-Jak dobrze, że Dumbledore był w pobliżu... - mówiła Hermiona Granger, kiedy siedzieliśmy w skrzydle szpitalnym, po tym jak wybraniec spadł z miotły. Na niebie pojawił się dementor, lecz dyrektor ma refleks lepszy od niejednego szukającego i uratował go od rychłej śmierci.
- Cicho! Budzi się. - powiedziała Katie Bell. Była tam cała drużyna Gryffindoru, a ja szczerze nie wiem co tam robiłam. Chciałam wiedzieć co z Harry'm, pomimo tego, że nie byliśmy jakimiś bliskimi przyjaciółmi. Po zatem, gdybym uciekła z miejsca zbrodni, mogliby pomyśleć, że to przez moje zaklęcie się to stało. Nie zniosłabym kolejnych oskarżeń od strony rozjuszonych gryfonów, więc wolałabym wyjaśnić to na bieżąco.
-Gdzie jestem? - zapytał zdezorientowany, mrużąc oczy, od oślepiającego światła.
-O nic się nie martw. Żyjesz, a to najważniejsze. - oznajmiła Granger ocierając łzy, które zebrały się jej podczas całego zamieszania.
-Co z meczem? Gdzie moja miotła? - wciąż pytał wybraniec. No to się zawiedzie...
- Diggory złapał znicz... Przegraliśmy. A twoja miotła... - tłumaczył mu Fred.
Podszedł do niego młody Weasley i wręczył mu szczątki jego nimbusa. Nie było szans, aby udało się go uratować. Będzie musiał poświęcić ogromną sumę galeonów na zakup nowej.- Naprawdę mi przykro, Harry... - wybełkotał rudzielec. Potter patrzył na swoją miotłę, a raczej na jej pozostałości , ze łzami w oczach. Może zaproponować mu, aby zrobić jej pogrzeb? W mojej głowie toczył się spór, czy powinna byłabym postawić na miejscu jej spoczynku lilie, czy gerbery. Dobra, lilie byłyby niestosowne... Stop!
- Gdzie jest Wood? - wypytywał wybraniec, nie odrywając wzorku od pozostałości nimbusa.
-Wciąż pod prysznicem. - westchnął George i spojrzał krzywo na Harry'ego.
-Chyba próbuje się tam utopić. - dodał Fred, a ja starałam się powstrzymać śmiech. Wdech, wydech, wdech...
Przestałam, dopiero gdy uświadomiłam sobie jak niestosowne byłoby zacząć rechotać w tak poważnej sytuacji. Cóż, taka moja natura.
Zastanawiałam się jak dziwnie wyglądałoby gdybym po prostu wyszła ze skrzydła szpitalnego, ponieważ czułam się trochę jak piąte koło u wozu. Gdy Pani Pomfrey przemówiła:-Ile błota! - biadoliła łapiąc się za głowę. - Wychodźcie mi z tąd. On potrzebuje odpoczynku. - rozkazała nam, choć doskonale wiedziałam , że wcale nie chodziło jej o zdrowie pacjenta, tylko swoje psychiczne, po zobaczeniu takiej warstwy brudu w jej śnieżnobiałej sali.
Grzecznie posłuchaliśmy się jej poleceń i całą grupą wyszliśmy z pomieszczenia.~~~
-Z tego Diggory'ego to całkiem w porządku gość, nie? - zagaił Chris, gdy siedzieliśmy w dormitorium moim i Ester. Ledwo się wszyscy pomieściliśmy w tak małym pokoju. Nie bez powodu siedziałam teraz na podłodze, opierając się o moje łóżko, na którym wylegiwał się Zabini.
-Dlaczego? Wygrali tylko dlatego, że Potter spadł z miotły. Niby uczciwie, lecz ja bym to powtórzyła. - zastanawiała się Alice, poprawiając swoje włosy przed lustrem.
Westchnęłam i zaczęłam jej tłumaczyć:-Diggory kłócił się z panią Hooch na końcu meczu, że wygrali nieuczciwie i chce powtórzyć mecz. - patrzyłam przez okno, na zachodzące już słońce. - To było naprawdę w porządku.-dodałam ciszej
-Dokładnie, mógł się po prostu cieszyć z wygranej, ale chciał powtórki. Widać, że puchon. - dodał Theo.
-A Jak Potter? Żyje? - zapytał Matt, który przeglądał moje książki, leżące na biurku.
-Nie jest z nim źle, nawet okulary mu się nie potłukły. - tłumaczyłam i usłyszałam ciche Niestety, z drugiej strony pokoju. Był to Draco. Spojrzałam na niego wymownie i powróciłam do przekazywania informacji. - Gorzej z jego miotłą, cała rozwalona.
- Teraz mamy większe szanse na wygranie pucharu Quidditch'a. - podsumował Nott.
-Już nie mogę doczekać się naszego meczu z krukonami. - rozmarzyłam się, lecz po chwili dodałam. - Chyba, że ktoś znowu będzie miał wypadek i będzie odwołany. - spojrzałam na blondyna marszcząc brwi, a on prychnął w odpowiedzi i rozsiadł się wygodniej na łóżku Ester.
-Gramy w coś? - zapytała, aby rozluźnić atmosferę Noel. - W śmierciożerców?
Śmierciożercy to była nasza ulubiona gra. Była to mugolska mafia, której nauczylam się w sierocińcu, lecz przemieniłam nią w bardziej magiczną. Ochroniarz to był auror, mafią byli Śmierciożercy, komisarz to minister, a mieszkańcy to poprostu czarodzieje.Pomysł Slorah odniósł się w wielką aprobatą i już po chwili każdy miał w ręku kartkę, ze swoją funkcją. Grę prowadził, jak zawsze, Theo. Ja byłam śmierciożercą
-Proszę , aby oczy otworzyli śmierciożercy. - przemówił klimatycznym głosem prowadzący, a ja rozejrzałam się po pomieszczeniu, aby zobaczyć kto jest moim kompanem. Na szczęście był to Matt, z którym byliśmy najlepsi, w tej grze. Uśmiechnęliśmy się konspiracyjnie i zabiliśmy Chris'a. Potem obudził się minister, następnie auror...
~
-Yea! - wykrzyknęliśmy równocześnie z Damon'em i przybiliśmy piątkę. Wygraliśmy, jak zawsze. Reszta wydała z siebie jęki niezadowolenia.-To nie fair! Wy zawsze wygrywacie! - wykrzyknęła zrozpaczona Ester, rzucając się na łóżko.
-Już się nie fochaj. Nie nasza wina, że Twoje iq, w tej grze, jest na poziomie nierozumnego dziecka. - wzruszyłam ramionami, za co dostałam poduszką w twarz od zdenerwowanej blondynki. Uniosłam ręce w geście obronnym i roześmiałam się. Wciąż z Matt'em naśmiewaliśmy się z ich przegranej.
-Wynocha, wszyscy! Idę spać. - nakazała reszcie i przykryła się kocem. Wszyscy grzecznie się posłuchali i opuścili dormitorium rzucając jej teksty na dobranoc.
Ja ruszyłam do łazienki, aby przyszykować się do snu i rozmyślałam o Cedric'u Diggory'm. Naprawdę było w porządku z jego strony, że nie chciał uznać tej wygranej.
~Porządny gość.~ Pomyślałam ostatni raz, gdy już leżałam w łóżku i udałam się w krainę Morfeusz'a.
---------------
07.04.2021
CZYTASZ
•ᴘʀᴢᴇᴋʟᴇ̨ᴛᴀ ʙʟᴀᴄᴋ•
Fanfiction,,Ona sama cieszyła się dosyć dużą popularnością wśród uczniów, ze względu na nazwisko. Przeklęta Black. Córka Syriusza Black'a. Następczyni mordercy. Kogoś, kto zdradził swoich przyjaciół. Przynajmniej tyle o nim wiedziała..." Rankingi: #1 black [1...