6 Rozdział 6

300 27 22
                                    

Per. III osoba

ZSRR tego dnia snuł się pośród ciemności nieprzeniknionej nocy między korytarzami dworu rodziny germańskiej.
W jego głowie wciąż tliły się wspomnienia spędzanych w rezydencji dni z Rzeszą.
Najczęściej przebywali w niej sami bądź też z synem Rzeszy, jednak w jego głowie tym razem tliło się wspomnienie jakże stare, wręcz archaiczne.
Rzesza wraz z ZSRR w końcu nie znali się od dziś. W głowie ZSRR tliło się wspomnienie w którym to jego ojciec Cesarstwo Rosyjskie zabrał go do owej rezydencji na urodziny Rzeszy wyprawione mu przez Cesarstwo Niemieckie.
Był to wielki bal na którym to właśnie ZSRR pierwszy raz poznał Rzeszę.

*Wspomnienie*

Per. ZSRR

Dzisiaj jest 15 marca. Mój ojciec kazał mi się wyszykować ponieważ jedziemy na jakąś jego zdaniem "ważną" uroczystość do Cesarstwa Niemieckiego na której będę miał okazję poznać jego następcę... Szczerze mi się nie chce tam jechać. Bale i wystawne stroje nie są czymś co sprawia mi przyjemność, jest to bardziej agonia...
Przyszykowały mnie na wyjazd oczywiście pokojówki. Kazały mi włożyć białą koszulę, czarne spodnie, lakierki i oczywiście garnitur.
Ehhh... Gdybym miał wybór szczerze chciał bym zostać w domu.
Kiedy tylko się wyszykowałem zostałem od razu wpakowany do samochodu. Nie jechaliśmy jakoś długo, chyba z godzinę.
Dojechaliśmy z wszystkimi gośćmi wśród których znajdowali się Anglia z swoją żoną Francją i ich dziećmi USA i Kanadą. Szczerze nie lubiłem tej rodziny. Tuż po nich przyjechała również Rzeczpospolita Obojga Narodów, niby wujek ale też jakoś go nie lubię.
Nie będę wymieniał ich wszystkich ale za większością nie przepadam...
Jednak z młodzieży która przyjechała w tym samym czasie mogłem również dostrzec Imperium Japońskie i Królestwo Włoch, których już znałem ale nie szczególnie za nimi przepadałem. Ehhh zapowiada się cudowna zabawa. Nikogo z tąd nie lubię a większość znam. Świetnie.
Wszedłem do wielkiej sali wraz z ojcem. Było to naprawdę ładne miejsce i również skromne. Podoba mi się bardziej od własnego mieszkania... czy inne kraje nie mogą mieć takich samych domów?
Nie było w nim nic szczególnego poza tym że miało wiele pokoi i wielki ogród a z tego co wiem miejsce to było prezentem dla Rzeszy od Cesarstwa na urodziny.
Aż dziwne że nie ma tu złotych zdobień i pokazów własnego majestatu z czego w końcu słynie ta rodzina. Ale... Może Rzesza jest inny?

Mój ojciec podszedł do Cesarstwa i zaczęli ze sobą rozmawiać.

- Cesarstwo Niemieckie miło mi cię widzieć w pełnym zdrowiu i majestacie. Bardzo dziękuję za zaproszenie do tej jakże... Uroczej rezydencji - powiedział taktowanie ponieważ Imperium sam wolał a wręcz preferował złote zdobienia i ukazywanie swojego bogactwa.

- mi również bardzo miło cię widzieć Imperium Rosyjskie, zdaje sobie sprawę z tego że nie są to tak moje jak i twoje klimaty jednakże mój syn zażądał ode mnie - zaśmiał się na samo wspomnienie - abym wszystkie swoje bogactwa zabrał jak najdalej od tego miejsca.

- co ty mówisz - imperium również śmiał się wraz z Cesarstwem.

- tato... Przestań... - powiedział nagle jakiś cichy i melodyjny głos zza cesarstwa.

- a właśnie! - powiedział nagle Cesarstwo - prawie bym zapomniał o gwieździe tego wieczoru, oto mój syn III Rzesza - wyprowadził zza siebie swojego następcę

Nie był to chłopak wielkiej postury, wydawał mi się... Delikatny?
Patrząc na niego miałem wrażenie że gdybym tylko wykonał jeden nie ostrożny ruch w jego kierunku... To mogło by go już nie być obok mnie.
Nie był ubrany tak jak ja.
Miał na sobie tylko zwykłą koszulę i ciemne spodenki ogrodniczki na szelkach.
Gdybym nie wiedział że jest on mężczyzną był bym wręcz przekonany że istota która przede mną stoi to kobieta.
Delikatnie wyciągnąłem rękę w jego stronę na co on odwzajemnił gest.
Nie rozumiem tylko dlaczego... Sam nie chcę jej puścić a chwila ta... Dłuży mi się w nieskończoności.

Wraz z Rzeszą chodziłem beztrosko po parku, pokazywał mi tyle co zasadzone krzewy i mówił co z których wyrośnie. To było wręcz zabawne, nie zwracał uwagi na całe to przyjęcie lecz jedynie na tłumaczenie mi gdzie co posadził i z czego co wyrośnie.

Zapytałem więc dlaczego nie zrobi sobie ogródka w ogrodzie na co Rzesza spojrzał jakby obużonym wzrokiem.

- Bo to nie jest sklep ogrodniczy... Nie potrzebuję tutaj jedzenia, chcę aby to miejsce było moim światem do którego tylko ja i moi najbliżsi mają dostęp... To miejsce ma sprawiać że przez ten czas który tu będę spędzał w końcu będę mógł być sobą - powiedział jakby rozmarzony

- a na codzień w Berlinie nie jesteś sobą? - zapytałem zaintrygowany, wydaje mi się że chce się przede mną popisać

- nie... - powiedział smutny - ale... Dzisiaj to nie ważne, porozmawiamy o tym kiedy indziej

- mam nadzieję że będziemy mieli do tego sposobność - powiedziałem uśmiechając się do niego delikatnie

- aleś ty oficjalny... Jezu to nie wojna czy podpisywanie jakiejś umowy narodowej żeby być tak poważnym, uśmiechnij się - powiedział po czym podszedł do mnie i delikatnie złapał mnie za policzki uśmiechając się na co ja nieświadomie sam się uśmiechnąłem

- od razu lepiej - powiedział wesoły po czym złapał mnie za rękę i zaczął znowu gdzieś prowadzić. Wydaje mi się... Że to jest pierwsza osoba... Którą lubię

*Koniec wspomnienia*

ZSRR snując się tak bez celu po korytarzach wszedł do wielkiej sali balowej gdzie pierwszy raz poznał Rzeszę... Naprawdę za nim tęsknił a to miejsce przywoływało mu wspomnienia z nim związane co z jednej strony go bolało, jednakże z drugiej cieszyło.

W pewnym momencie ZSRR usłyszał kroki. Powolne kroki jakby w korytarzu prowadzące w głąb budynku. Dobrze wiedział, że wszyscy śpią dlatego uznał, że to włamywacz i niesłyszalnie poszedł za dźwiękiem kroków. Które doprowadziły go do przejścia do Auli. Przystanął w nim na chwilę czując ukłucie w sercu i przełykając ślinę. Bał się wejść do tego pomieszczenia ze względu na ból jaki ono ze sobą dla niego niosło, dlatego tylko słuchał gdzie dalej postanowiła pójść postać. Jednakże jedyne co usłyszał to dźwięk odsuwanego stołka od pianina na co lekko się spiął.

Jednakże gdy tylko usłyszał dźwięk dobrze znanej mu piosenki "La Vie en Rose 🌹" i głos Rzeszy, który ją śpiewał rozpłakał się i nogami jak z waty zaczął iść w stronę auli. Gdy wszedł do pomieszczenia zobaczył odwróconą do niego plecami postać o krutkich czerwonych włosach ubraną w koszulę i ogrodniczki.

- Rz-Rzesza? - zapytał sam siebie płacząc ponieważ postać ta była tak niewyobrażalnie do niego podobna że aż stracił dech w piersi.

Postać na jego słowa jednak nie zareagowała lecz odwróciła delikatnie głowę w jego stronę nie ukazując twarzy i kończąc utwór na co ZSRR zaczął bardzo powoli podchodzić do niej.

Jednakże gdy tylko postać skończyła grać i śpiewać zniknęła.
ZSRR wpatrywał się osłupiały w pianino płacząc po czym upadł na kolana nie mogąc się otrząsnąć.
Niedługo po tym do pomieszczenia weszła Polska zbudzona hałasem.

- ZSRR? - Podeszła do niego delikatnie gładząc go po plecach i tuląc do siebie gdy zauważyła jak bardzo mu ciężko - co się stało?

ZSRR jednakże tylko wstał na chwilę z kolan i podszedł do pianina uchylając klapę pod którą znalazł tyle co zerwaną róże na co zasłonił swoje usta i z różą przy sercu jak najszybciej wyszedł z Auli zostawiając w niej nic nie świadomą Polskę.

______________________________________
Rozdział zawiera 1159 słów
Miłego czytania UwU ❤️🍑🌺

Nawiedzony dwór w "Himbeertal" IIIZSRR (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz