~Prolog ~

4.1K 151 356
                                        

Tytani...

Mrożące krew w żyłach kreatury, lubujące się w pożeraniu ludzkiego mięsa.

Mimo, że wyglądają jak my, osiągają kolosalne rozmiary oraz nie mają organów rozrodczych..

Ich istnienie owiane jest tajemnicą i mimo największych starań, informacje jakie o nich zebrano są minimalne, a próby ich zwiększenia kosztują życia.

Skrawek ludzkości zdołał schronić się za murami i z czasem zaczęto prowadzić "normalne" życie.

Ludzie przywykli do życia w klatce, w strachu przed tytanami przekonani, że mury chronić ich będą w nieskończoność.

Błąd...

~~~~

- Eren... Eren.. Eren obudź się! - zawołałaś potrząsając lekko bratem, który spał oparty o drzewo. Mikasa stała obok i patrzyła z niepokojem na chłopca.

W końcu otworzył szmaragdowe oczy i spojrzał na was zdezorientowany.

- C-co... - wymamrotał pocierając oczy i siadając.

- Eren, czy wszystko w porządku? - spytała zaniepokojona Mikasa.

- He?

- Płaczesz. Nic ci nie jest? - zapytałaś delikatnie.

Chłopiec rozszerzył oczy i przyłożył palce do policzka po którym spływała łza. Zmarszczył brwi i zamyślił się, starając przypomnieć sobie o czym śnił, jednak poddał się i wstał.

- Nic mi nie jest. Wracajmy. - poprosił podnosząc koszyk z drewnem po czym zaczął iść w kierunku muru.

Westchnęłaś i poklepałaś delikatnie Mikasę dając znak, żeby podążyła za tobą, podczas gdy ty ruszyłaś za Erenem.

Spacerowałaś z rodzeństwem prowadząc beztroskie rozmowy i śmiejąc się w najlepsze.

Dla niektórych mogło się wydawać dziwne, że większość czasu spędzasz z młodszym rodzeństwem, jednak dla ciebie było to idealne ( i jedyne możliwe) towarzystwo. Kochałaś ich ponad życie i zrobiłabyś wszystko, by ich ochronić.

Dotarliście do murów i pierwsze co rzuciło się wam w oczy to jak zwykle pijani rzołnierze garnizonu grający w karty.

Przewróciłaś oczami ukrywając zirytowanie pod obojętną maską i kontynuowałaś drogę nie chcąc wdawać się w niepotrzebne dyskusje na temat nieodpowiedzialnego zachowania żołnierzy.

Eren jednak, jak to Eren nie mógł trzymać języka za zębami.

Zacisnął pięści i spojrzał gniewnie na zbliżającego się w naszym kierunku Hannesa.

- Jak chcesz bronić murów, kiedy jesteś pijany?! - krzyknął powodując, że westchnęłaś cicho.

Tu oto w całej okazałości stoi twój narwany, wybuchowy braciszek...

Hannes zrobił zdezorientowaną minę i podrapał się po policzku.

- Hę? Niby kiedy?

- Żertujesz sobie?! Choćby teraz! Co jeśli Tytani przebiją się przez mur?!

Koledzy Hannesa zaczęli się śmiać i przyznawać Erenowi rację a pewien gruby żołnierz stanął naprzeciwko nas i spojrzał lekko pijanym wzrokiem na Erena.

- Odważny jesteś! Jesteś synem doktora Jaegera? Wiesz młody, jeśli tak się stanie i tytani faktycznie przedostaną się przez mur, to zrobimy to co do nas należy. Nie sądzę jednak, żeby coś takiego kiedykolwiek miało miejsce. Te mury bronią nas od stu lat i nic nigdy ich nie naruszyło. - powiedział mężczyzna.

Enemy {Levi x Oc}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz