~Kobieta-Tytan Schwytana~

2.5K 125 92
                                    

    Dudnienie drewnianych kół powozu przełamywane tętentem kopyt rozlegało się rytmicznie w powietrzu.

Między tobą i Jeanem panowała napięta cisza. Każde z was rozmyślało o przebiegu misji, która miała się zaraz rozpocząć i o tym, czy wszystko potoczy się zgodnie z planem dowódcy.

Bawiłaś się rękawem białek koszuli i wyglądałaś przez wpół zasłonięte okienko po twojej prawej stronie, obserwując twarze mijanych przez powóz żołnierzy, ze świadomością, że po chwili i tak o nich zapomnisz. Stało się to twoim jedynym zajęciem na całą podróż do Stohess.

Jean siedział sztywno po twojej prawej stronie i wpatrywał się prosto przed siebie z wyraźnym zdenerwowaniem wypisanym na twarzy. Obawiał się o to, że któryś z żołnierzy Żandarmerii zorientuje się w końcu, że nie jest on tak naprawdę Erenem, a chłopcem w peruce, który tylko się pod niego podszywa. 

Ty za to, poza obserwowaniem widoków z okna byłaś skupiona na myśleniu o trójce nastolatków, którzy mieli za zadanie zwabić cel do podziemia mniej więcej w tym momencie.

Tyle rzeczy mogło pójść nie tak. Annie wbrew pozorom nie była osobą, która szybko się poddaje i zdawałaś sobie z tego sprawę. Potrafiła być zdeterminowana i była w stanie wiele poświęcić, by osiągnąć swój cel. Poza tym jej umiejętności bojowe konkurowały z umiejętnościami Mikasy.

Wierzyłaś jednak, że Eren, Mikasa i Armin są wystarczająco silni, i że nie stanie się im poważniejsza krzywda. Mimo wszystko, jak bardzo byś im nie ufała, nie mogłaś pozbyć się obaw o ich zdrowie i bezpieczeństwo. Takie myśli musiały w końcu stać się nieodłączną częścią twojego życia.

Przecież dołączyliście do Zwiadowców wiedząc na co się piszecie. Nie mogłaś być teraz zaskoczona czy pretensjonalna.

Zamknęłaś oczy i oparłaś głowę o siedzenie, wsłuchując się w dźwięki z zewnątrz, starając się przy tym oczyścić umysł z niepotrzebnych myśli i życząc cicho powodzenia rodzeństwu, które już powinno zacząć swoją część zadania.

~~~~

Blondwłosa dziewczyna z zielonym jednorożcem na kurtce biegła za innymi żołnierzami z jej oddziału, gdy z ciasnej alejki rozległ się cichy głos wołający jej imię.

Zatrzymała się na miejscu i po chwili zastanowienia zawróciła, by stanąć twarzą w twarz z posiadaczem delikatnego głosu, który przed chwilą usłyszała. 

-Hej. Więc dołączyłaś do Żandarmerii?- przywitał się blondyn okryty kapturem w kolorze zgniłej zieleni i posłał dziewczynie mały słodki uśmiech. Jej oczy rozszerzyły się i zabłysły w nich małe iskierki na jego widok.

-Armin... Dlaczego jesteś tak ubrany?- spytała.

-Udaję tragarza. Pod płaszczem mam ukryty sprzęt do trójwymiarowego manewru. Spójrz- powiedział, unosząc zielony materiał i odsłaniając tym samym dwie butle z gazem przymocowane do 3DMG.

-Co się dzieje?

-Annie, pomożesz Erenowi i Emmie uciec?

-Dokąd?- zapytała monotonnie dziewczyna.- Jeśli przeciwstawisz się monarchii, to czy wewnątrz murów jest dla ciebie miejsce?

-Musimy się ukryć na jakiś czas. To nie tak, że jesteśmy wrogami monarchii. Niektórzy z Oddziału Zwiadowców potraktują to jako rebelię. Jednak potrzebujemy trochę czasu, by udowodnić, że misja nie poszła na marne. Z całą pewnością nam się uda.

-Materiały, które zmienią ich opinie? Cos takiego istnieje? Co to za dowody?

Armin zagryzł wargę na pytanie blondynki i spojrzał w ziemię z poczuciem winy.

Enemy {Levi x Oc}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz