13

321 18 5
                                    

Słuchajcie. Będę miła i podaruje wam danie tej siódmej gwiazdki. Za to chciałabym 11 komentarzy i sześć gwiazdek. Wygodniej?

Scena 14
Czkawka: (w zatoczce) Szczerbata mordko! Przyniosłem ci coś na ząb. Takie małe śniadanko. O matko. Ale zapachy.

-To takie pyszne...- rozmarzyły się smoki.

-Dla was może tak, ale dla ludzi niezbyt. Oni jedzą gotowane.-powiedziałam na co wikingowie skoczyli na tyłkach, a kilku wrzasnęła że strachu. Roześmiałam się.- Tak ludzie. Ja wasza DragonLionAx jeszcze żyje.

Smoki fuknęły obrażone.

- Ej o was nie mówię bo wiecie że cały czas tu byłam.- Na te me słowa tylko po kiwały zgodnie głowami.

Czkawka:Ee, mamy łososia, pysznego islandzkiego dorsza i wędzonego węgorza.

Smoki na ostatnią rybę nerwowo podkręciły głowami, Czkawka się otrząsnął z tego widoku i wspomnienia zapachu, a nie które smoki nawet zaczęły gromadzić ogień, ale przestały gdy Czkawka je uspokoił mówiąc że to przeszłość.

-Dałeś smokowi węgorza?- zapytała przerażona Valka

-Nie wiedziałem!-usprawiedliwił się młody jeździec.- To jest takie ohydne że nie będę tego komentował. Masakra.

-Od kiedy nie lubisz węgorza?- zapytał Stoick.

-Od kiedy jeszcze żywy był na moim talerzu. -młody Haddock się otrząsnął z obrzydzenia.

(Nocna Furia reaguje nerwowo)

Czkawka: Nie, nie, nie, nie, nie. Nie. Spokojnie. Wiem, mnie też węgorz specjalnie nie leży.

(wyrzuca węgorza)

-To było najgorsze doświadczenie ze smokiem. Dać mu węgorza.

-Ej a skoro te gadziny nie lubią węgorzów to pokryjemy nimi całe Berk, żeby nie przylatywały.- powiedział Sączysmark.- no nie?

Cała wyspa popatrzyła na niego jak na idiotę.

-Dalej nie? No dobra ale to tylko pomysł- i zapadł się na krzesło.

Czkawka: No właśnie i o to chodzi… O to chodzi… Jedz sobie co chcesz, a mną się nie przejmuj. A ja tu sobie rozłożę rzeczy i zajmę się swoimi sprawami.

(próbuje założyć protezę, ale smok porusza ogonem)

Czkawka:Nic nie robię.

(chłopak unieruchamia ogon i umieszcza prototyp protezy)

-Jak ja tego nie zauważyłem?-zapytał sam siebie Szczerbatek.

-Byłeś zbyt zajęty jedzeniem. Chyba dawno nie jadłeś wtedy no nie?- powiedział Czkawka.

-No bo nie miałem jak- warknął.A Czkawka wiedział, że nocna furia nie jest już na niego zła.

Dobrze… Dobrze…

(gad orientuje się w sytuacji)

Czkawka:No i proszę. Raczej nie odleci, nie?

(smok podrywa się do lotu)

Wikingowie zaczęli wrzeszczeć z przerażenia. Najbardziej banda Smarka. Czkawka tylko się uśmiechnął. To były czasy.

Łaa! Ooo! Nie, nie, nie, nie! Aaa! O bogowie! To działa! Tak! Tak! Udało się!

HTTYD watching the movie~martwe~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz