19.𝑇𝑟𝑢𝑡h 𝑜𝑟 𝐷𝑎𝑟𝑒?

880 41 1
                                    

Wylądowałam na ziemi pod ciężarem Theo i Draco. Rozłożeni na boisku, śmialiśmy się, gdy wszyscy ślizgoni wiwatowali na naszą cześć. Zawiedzeni krukoni zagryzali poliki i pluli na boisko.

Dla takich chwil chciałam dołączyć do drużyny.

- Nigdy w Ciebie nie wątpiłem! - Chris również się na mnie rzucił. Za nim przyszła reszta.

- Jeśli mnie udusicie, będziecie musieli znaleźć sobie nową ścigającą. - roześmiałam się, a oni powoli ze mnie zeszli. Draco wyciągnął do mnie rękę, którą od razu chwyciłam.

- Impreza z okazji wygranej! Lochy, o dwudziestej! - ogłosił Flint, poklepywany przez resztę drużyny. - Wszyscy zaproszeni.

- Idziemy, prawda? - Zabini zrobił błagalną minę, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.

- Myślisz, że rozmawiałabym z Cho Chang tylko po to, aby teraz nie świętować? Wszyscy macie być gotowi dziesięć po dwudziestej. - otuliłam Ester ramieniem i podniosłam miotłę.

- Myślicie, że dzisiejsza impreza jest dobrą okazją, aby po raz pierwszy napić się Ognistej? - zagadnął Blaise, a Noel wytrzeszczyła oczy, jakby oznajmił, że chce popełnić morderstwo.

- Nie! - krzyknęła Slorah. - Błagam Cię, nie. Picie w młodym wieku może spowodować, że w przyszłości się uzależnisz. Poza tym to nie na miejscu, mamy wyłącznie czternaście lat...

Rozpoczęła swój wywód i nie zakończyła go do momentu, w którym musieliśmy się rozdzielić do osobnych dormitoriów.

Wzięłam szybki prysznic i razem z dziewczynami zaczęłyśmy się ogarniać. To miała być jedna z naszych pierwszych imprez, w których mielibyśmy brać czynny udział.

Na pierwszym i drugim roku, gdy były organizowane imprezy, byliśmy wyganiani, więc całą noc spędzaliśmy we wzajemnych dormitoriach. Słyszeliśmy głośną muzykę zza ścian, gdy graliśmy w magiczne karty i zajadaliśmy się słodyczami. Gdy nad ranem wracałyśmy do siebie, widziałyśmy upitych członków naszego domu, którzy nie byli w stanie nawet ustać.

- Nie waż się zakładać tej różowej sukienki! - zagroziłam Willyn, która sięgnęła po bladoróżową kreację. Nie pasowała jej do urody, nie pozwoliłabym jej wyjść w czymś takim. Ostatecznie wybrała butelkowo-zieloną tunikę, Noel granatową sukienkę z drobnymi, srebrnymi kryształkami, a Ester białą spódnicę i tego samego koloru bluzkę.

- Przebrałaś się za anioła, diable? - spojrzałam na Ester, a ta wystawiła mi język.

Sama założyłam czarne, skórzane szorty i tego samego koloru golf.

Kierując się do Pokoju Wspólnego, słyszałyśmy dudniącą muzykę. Mijając dormitoria, zauważyłyśmy, że jedno z nich miało otwarte na oścież drzwi. Ester prędko weszła do środka i przejrzała się w lustrze, które tam stało.

- Na pewno Mattowi opadnie szczęka. Nie martw się. - powiedziałam jej, a Noel i Alice się roześmiały. Obrzuciła mnie morderczym spojrzeniem i jak gdyby nigdy nic wyszła z cudzego dormitorium.

Po chwili znalazłyśmy się w Pokoju Wspólnym. Ludzi było więcej niż w sobotę rano na pokątnej, a muzyka grała tak głośno, że byłam pewna, że pękną mi bębenki. Wśród fali uczniów dostrzegłyśmy Chrisa, wymachującego do nas z kanap. Usiłowałyśmy przebrnąć przez chmarę ludzi, ale było to ogromnie trudne.

- EJ STARA, ROZMAZAŁA MI SIĘ MASKARA? - usłyszałam jakąś ślizgonkę, obok której przechodziłyśmy. Dziewczyna obok niej kiwnęła głową przecząco. - TO ZAJEBIŚCIE! - krzyknęła i powróciła do kręcenia biodrami.

•ᴘʀᴢᴇᴋʟᴇ̨ᴛᴀ ʙʟᴀᴄᴋ•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz