W małej drewnianej salce rozległ się huk, a twoje dziesięcioletnie ciało po raz kolejny tego dnia uderzyło o ziemię.
Kaszel wyrwał się z twojego gardła, gdy odruchowo przyłożyłaś rękę do brzucha, który bolał niemiłosiernie od otrzymanego ciosu. Wiedziałaś, że za kilka godzin w tym miejscu pojawi się nowy siniak.
-Wstawaj!- krzyknął twój ojciec, górując nad tobą.- Jak zamierzasz przetrwać, skoro nie potrafisz nawet znieść małego kopnięcia?!
Zagryzłaś zęby i powoli, posłusznie podniosłaś się z ziemi, wciąż trzymając się za brzuch.
Na twoim małym ciele widniało już kilka blizn, a po dzisiejszym dniu spodziewałaś się nowych.
Oczywiście w takich miejscach, które można łatwo ukryć pod bluzą czy koszulą z długimi rękawami. Twój ojciec nie mógł przecież pozwolić na to, by twoja mama coś zauważyła.
Przyjęłaś postawę i chwyciłaś drewniany nóż ostrzem do tyłu, co było najlepszym sposobem na trzymanie jakiejkolwiek broni białej. Tak przynajmniej wpoił ci mężczyzna stojący przed tobą.
Zaczęłaś biec i zamachnęłaś się na niego pięścią. Wyminął cios i odepchnął cię od siebie, jednak nie poddawałaś się i spróbowałaś go kopnąć. Niestety złapał twoją kostkę, zaraz przed tym, jak twoja stopa zdążyła go choćby dotknąć i z łatwością rzucił tobą przez pokój.
Poczułaś jak uderzasz plecami o ścianę, a z twoich ust wyrwał się bolesny krzyk, gdy spadłaś z powrotem na drewnianą podłogę. W twoje nogi, ręce i brzuch wbiły się drzazgi, co spowodowało dodatkowy przypływ bólu.
Usłyszałaś powolne kroki i niepewnie spojrzałaś w górę, by zobaczyć jak twój ojciec podchodzi do ciebie z zawiedzioną i wściekłą miną.
-Ten sam błąd!- warknął, powodując, że zadrżałaś.- Ciągle popełniasz ten sam cholerny błąd szczeniaku! Jak głupia możesz być, skoro nie jesteś w stanie nauczyć się, żeby nie pozwolić przeciwnikowi złapać twojej nogi?! Mało dla ciebie zrobiłem?! Mało czasu poświęciłem?! Po tym wszystkim powinnaś być już w stanie przynajmniej mnie rozbroić! Jesteś żałosna!
Pisnęłaś nędznie, gdy stopa mężczyzny spotkała się z twoimi żebrami. Zagryzłaś wargę do krwi, uparcie powstrzymując płacz, wiedząc, że to go tylko podjudzi.
-Myślisz o swojej śmierdzącej przyjaciółeczce hmm? Może. gdybyś. nie była. takim. bezwartościowym. gównem. udałoby ci się. ją uratować!- mówił, kopiąc cię w przerwach miedzy słowami. Za każdym razem zwiększając siłę uderzenia.
-N-nie.. Przestań!- jęknęłaś cicho, gdy z twoich żółto-zielonych oczu mimo wszelkich starań zaczęła wylewać się fala łez.
Leżałaś twarzą do ziemi, płacząc coraz głośniej po kolejnych zadanych ciosach, zbyt słaba, by się osłonić.
Jako dziecko twoja odporność na ból praktycznie nie istniała, więc w tym momencie czułaś się jak na torturach.
Tak było przynajmniej kilka razy tygodniowo, a ten mężczyzna, posiadający tak pusty status twojego ojca stawał się coraz bardziej surowy i brutalny z każdym dniem.
Najgorsze było dla ciebie to, że nie wiedziałaś dlaczego cię to spotyka i co możesz zrobić, żeby to zatrzymać.
W końcu kopnięcia ustały.
Szlochałaś oddychając ciężko, podczas gdy twój stworzyciel patrzył na ciebie z góry, z wyraźna pogarda w oczach.
-Nie jesteś warta, by ocalić ludzkość. Nie możesz nawet uratować samej siebie. Spowodujesz śmierć wszystkich, na których ci zależy, bo jesteś cholernie słaba- wypluł jadowicie.- Nie jesteś godna tego, co otrzymałaś.. Kto wie, może mały Eren ma większy potencjał? Jeśli się nie poprawisz, to się o tym przekonamy. I nie rycz, wyglądasz obrzydliwie.
CZYTASZ
Enemy {Levi x Oc}
FanfictionEmma Jaeger, starsza siostra Erena wbrew pozorom nie miała łatwego życia. Jej ojciec twierdząc, że musi ją przygotować do ocalenia ludzkości zgotował jej piekło na ziemi, znęcając się nad nią, narażając na ciągłe niebezpieczeństwa i poddając ciężkim...