Rozdział 14

292 15 3
                                    

Pov. Narrator
Po lekcjach Draco i Harry wyszli na błonia się przejść. Troszkę niezręcznie się czuli, ponieważ Harry był bardzo długo odizolowany.
-Uh, Harry? - zaczął Draco
-Tak?
-Czemu tyle siedziałeś w pokoju? - spytał nie pewnie Draco
-Uh... Wiesz... Bałem się, że zostanę zwyzywany albo coś... - tłumaczył
-Nie martw się plotki i tak już przestały krążyć a tera do każdy ci współczuję - pocieszył go Draco
-Taa, nie potrzebuje współczucia ani pomocy - prychnął Harry
-Harry! Nie rozumiesz? Przeszłeś piekło a ty mówisz, że nie potrzebujesz współczucia ani pomocy? - powiedział lekko zdenerwowany Draco
-Poradziłem sobie z tym piekłem! Więc po co mi współczuć? - powiedział zdenerwowany Harry
-HARRY! DAJ SOBIE POMÓC! - krzyknął Draco
-Nie! Nie potrzebuje pomocy! - powiedział i odszedł. Za to Draco i tak się nie podda.

Pora kolacji

Harry z niechęcią poszedł na kolację. Wiedział, że i tak nic nie zje. Jak zjadł chociaż kanapkę chciało mu się żygać.
-Harry! Chodź usiądź obok nas! - krzyknęła Pansy a Harry z sztucznym uśmiechem się dosiadł.
Pansy z jakąś dziewczyną zaczęła gadać a Draco nie spuszczał wzroku z Harrego.
-Może coś zjesz? - spytał Draco
-Nie jestem głodny. Zjadłem dużo na obiedzie - powiedział niechętnie Harry
-Tak? Bo obserowalem cie cały czas i zjadłeś tylko udko kurczaka - powiedział sprytnie Draco
-Harry Snape ma anoreksję? Pffff, co jeszcze? Może z myślisz, że masz schizofrenie i jeszcze 5 chorób? - prychnęła Astoria na co Harremu poleciała mała łza.
-ASTORIA! CHOROBY TO NIE ŻARTY! - krzyknął Draco.
-Draco, uspokój się... - powiedział Harry, który wytarł szybko łzę i chciał odejść. Pansy za to szybko pociągnęła go za rękę i przytuliła.
-Astoria ty debilko, choroby to nie żarty! - krzyknęła Pansy i przytuliła mocniej Harrego
-Pfff, atencjusz! Wsumie nie dziwię się, że nic nie jesz. Przytyło ci się trochę! Anoreksję sobie wymyślił. - powiedziała zniesmaczona Astoria. Nagle Hermiona wstała głośno. Odeszła od stołu krukonów i skierowała się do stołu ślizgonów. Wszyscy patrzyli się na nią. Podeszła do Astorii i uśmiechnęła się podle.
-Pieprzona idiotka! - krzyknęła i strzeliła jej z liścia. Astoria zszkowana tylko uciekła.
Hermiona zaśmiała się z niej i podeszła do Harrego. Przytuliła go i powiedziała :
-Nie martw się Harry... Pomożemy Ci wyjść z tej choroby i nie przejmuj się Astorią.
-A wy co się tak gapicie!? - krzyknęła Luna a wszyscy wrócili do rozmów i posiłków.

392 słowa
Okej. Ten rozdział jest bardzo krótki, ale narazie nie mam weny. Jak wena mi przyjdzie odrazu wezmę się za pisanie rozdziału.

Inaczej... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz