji po Sankt Petersburgu krąży plotka, że syn straconego cara Mikołaja przeżył noc zagłady rodziny Romanowów, a jego babka, Maria Romanowa, w zamian za odnalezienie go oferuje wysoką nagrodę. Polując na ten łup do Rosji wracają po lat...