|2|

905 80 87
                                    




𝙋𝙤𝙫. 𝙂𝙚𝙤𝙧𝙜𝙚

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okna. Nie chciało mi się wstawać, przeżywać ten koszmar od nowa. Jednak i tak nie miałem innego wyjścia więc postanowiłem w końcu wstać.

Podniosłem się do siadu i przeczesałem mozolnie ręką włosy, przetarłem oczy i udałem się do łazienki. Podczas mojej podróży do łazienki zaczepiła mnie pewna osóbka. Moja jedyna przyjaciółka- kotka Luca. Jedyna żywa duszyczka która mnie rozumie i ze mną jest pomimo wszystko. Oczywiście mam też przyjaciół w zamku na przykład Bad, Skeppy i karl ale z nimi muszę się ukrywać bo jakby moi rodzice się dowiedzieli wydziedziczyli by mnie z pod korony. Poza tym Bad i Skeppy są razem więc oni mają swój świat. Karl jest Kucharzem w zamku więc też nie zawsze ma czas. Chciał bym mieć kogoś, kto by mnie kochał nad życie a ja jego. No dobra miałem iść do łazienki.

skip time

Po skończeniu codziennej rutyny w łazience wyszedłem do pokoju aby sprawdzić plan na dziś.

Pierwsze zajęcia to zajęcia Savoir_vivr'u. O boże mam  20 lat bez przesady. Znudzony już dniem pomimo że była dopiero 8 ruszyłem w stronę do odpowiedniej sali. Po drodze spotkałem Bad'a miziającego się z Skeppy'm ale nie chciałem im tego przerywać więc ich ominąłem ostrożnie. I chyba mi się udało bo nie zwrócili na mnie uwagi i dalej się całowali. Szczerze trochę mnie zabolało nie wiem czemu ale.....dobra jestem pod salą. Wszedłem do środka i usiadłem na krześle czekając aż pani Williams przyjdzie.

Przyszła, w końcu, już umierałem z nudów. Sama opierdziela kiedy ktoś spóźni się chociażby o minutkę a sama przychodzi jakby zapomniała że ma lekcje.

Siedziałem tak tam aż godzinę. Co z tego że lekcje trwają po 45 minut pani Williams wie lepiej. Dobra z głupimi kłócić się nie będę. Znudzony udałem się do jadalni na śniadanie bo wcześniej nie miałem czasu zjeść.

Kiedy wpadłem do jadalni uznałem że pójdę do kuchni pomóc Karl'owi w przygotowaniu posiłku. Uwielbiam z nim gotować.

K- hej- powiedział Karl odwracając głowę w moją stronę i ciepło się uśmiechając.

G-cześć- powiedziałem podbiegając do Karla.

K-Nie jadłeś śniadania? Prawda? - powiedział i popatrzył na mnie. Ja mu tylko kiwnąłem głową na tak i szybko dodałem

G- mogę ci pomóc prawda- on tylko na mnie popatrzył i dodał

K- oczywiście że tak!- uwielbiałem z nim gotować, była to jedna z niewielu rzeczy, które sprawiały mi szczerą radość.

Było super. Zrobiliśmy racuszki  i postanowiliśmy do tego zrobić jeszcze smoothie z żółtych owoców. Uwaliliśmy całą kuchnie, mąka była wszędzie .

Dobrze wiedzieliśmy że będziemy musieli to później sprzątać ale i tak pomimo to zaczeliśmy się bawić. Było mi naprawdę dobrze, świetnie się razem bawiliśmy lecz niestety to co piękne kiedyś się kończy. Do kuchni wparował mój ojciec. Najwidoczniej musieliśmy się tak dobrze bawić i hałasować że sam przyszedł sprawdzić co tu się dzieje.

KO- Możecie być trochę ciszej, słychać was w całym zamku. Poza tym Karl sprzątnij tu, a ty młody człowieku - powiedział patrząc na mnie - zjedz śniadanie i przyjdź do sali tronowej. Czekam tam na ciebie z matką - powiedziawszy to po raz ostatni obleciał mnie wzrokiem od głowy do stóp i odwrotnie oraz powiedział

KO- i się przebierz- mówiąc to wyszedł z kuchni. Ja szczerze mówiąc trochę bałem się. Co jak co ale powiedział to tak poważnym głosem że strach mnie obleciał. Już brałem szmatkę aby pomóc Karl'owi ale ten tylko powiedział

K- idź się przebrać ja tu sobie poradzę i przeżyje jak sam sprzątnę lecz gniewu twojego ojca już może być trochę słabo.- powiedział po czym się cicho zaśmiał lecz na tyle głośno bym usłyszał. Ja na wypowiedz wyższego tylko podszedłem do niego i go mocno przytuliłem.

G- dzięki- wypowiedziałem po czym wybiegłem z kuchni i jadalni wprost do mojej komnaty.

Po wejściu do mego pokoju wszedłem do łazienki ale najpierw wpadłem do garderoby po jakieś ciuchy. Wybiegając z niej zerknąłem przez okno i zobaczyłem postać. Postać w zielonej pelerynie. A przynajmniej tak mi się wydawało że zielony bo przecież jestem daltonistą. Stał bym tak jeszcze dłużej wpatrując się w szybę gdyby nie głos.

B- Twój ojciec cię oczekuje na dole za 2 minuty- ja tylko poruszyłem głową w dół i do góry na co Bad odszedł zostawiającego mnie samego w pokoju. Uznałem że tak jak planowałem dziś w nocy tam pójdę i się rozeznam. Wyciągając siebie samego z transu w ciszy poszedłem od łazienki się przebrać. Cały czas rozmyślałem o tej postaci. Przebrany już poszedłem do sali tronowej. Moi rodzice stali i rozmawiali między sobą. Postanowiłem podejść.





__________________________________

Miejsce wydarzenia: po za murem/ DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz