10.

265 13 8
                                    

Liam Pov.

Otworzyłem oczy i spojrzałem w lewo, głowa Louis'a cała we krwi była oparta o kierownice.

-Louis! louis prosze odezwij sie! - powiedziałem dotykając jego ramienia.

Po chwili podjechała karetka. Nie czulem prawej ręki, nie moglem nią ruszać, ale w tej chwili ważniejszy był dla mnie Louis. Usłyszałem dźwięk karetki, próbowałem wydostać się z samochodu, ale moje nogi byly przygniecione.

-Karetka jest juz na miejscu, policja jest w drodze, czy może Pan ruszać nogami? - spytał mnie facet, który otworzył moje drzwi.

-Ratujcie Louis'a, ja sobie poradze, ratujcie go błagam! - krzyknąłem i zacząłem płakać.

-Mark! Dawaj tu nosze i butle z tlenem! - krzyknął mężczyzna pomagając mi wydostać sie z auta.

Widziałem jak wyciągali Louis'a z samochodu, jego twarz była rozbita, ubrania były całe we krwi. Zadzwoniłem do Harry'ego.

Odebrał po trzech sygnałach.

-No co tam Payno? Gdzie jesteście? - spytał

-Harry? Harry! Jedź do szpitala, mieliśmy wypadek! Szpital na Wall Street! Louis jest nieprzytomny, prosze przyjedź, zaraz tam będziemy! - krzyknąłem i się rozłączyłem.

Wsiadłem do karetki i skrzywiłem się z bólu, który poczułem w nadgarstku.

-Pozwoli Pan, że zobaczę pańską rękę- powiedział mlody mężczyzna z czekoladowymi oczami wpatrzonymi w moje.

-A co z Louis'em? - spytałem.

-Spokojnie, zajmiemy się nim, ale pan także uległ wypadkowi, więc muszę sprawdzić pańskie obrażenia- odpowiedział łapiąc mnie za prawą rękę.

-Payno- mruknął Louis a ja wyrwałem rękę od mężczyzny.

-Louis, jestem tu, już jedziemy do szpitala, wszystko będzie dobrze obiecuje- powiedziałem choć sam do końca w to nie wierzyłem.

-Harry, powiedz mu, że go kocham prosze, on mi to powiedział a ja nie- powiedzial i po tych ledwo wyduszonych słowach zamknął oczy.

-Nie, on nie może umrzeć! - krzyknąłem dławiąc się łzami.

-Stracił przytomność, już jesteśmy na miejscu- powiedział mężczyzna wyskakując z karetki.

-Gdzie go zabieracie? - spytałem.

-Jak najszybciej na sale operacyjną, zaraz po pana przyjdę- powiedział mężczyzna.

-Liam, Louis! - co tu się dzieje?! - krzyknął Harry wbiegając razem z Zayn'em do szpitala.

-Mieliśmy wypadek, nie wiem, Louis on jechał normalnie, rozmawialiśmy i nagle jechał w naszą stronę jakich samochód i wjechał w nas- powiedziałem.

-A co z tobą? - spytał Zayn.

-Coś mi się stało w rękę, ale to nie jest teraz ważne- odpowiedziałem.

-witam, musi pan wypełnić kartę- powiedziała pielęgniarka.

-Miałem wypadek samochodowy, mój przyjaciel moze umrzeć a pani każe wypełniać mi jakąś pieprzoną kartę?! - krzyknąłem a kobieta lekko się odsunęła.

-Zaraz odniesiemy kartę- powiedział Harry zabierając od kobiety rzeczy potrzebne do wypełnienia.

-To moja wina, bo to ja ciągle go zagadywałem- powiedziałem i czułem łzy spływające po moich policzkach.

-Liam spokojnie, wszystko będzie dobrze, wyjdzie z tego, obiecuje- powiedział Zayn obejmując mnie.

Nie wyszedł z tego.


___________________________________

Mam nadzieję, że jest jeszcze ktoś kto czyta to ff i czeka na więcej!

Gwiazdki i komentarze mile widziane ;)

Treat People With Kindness ;)))))

I met him at the party// Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz