Wylądowałam na ziemi pod ciężarem Theo i Draco. Rozłożeni na boisku, śmialiśmy się, gdy wszyscy ślizgoni wiwatowali na naszą cześć. Zawiedzeni krukoni zagryzali poliki i pluli na boisko.
Dla takich chwil chciałam dołączyć do drużyny.
- Nigdy w Ciebie nie wątpiłem! - Chris również się na mnie rzucił. Za nim przyszła reszta.
- Jeśli mnie udusicie, będziecie musieli znaleźć sobie nową ścigającą. - roześmiałam się, a oni powoli ze mnie zeszli. Draco wyciągnął do mnie rękę, którą od razu chwyciłam.
- Impreza z okazji wygranej! Lochy, o dwudziestej! - ogłosił Flint, poklepywany przez resztę drużyny. - Wszyscy zaproszeni.
- Idziemy, prawda? - Zabini zrobił błagalną minę, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.
- Myślisz, że rozmawiałabym z Cho Chang tylko po to, aby teraz nie świętować? Wszyscy macie być gotowi dziesięć po dwudziestej. - otuliłam Ester ramieniem i podniosłam miotłę.
- Myślicie, że dzisiejsza impreza jest dobrą okazją, aby po raz pierwszy napić się Ognistej? - zagadnął Blaise, a Noel wytrzeszczyła oczy, jakby oznajmił, że chce popełnić morderstwo.
- Nie! - krzyknęła Slorah. - Błagam Cię, nie. Picie w młodym wieku może spowodować, że w przyszłości się uzależnisz. Poza tym to nie na miejscu, mamy wyłącznie czternaście lat...
Rozpoczęła swój wywód i nie zakończyła go do momentu, w którym musieliśmy się rozdzielić do osobnych dormitoriów.
Wzięłam szybki prysznic i razem z dziewczynami zaczęłyśmy się ogarniać. To miała być jedna z naszych pierwszych imprez, w których mielibyśmy brać czynny udział.
Na pierwszym i drugim roku, gdy były organizowane imprezy, byliśmy wyganiani, więc całą noc spędzaliśmy we wzajemnych dormitoriach. Słyszeliśmy głośną muzykę zza ścian, gdy graliśmy w magiczne karty i zajadaliśmy się słodyczami. Gdy nad ranem wracałyśmy do siebie, widziałyśmy upitych członków naszego domu, którzy nie byli w stanie nawet ustać.
- Nie waż się zakładać tej różowej sukienki! - zagroziłam Willyn, która sięgnęła po bladoróżową kreację. Nie pasowała jej do urody, nie pozwoliłabym jej wyjść w czymś takim. Ostatecznie wybrała butelkowo-zieloną tunikę, Noel granatową sukienkę z drobnymi, srebrnymi kryształkami, a Ester białą spódnicę i tego samego koloru bluzkę.
- Przebrałaś się za anioła, diable? - spojrzałam na Ester, a ta wystawiła mi język.
Sama założyłam czarne, skórzane szorty i tego samego koloru golf.
Kierując się do Pokoju Wspólnego, słyszałyśmy dudniącą muzykę. Mijając dormitoria, zauważyłyśmy, że jedno z nich miało otwarte na oścież drzwi. Ester prędko weszła do środka i przejrzała się w lustrze, które tam stało.
- Na pewno Mattowi opadnie szczęka. Nie martw się. - powiedziałam jej, a Noel i Alice się roześmiały. Obrzuciła mnie morderczym spojrzeniem i jak gdyby nigdy nic wyszła z cudzego dormitorium.
Po chwili znalazłyśmy się w Pokoju Wspólnym. Ludzi było więcej niż w sobotę rano na pokątnej, a muzyka grała tak głośno, że byłam pewna, że pękną mi bębenki. Wśród fali uczniów dostrzegłyśmy Chrisa, wymachującego do nas z kanap. Usiłowałyśmy przebrnąć przez chmarę ludzi, ale było to ogromnie trudne.
- EJ STARA, ROZMAZAŁA MI SIĘ MASKARA? - usłyszałam jakąś ślizgonkę, obok której przechodziłyśmy. Dziewczyna obok niej kiwnęła głową przecząco. - TO ZAJEBIŚCIE! - krzyknęła i powróciła do kręcenia biodrami.
CZYTASZ
•ᴘʀᴢᴇᴋʟᴇ̨ᴛᴀ ʙʟᴀᴄᴋ•
Fanfiction,,Ona sama cieszyła się dosyć dużą popularnością wśród uczniów, ze względu na nazwisko. Przeklęta Black. Córka Syriusza Black'a. Następczyni mordercy. Kogoś, kto zdradził swoich przyjaciół. Przynajmniej tyle o nim wiedziała..." Rankingi: #1 black [1...