1.

1.2K 40 36
                                    

Louis's Pov.

-Tommo wstawaj! - powiedział Liam budząc mnie.

-Payno? Jak znalazłeś się w moim mieszkaniu? - spytałem lekko zdziwiony, no nie przypominam sobie żebym zostawił otwarte drzwi.

-Zapomniałeś chyba, że miesiąc temu sam dorobiłeś mi klucz a teraz się zbieraj, bo za godzinę wychodzimy- powiedział i opuścił moja sypialnie.

-Nie mam ochoty nigdzie iść Payno i doskonale o tym wiesz! - krzyknąłem przykrywając się kołdrą, którą zrzucił ze mnie brunet.

-Udam,że nie słyszę co mówisz i zrobię sobie coś do jedzenia - powiedział a ja podłączyłem mój telefon do ładowarki.

Zacznę od początku. Jestem Louis, Louis Tomlinson. Za dwa miesiące będę obchodził 20 urodziny. Przez dwa ostatnie lata byłem w szczęśliwym związku z Johnnym, który był wysokim, dobrze zbudowanym blondynem pochodzącym z Walii. Poznałem się z nim w liceum. Najpierw długo się przyjaźniliśmy a potem zacząłem coś do niego czuć, okazało się, że ze wzajemnością. Przeżyliśmy dużo i myślałem, że to ten jedyny na zawsze. Okazało się, że od dłuższego czasu mnie zdradzał z naszym wspólnym znajomym Ashton'em. Jestem już sam od jakiegoś miesiąca.

Właśnie trwają wakacje przed moim ostatnim rokiem studiów. Studiuję filologię angielską i marzy mi się praca w jakimś dobrym wydawnictwie. Studiuję na Brunel Univesity London , ale na ten ostatni rok razem z Liam'em przenieśliśmy się na Oxford ze względu na ostatnie sytuacje, które miały miejsce.

-Tomlinson jeśli za kilka minut nie podniesiesz swojego seksownego tyłka z łóżka, to obiecuje, że sam cię wyniosę! - krzyknął Liam a ja lekko się uśmiechnąłem i podniosłem.

Spojrzałem na siebie w lustrze i zobaczyłem wory pod oczami, kilkudniowy zarost i czerwone oczy.

-No brawo, nareszcie, jedz te tosty, ubieraj się i wychodzimy- powiedział a ja spojrzałem na jego z obojętnym wyrazem twarzy.

-Doskonale wiesz, że nie mam ochoty na wychodzenie- powiedziałem biorąc do ust pierwszego tosta.

-Louis, posłuchaj ja też w swoim życiu przeszedłem wiele i proszę cię nie możesz się załamać. Jo nie był ciebie wart i mam ochotę zabić Ashton'a za to co zrobił, bo doskonale widział, że mu ufamy i perfidnie to wykorzystał. Jestem przy tobie Louis i chce pomóc, serio- powiedział a ja wstałem i po prostu go przytuliłem. Miał na sobie miękki szary sweter, który sprawił,że poczułem ciepło.

-Gdzie chcesz iść? - zapytałem

-Znalazłem niedawno fajny gejowski bar tu w okolicy i pomyślałem, że koniecznie musimy się tam wybrać razem, bo nie chce tam iść sam a może ty przy okazji kogoś poznasz - powiedział.

-No dobra, ale nie mam się w co ubrać - powiedziałem.

-Tą przyjemność zostaw dla mnie! - powiedział podekscytowany i pobiegł w stronę mojej garderoby.

*

-Wyglądasz naprawdę dobrze Tommo- powiedział z uśmiechem.

Spojrzałem na siebie w lustrze. Liam wybrał dla mnie czarne obcisłe jeansy, brązową koszulkę i jeansową kurtkę z białym futerkiem. Do tego oczywiście moje ulubione Vansy.

Nałożyłem trochę podkładu na moją twarz, aby zakryć opuchlizne i poprawiłem włosy. Popsikałem się moimi ulubionymi perfumami i byłem gotowy do wyjścia.

-Chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego nie ubierasz skarpet- powiedział Liam

-Po prostu nie są wygodne, uwierz mi- powiedziałem.

*

I tak właśnie znaleźliśmy się w gejowskim barze  patrząc na tańczące na parkiecie pary i pijąc shota za shotem. Oczywiście nie odmówiliśmy sobie także zimnego kufla piwa, które było naprawdę dobre.

-Widzisz tego bruneta przy barze? - spytał Liam

-No widzę i co? - odpowiedzialem

-Ciągle na ciebie patrzy, myślę, że powinieneś do niego zagadać- powiedział.

-Jestem tak nawalony, że chyba nie wstanę stary- powiedziałem.

-Dasz radę, no idź! - krzyknął popychając mnie gdy wstałem.

Podszedłem do baru i zamówiłem sobie whiskey zerkając na bruneta. Po chwili usiadłem obok niego a kelner podał moje zamówienie.

-Zauważyłem, że ciągle się na mnie gapisz- powiedziałem.

-Ja no... To znaczy wiesz ja... -zaczął się jąkać.

-Dobra, sory to nie był dobry tekst na podryw- powiedziałem drapiąc się po karku.

-Podryw? -spytał lekko zszokowany.

-Louis jestem- powiedziałem

-A ja Harry, Harry Styles, po prostu Harry- powiedział z pięknym uśmiechem.

-Miło cię poznać po prostu Harry - powiedziałem a chłopak wybuchł śmiechem i właśnie wtedy mogłem dostrzec jego piękne dołeczki i pierścionki na palcach gdy zakrywał usta dłonią.

Był ubrany w luźną koszule do połowy włożoną w obcisle spodnie. Była ona lekko rozpięta, więc mogłem zauważyć tatuaże na jego klacie.Wlosy miał podwiązane bandamką, która dodawala mu uroku.Był tak przystojny, że nie mogłem przestać na niego patrzeć.

-Halo Louis, odezwij sie- powiedział a ja się ocknąłem.

-Przepraszam, po prostu podziwiam piękno- odpowiedziałem a Harry znowu się zaśmiał.

-Zatańczymy? - zapytał.

-Chętnie-  powiedziałem i złapałem go za rękę prowadząc na parkiet.

Tańczyliśmy przez kilka piosenek ocierając o siebie swoje ciała. Oczywiście nie zabrakło lekkich muśnięć w usta, szyję czy żuchwę. Czułem się naprawdę dobrze w jego towarzystwie i zapomniałem o otaczającym nas świecie.

-To jest chyba jakiś żart! - krzyknął gdy obcy mężczyzna rozlał wino na jego koszulę.

-Sory młody, ale chciałem przejść- powiedział blondyn.

-Harry nic się nie stało, chodź do toalety, ogarniemy to- powiedziałem  i razem z chłopakiem poszliśmy to łazienki.

-To moja ulubiona koszula- powiedział i wybuchł płaczem.

-Spokojnie, ogarniemy to, mieszkam niedaleko i możemy podskoczyć do mnie i dam ci jakąś koszulke- powiedziałem

-Nie nie, po prostu pójdę do domu i sam to załatwie, ale dzięki, do zobaczenia kiedyś! Powiedział i już zaczął opuszczać toaletę, ale szybko go złapałem.

-Dasz mu swój numer? - zapytalem

-Jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni, to pewnie jeszcze kiedyś się spotkamy- powiedział i pocałował mnie w nos wybiegając z ubikacji.

Po chwili do środka wszedł Liam w wybornym humorze.

-Tommo, szukałem cię i jak tam? - zapytał.

-Poznałem go, jest aniołem, ale nie zostawił mi numeru, bo powiedział, że jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni to jeszcze się spotkamy- odpowiedziałem.

-No to pewnie tak będzie a teraz spadamy do Ciebie, bo jakiś napalony starszy pan się na mnie uwziął- powiedział a ja wybuchłem śmiechem.

Wybiegliśmy z klubu a ja odpalilem papierosa i zaciągnąłem się nim. Chyba nareszcie czuję się dobrze.

-Dzięki, że mnie tu zabrałeś- powiedziałem

-Nie ma za co Louis, od tego jestem- powiedział obejmując mnie ramieniem.

Czy to odpowiedni moment by stwierdzić, że zaczyna się układać? Chyba nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca, bo coś czuje, że jeszcze wiele może się wydarzyć.

___________________________________________
O to i ja! Wróciłam z nowym ff i mam nadzieję, że wam się spodoba.

Gwiazdki i komentarze mile widziane!!

Buziaki, tpwk!!!

I met him at the party// Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz