Pov. Dream
Chwyciłem chłopaka za rękę i ruszyliśmy w stronę jeziora. Sam uwielbiałem tam chodzić kiedy miałem zły czas lub kiedy po prostu mi się nudziło, wiec drogę znałem na pamięć.
Droga nam minęła w ciszy. Szliśmy złapani za rękę ale żadnemu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Kiedy doszliśmy na miejsce naszym oczom ukazało się wielkie jezioro otoczone lasem. Woda była przejrzysta, a w jej tafli odbijało się słońce, które jeszcze nie zaszło.
-Wow- usłyszałem ciche słowo podziwu ze strony chłopaka. George był ładny... naprawdę ładny. Znaczy to tylko książę którego mam chronić. Nikt więcej.
Z zamyśleń wyrwał mnie George, który postanowił zrobić pierwszy krok i zaczął iść w stronę ławeczki która była nad brzegiem jeziora i, z której był naprawdę ładny widok na jezioro oraz słońce które zachodziło idealnie nad nim.
Podążyłem za nim i az się zorientowałem siedzieliśmy już razem na ławeczce.
Jako iż widziałem ze chłopak się stresuje postanowiłem ze to ja zacznę pierwszy temat. Pierwszą rzeczą jaką chciałem wiedzieć to czemu jego rodzice czyli król i królowa wyjechali. Wiem ze to niby nie moja sprawa ale no jednak dziwne to trochę że tak nagle wyjeżdżają.
-George? - zaraz po tym jak wypowiedziałem jego imię chłopak spojrzał się na mnie. Postanowiłem kontynuować temat, który zacząłem.
-wiem że to pewnie trochę wścibskie ale wiesz czemu twoi rodzice wyjechali? Pewnie nie powinienem pytać bo to nadal trochę prywatne ale nie dziwi cię to że tak praktycznie bez żadnego słowa i z dnia na dzień wyjeżdżają zostawiajac władze w twoich rękach? - skończywszy swój długi monolog chłopak trochę się zamyślił. W tym momencie miałem trochę wyrzuty sumienia ze pytam go o tak prywatne rzeczy. George nie chcąc być mi dłużej dłużny odpowiedzi odpowiedział.
-Mnie tez to dziwi i zastanawia ale- tu zrobił mała przerwę po czym dalej kontynuował- ale wiedząc jacy oni są wolałem się nie wgłębiać w ten temat- po skończeniu swojej odpowiedzi uśmiechnął się lecz nie takim uśmiechem prawdziwym tylko takim udawanym.
-To prawda nie są najmilszymi ludźmi jakich w życiu poznałem, chociaż w życiu raczej nie poznałem nikogo dobrego haha- ostatnie słowa wymówiłem z udawanym uśmiechem i ironicznym śmiechem. Szczerze zrobiło mi się trochę smutno bo temat o rodzinie czy chociażby przyjaciołach mnie bolał. Oprócz Sapnapa w życiu raczej nie poznałem nikogo dobrego. Może moja młodsza siostra ale ona to zupełnie inna liga.
- Tak to prawda nie są najmilszymi ludźmi- powiedziawszy to chłopak spuścił głowę w dół. Jedyne co udało mi się zobaczy to to jak jedna łza spływa mu po policzku. Bez dłuższego zastanowienia przeciągnąłem chłopaka i mocno przytuliłem. George tylko wtulił sie we mnie jeszcze bardziej co za tym idzie z jego pięknych oczek znowu poleciała fala łez. Zatopiłem swoją dłoń w włosach chłopaka i powiedziałem.
-ej już wszystko okej Gogy. Jak chcesz to możesz mi powiedzieć obiecuje ze wszystko zostanie pomiędzy nami.- George chyba poczuł się trochę lepiej bo podniósł głowę i zaczął mówić.
-To nie wiem nawet od czego zacząć.- i znowu poleciała kolejna fala łez.
- ej ej ej Gogy już dobrze. Jestem tu.- złapałem rękę chłopaka po czym Gogy się uspokoił.
-Zacznij od początku- powiedziałem łagodnym głosem aby dodać mu odrobine otuchy.
- A wiec..... Moi rodzice nigdy mnie nie akceptowali, zawsze uważali ze jestem pomyłką. Ciagle tylko powtarzają jak by to było gdybym się w ogóle się nie urodził- nie mogłem uwierz w to co słyszę. Jako iż sam nie miałem lepszej przeszłości doskonale rozumiałem ten ból. Gogy zaczął się trząść a jego oczy znów się zaszkliły. Wtedy przytuliłem go jeszcze bardziej i zacząłem robić rękoma kółka na jego plecach. Czując ze się uspokoił i ja się uspokoiłem. Chłopak postanowił kontynuować.
- Od zawsze kiedy pamietam nazywali mnie nieudacznikiem i ciamajdą. Zawsze traktowali mnie jak nic nie wartego śmiecia. - Ja, który nie mogłem już słuchać tego odsunąłem od siebie brunecika i popatrzyłem mu prosto w oczy po czym powiedziałem.
- To nie prawda w prawdzie nie poznałem cię jeszcze jakoś dobrze ale napewno nie jesteś nieudacznikiem, pamiętaj NIE jesteś nic nie wartym śmieciem. To oni po prostu widzą twoja siłę i boją się ze będziesz kiedyś lepszym władzą niż oni razem wzięci, rozumiesz?- chłopak W połowie mojej wypowiedzi spuścił głowę w dół dlatego kiedy wypowiedziałem ostatnie słowo znowu podniosłem jego podbródek tak aby patrzył mi w oczy.
A przynajmniej żebym to ja mógł patrzeć na jego oczy a on na moja maskę.
-Rozumiesz?- kiedy to wypowiedziałem chłopak uśmiechnął sie ciepło przez co ja tez się uśmiechnąłem. Chłopakowi zebrało się na płacz ale zanim zdarzylem cokolwiek z tym faktem zrobić on wtulił się w mój tors. Ja tylko się uśmiechnąłem i zacząłem głaskać go po głowie.
-dziękuje- tylko to powiedział George bo dalej był wtulony we mnie.
-nie ma za co a teraz- zrobiłem mała przerwę po czym dodałem- porozmawiajmy o trochę mniej krępujących i smutnych tematach bo w końcu mieliśmy się poznać a nie użalać nad jakimiś ludzmi,którzy tylko nas ranią.- Gogy uśmiechnął się w moją stronę.
I w taki o to sposób minął nam cały wieczór. Zanim zdążyliśmy się spostrzec była już 24. No tak to jest kiedy znajdziesz sobie kogoś z kim kleją się ci tematy. Nasza rozmowa nie była jakaś skomplikowana. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Rozmawialiśmy raczej na te lekkie tematy ale na te ciężkie trochę tez, ale to później będzie czas aby płakać. Dowiedziałem się na przykład ze George jest daltonistą i widzi zielony jako żółty. Strasznie miło mi się z nim rozmawia. Ten jego słodki głosik, jego policzki kiedy powiem coś dwuznacznego ahhhh..... STOP O CZYM TY MYŚLISZ..... nie dobra kogo ja oszukuje zakochałem się. Zakochałem się Georgu. No to Sapnap będzie miał teraz ze mnie jeszcze większą bekę. Kiedy tak myślałem nie zorientowałem się ze Gogy, który siedział obok cały trzęsie się z zimna. Jako iż nie mogłem patrzeć jak moja miłość zaraz zamarznie szybko zdjąłem z siebie swoją zieloną pelerynę i nałożyłem na chłopaka. Ten tylko spojrzał się na mnie, uśmiechnął się ciepło i powiedział.
- d- dzięki.
Możemy wracać już do zamku?- Ja mu tylko przytaknąłem i o dziwo to on złapał mnie za rękę pierwszy a nie ja. Może mam jakies szanse, ale wątpię ze książę jest gejem a chociażby bi. Z rozmysłem wyrwał mnie Gogy, który zaczął iść w stronę zamku. Ja jako nie chciałem zostać w tyle i nie chciałem abyśmy oderwali od siebie rąk , ruszyłem za nim.
Droga powrotna tak samo jak ta pierwsza minęła w zupełnie ciszy. Jednak w mojej wcale nie było ta cicho i spokojnie.———————————————————
1065 słów😌
CZYTASZ
Miejsce wydarzenia: po za murem/ DNF
Fanfic"Włosy miał lekko przydługie co zdecydowanie nadawało jemu uroku. Po ojcu miał kręcone włosy. W prawdzie nie były one jakoś naprawdę mocno poskręcane, lecz dzięki sprawnym rękom i odpowiedniej stylizacji aktualnie brunet miał śliczne loczki na głowi...