𝟑𝟑. 𝐈 𝐰𝐢𝐥𝐥 𝐛𝐞𝐜𝐨𝐦𝐞 𝐚 𝐯𝐢𝐥𝐥𝐚𝐢𝐧.

615 37 13
                                    

- Nawet się do mnie nie odzywaj. - powiedziałam szorstko, schodząc z miotły i trzymając się za prawy bok.

- Musisz iść do skrzydła szpitalnego.

- Bądź cicho. - zgięłam się w pół, opierając się o miotłę. - To przez Ciebie przegraliśmy.

Wszyscy gracze zeszli z boiska, a drużyna gryfonów wiwatowała na cześć Pottera. Myślałam, że się popłaczę.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo mi na czymś zależało.

- Rose, zaprowadzę Cię do Pani Pomfrey. - znowu zaczął Draco, ignorując każde moje słowo.

- Zostaw mnie w spokoju! Ten mecz znaczył dla mnie tak wiele! - nawet nie zwracałam uwagi na to, że nasi przyjaciele na nas patrzą. - Po prostu się odwal.

- Myślisz, że ten mecz nie był dla mnie ważny?

- Gdyby był, to złapałbyś ten cholerny znicz!

Ból w brzuchu wciąż mi doskwierał, na tyle, że miotła była moim jedynym ratunkiem.

- Może byłem zbyt zajęty myśleniem, czy nic Ci się nie stało?! - podszedł do mnie, gestykulując.

- Mam to gdzieś! Jak mogłeś mi to zrobić? Wiedziałeś, jak bardzo chciałam wygrać. Teraz nawet nie mamy, po co grać z puchonami.

Draco westchnął z frustracji.

- Może dziewczyny rzeczywiście nie powinny grać w quidditcha.

Te słowa sprawiły, że poczułam, jak grunt zapadł się pode mną.

- Może masz rację.- odpowiedziałam takim samym tonem. - Zrezygnuję.

Malfoy był mocno wytrącony z równowagi, niemal tak samo, jak ja. Wciąż, łapiąc się za miejsce, w którym wylądował na mnie pocisk, odeszłam.

- Rose... - usłyszałam z tyłu Ester. - Chodź ze mną, to się odstresujesz.

- Ale ja nie chcę się odstresować.

- To się zestresujesz. Jak chcesz. - złapała mnie za rękę i prowadziła, mijając wszystkich ludzi, którzy nie wiedzieli, że w tym momencie sądziłam, że moje życie przestało mieć jakikolwiek sens.

Miałam wszystkiego dosyć.

~°~
- Rose.

Nawet nie zaszczyciłam go swoim spojrzeniem.
Żałowałam, że nie odkryłam wcześniej, jak wygodne było moje własne łóżko. Ta ciepła pościel, poczucie bezpieczeństwa... Po bezczynnym leżeniu dwa dni stwierdziłam, że mogłabym tam zostać do końca mojego (nic nieznaczącego) życia.

- Słucham, mój najdroższy przyjacielu, Teodorze Nottcie. Co Cię sprowadza do mojej jaskini? - zapytałam, wciąż nie podnosząc się z łoża.

- Moja najdroższa przyjaciółko, chciałem Cię zaprosić do wspólnej gry w ,,śmierciożerców ", abyś wreszcie wygramoliła się z tego łóżka.

- Przykro mi, ale chyba już wyrosły mi tu korzenie. - zakryłam się całą kołdrą, licząc na to, że odejdzie.

Po chwili Theo ściągnął kołdrę ze mnie i uśmiechnął się z założonymi rękoma.

- A myślałam, że potwory nie mogą nas zaatakować pod kołdrą... - mruknęłam rozżalona, a on jedynie wzruszył ramionami.

Po długiej walce wreszcie wstałam z materaca. Właściwie ledwo wstałam. Biodro bolało mnie najbardziej, gdy się podnosiłam, a przy chodzeniu było bardzo w porządku.

- Idziesz w piżamie?

- Szczerze? Już na niczym mi nie zależy.

Schodząc po schodach, ponownie dopadł mnie potworny ból. Szłam w ślimaczym tempie, krzywiąc się, gdy schodziłam o stopień niżej.
No tak, jeszcze muszę się policzyć z Angeliną.

- Hej! Nic Ci nie jest? - Theo prędko przytrzymał mnie, abym nie spadła. - Mówiliśmy, żebyś poszła do pielęgniarki.

- Przeklęta Angelina...

- Zaraz ja Cię przeklnę, jeśli nie pójdziesz do skrzydła szpitalnego. To może być coś poważnego. - spojrzał na mnie zbyt poważnym jak na Theo wzrokiem.

- Nie takie rzeczy przechodziłam. - prędko zeszłam ze schodów.

- Uparta jak osioł... - mruknął.

- Słyszałam to!

- Miałaś słyszeć!

Pomimo że Malfoy'a nie było w trakcie naszej rozmowy, czułam, że każdy wyczekiwał, aż ktoś coś o nim powie. To było to dziwne uczucie, gdy wiesz, o czym każdy myśli, ale nikt nie śmiałby poruszyć tego tematu. Niektórych tematów nie porusza się w niektórych momentach.
A to nie był moment do poruszania tematu Draco.

~°~
- Willyn.

Zagrodziłam jej wyjście z toalety.
Musiałam wreszcie wyjaśnić z nią to wszystko.

- Rose, miło Cię widzieć, co u Ciebie słychać?- Alice wyglądała, jakby tylko odliczała minuty do naszej konfrontacji.

- Nie rób sobie żartów.

Alice drastycznie się zmieniła, odkąd zerwała z nami kontakt. Nie z wyglądu, ale z charakteru. Nie poznawałam jej.

- Chcę wiedzieć, co wiesz.

- Co wiem?

- Coś, czego nawet ja nie wiem.

Ten dziennik był zagadką. Zupełną zagadką. W pewnym momencie byłam pewna, że to jakiś głupi żart, ale żart powinien mieć puentę.
A ten dziennik jej nie miał.

- Powiem prosto, ja sama nie wiem, o co chodzi z tymi napisami. Nie napisałam tego. Nie wiem, czemu ,,Przeznaczenie". Chyba ktoś mi to podrzucił.

Willyn zmrużyła oczy. Zapewne sądziła, że to ja bawię się w refleksyjną pisarkę.

- I jeszcze jedno. Jeśli jeszcze raz zrobisz coś w stylu przeszukania pokoju mojego i Ester, to porozmawiamy inaczej. Zupełnie inaczej. Znam dużo zaklęć, eliksirów i uroków... Naprawdę dużo.

- Jakoś żadne zaklęcie nie było Ci potrzebne, aby zrobić mi krzywdę. - powiedziała to takim tonem, jakby to ona chciała mi zrobić krzywdę. - Do tej pory nie mogę w to uwierzyć. - roześmiała się. - Ty poważnie myślisz, że to ja jestem złoczyńcą w tej historii?

A kto inny? To ona odwróciła się od nas, ona chciała zemsty, ona mnie znienawidziła.

- Świetnie, skoro tak chcesz, to stanę się złą postacią. - tego tonu u Willyn jeszcze nigdy nie słyszałam. - Stanę się złoczyńcą.

Wyszła, trącając mnie ramieniem, a mi wydawało się, że podłoga się trzęsła, jeszcze chwilę po tym, jak poszła.

~°~
Znienawidziłam Malfoy'a.
Przestałam nazywać go imieniem. Nie zasługiwał na to.
Wiedział, doskonale wiedział, ile znaczył dla mnie ten mecz. Oddałam na to pot i łzy. Wszystko.

A w tym momencie stałam przed lustrem, w półmroku. Bałam się. Bałam się spojrzeć pod koszulkę. Nie chciałam zobaczyć, co tam było.

Powoli podwinęłam piżamę i ukazała mi się fioletowo niebieska plama. Ogromny siniak. Był gigantyczny, wyglądał jak narysowany. 

Prędko poszłam po maść ,,na wszystko" i bardzo delikatnie posmarowałam wszystkie obrażenia.
Oczywiście, że mogłabym pójść do Pani Pomfrey, powiedzieć jakiemuś nauczycielowi...

Ale byłam zbyt dumna.

Jak zawsze.

_-_-_-_-_-_-_
20.11.2022

•ᴘʀᴢᴇᴋʟᴇ̨ᴛᴀ ʙʟᴀᴄᴋ•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz