5 rozdział 5

316 28 25
                                    

Per. III osoba

Po Rosji do posiadłości przyjechał nie kto inny jak ZSRR.
Polska widząc go z nieukrywanym smutkiem przywitała go oprowadzając go po posiadłości jak i ogrodzie. Jednakże wbrew jej przekonaniom ZSRR znał to miejsce. Znał je bardzo dobrze ponieważ wraz z Rzeszą za czasów jego życia przyjeżdżali razem tutaj i właśnie wtedy ZSRR miał okazję poznać cieplejsze oblicze Rzeszy jako ojca jak i przyjaciela.
Wraz z Rzeszą bardzo często podczas każdej wolnej okazji spotykali się w owej posiadłości i spędzali tam czas grywając w szachy, warcaby urządzając grilla a nawet i grając na pianinie. Spędzali czas w każdy możliwy sposób zapominając o całym świecie, nie zwracając uwagi na wojnę i ciesząc się głównie sobą.
Najcieplejszym wspomnieniem ZSRR z tego miejsca były jednak gry wraz z Rzeszą na pianinie. Siadali razem przy klawiszach jakże fascynującego obojga instrumentu i grali razem swoje ulubione piosenki.
Jednakże piosenka która zapadła ZSRR do głębi w pamięci miała dla niego szczególne znaczenie.
Była to piosenka co prawda francuska jednakże matka Rzeszy nauczyła syna grać ją na pianinie jak i śpiewać.
Właśnie przy tej piosence ZSRR pierwszy raz usłyszał śpiew nazisty jak i urzeczony nim go pocałował.
Piosenka ta nazywała się "La Vie en Rose"🌹
Lecz również po tej piosence ich relacja... Zdawała się już nigdy nie być taka sama.

*Wspomnienie*

Per. ZSRR
Rzesza zaprosił mnie do Auli, wydaje mi się że już wiem co tam zastanę. Pewnie znowu będziemy grać na pianinie, szczerze się z tego cieszę. Nigdy nie spodziewał bym się że Rzesza... Taki jest. Muszę przyznać że gdy poznałem go pierwszy raz jako dowódcę narodu... wydawał mi się być oziębłym nieczułym wyrahowanym tyranem bez uczuć. Ale gdy tak patrzę na to teraz... Naprawdę strasznie się myliłem.
Powolnym krokiem zacząłem się zbliżać do Auli z której słyszałem już znany mi dźwięk pianina.
Oparłem się o framugę i przyglądałem się Rzeszy, który ubrany był w białą koszulę i czarne spodnie ogrodniczki wraz z lakierkami. Wydaje się być... taki niewinnym.
Wsłuchałem się w dźwięki pianina... pierwszy raz z tak wielkim zaangażowaniem grał jeden z dotąd nieznanych mi utworów.
Podszedłem powolnie do Rzeszy wciąż niezauważony siadając obok niego. Był tak skupiony grając już znane mu dźwięki z zamkniętymi oczami wręcz z pamięci, że nie zauważył nawet, iż jestem tuż obok niego.
Lecz kiedy tylko skończył otworzył powolnie oczy a z jego policzka uroniła się jedna... Samotna łza.
Wydawało mi się, że jestem świadkiem naprawdę czegoś ważnego.
Tuż po tym nazista zauważył mnie i z delikatnym rumieńcem wytarł łzę z policzka.

- wybacz, nie zauważyłem cię. Kiedy przyszedłeś? - powiedział jakby zawstydzony uśmiechając się delikatnie i przyglądając mi się oczami z których wyczytać mogłem... Jedynie szczerą radość.

- przed chwilą - powiedziałem przyglądając się mu z uśmiechem - co to był za utwór?

- to... Był "La Vie en Rose" - powiedział powoli jakby wspominając coś po czym ukradkiem wyjął róże z pianina i uśmiechając się do niej jakby do ukochanej.

- francuski? - zapytałem wręcz ze śmiechem niedowieżając

- no - powiedział również śmiejąc się delikatnie Nazista

- skąd u ciebie takie nagłe upodobanie francuskim utworem - powiedziałem zaintrygowany - wydawało mi się że nie lubisz takiego klimatu jak i samej kultury francuskiej - powiedziałem po czym Rzesza jakby zawstydzony zarumienił się delikatnie - i z kąd ta róża w pianinie?

- moja mama... Kochała tą piosenkę... zawsze śpiewała mi ją przed snem grając na pianinie - powiedział jakby ze smutkiem - samej Francji nie lubię... Jest strasznie... Zadufana w sobie... Ale nie mogę jej odmówić tego iż jest ona ikoną sztuki, jak i romansu. W końcu sam Paryż to miasto miłości, a moja mama... Zawsze chciała tam pojechać wraz z tatą... Szkoda że się tego nie doczekała... Ale powtarzała mi że nie ważne co chciał bym w życiu osiągnąć i kim chciał bym być, zawsze gdybym chciał zagrać ten utwór to żebym włożył dla niej róże w pianino dopóki nie będę grał tego z kimś lub dla kogoś kto mnie pokocha.
Żeby wiedziała że chociaż ja znalazłem kogoś kto mnie szczerze pokochał. - powiedział po czym ja milczałem przez chwilę wpatrując się w jego twarz, nigdy nie spodziewał bym się po nim takiego wyznania, a nawet i przywiązania do zdawać by się mogło błahostki. Podczas gdy słuchając tego jak o tym mówił zdawało mi się iż dla niego ma to wręcz ogromne znaczenie.

Nawiedzony dwór w "Himbeertal" IIIZSRR (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz