Rozdział 4

827 82 43
                                    

Zostaw gwiazdkę, bo *wymyśl sobie jakąś groźbę, bo mi się nie chcę*

Pov Patryk:

Maciek się ostatnio jakoś zmienił. To, że mi pomaga, jest bardzo podejrzane. Chociaż nawet miłe.

Gdy sięgnąłem po telefon, zobaczyłem wiadomość od Marcina. Kolejna niecodzienna rzecz.

–Siema, chciałbyś może przyjść na małą imprezę?
–Ale ty wiesz, że piszesz do mnie, w sensie Patryka?–odpisałem pewny, że to pomyłka.
–No tak. To przyjdziesz?
–No w sumie mogę.
–Ok, tu masz adres ***********, impreza jest o 21.

Dobra, to jest o wiele bardziej  podejrzane, niż tamto. Nie zastanawiając się nad tym dłużej, poszedłem do swojego pokoju i zacząłem odrabiać lekcje. Zajęło mi to dość sporo czasu, bo ciężko jest cokolwiek napisać z tematu, którego się nie rozumie. Jest dziewiętnasta.

***

–Siema, dzwonie zapytać, czy mam coś kupić?–zapytałem.
–Nie, nie trzeba.

Ok, do zobaczenia.
–No, pa.

***

Dobra, jakoś doszłem na tą imprezę. Dom Marcina, jak się okazało, był dość blisko mojego, więc nie musiałem pokonywać niewiadomo jak długich dystansów.

–O, jesteś już, wchodź.–zaprosił mnie do środka, gestem ręki. Było już sporo osób. Większość znałem tylko z widzenia. Jednak w końcu zauważyłem Maćka. Wyglądał jakby został zaciągnięty tu siłą.

Pov Maciek:

–Czy ty naprawdę go tu zaprosiłeś?–zapytałem zdenerwowany Marcina.
–No tak, a co?
–A tylko mu się coś kurwa stanie.
–Przecież nic nie zrobię twojemu chłopakowi, spokojnie.
–Naprawdę czasem mam taką ochotę ci przyjebać, że nie masz pojęcia. Nie jestem z nim.
–Ale przyznaj, że ci się podoba.–szturchnął mnie łokciem.
–Nie! Nie podoba mi się.–powiedziałem, po czym wyszedłem na dwór.

Ostatnio Marcin zaczął mnie bardzo denerwować. Głównie tym "twój chłopak", Patryk mi się nie podoba, z resztą, jestem hetero.

*pół godziny później*

Gdy trochę ochłonąłem, wszedłem do środka. No i kurwa wiedziałem, że to się tak skończy.

Pov Patryk: (sorry, że tak często w tym rozdziale zmieniam)

–Siema, jestem Oskar, a ty?–podszedł do mnie jakiś obcy chłopak.
–Patryk...
–Chodź do nas.–nie zdążyłem nawet odpowiedzieć, bo pociągnął mnie za rękę.–Chcesz się napić?–zapytał.

–Nie dzięki, ja nie piję.–mruknąłem, po czym miałem odejść, ale znów zostałem pociągniety za rękę.

–No weź, nie bądź nudny.

–Powiedziałem nie.–upierałem się, za co po chwili dostałem kopa w brzuch.

Serio? Od kilku dni mam spokój u Rembowieckiego, więc teraz przyczepi się inny? Po kilku sekundach powtórzył czynność, ale dwa razy mocniej. Upadłem na ziemię, zwijając się z bólu, co ich najwyraźniej bardzo bawiło. Dołączyli się do niego, jego przyjaciele. Kilka razy dostałem też po głowie, przez co zemdlałem.

***

–Zajebie ich, rozumiesz? Zajebie.–usłyszałem. Niestety wszystko było bardzo niewyraźne, a głosy stłumione, więc nie wiedziałem nawet gdzie jestem.

–Uspokój się, po prostu pójdziesz z nim na policję.–po chwili dało się usłyszeć odpowiedź.

–Wyjebane mam w policję! Sam to załatwię!
–Dobra, uspokój się, chyba się wybudza.–powiedział ktoś, po czym dwie postacie podeszły do mnie.–Ej, słyszysz nas?–usłyszałem i wtedy zdałem sobie sprawę, że nie mogę nic powiedzieć, ani w ogóle się ruszyć.

Po kilku minutach podeszła do mnie jakaś trzecia postać. Powoli zaczynałem wszystko widzieć i o wiele lepiej słyszeć. Dobra, byłem w...szpitalu? Dlaczego? Nie pamiętałem praktycznie nic z imprezy. To raczej niedobry znak.

Obok mnie stał lekarz, Marcin i Maciek.
–Wzbudza się.–powiedział lekarz. A już po chwili wszystko było normalne.
–Co się stało?–zapytałem, łapiąc się za głowę.
–Pamiętasz coś?–zapytał Maciek.
–Z imprezy niezbyt.
–To teraz naprawdę idę ich zajebać.–zwrócił się do Marcina, po czym chciał wyjść z sali, ale został zatrzymany przez przyjaciela.
–To później.–odpowiedział mu, po czym obydwoje wrócili do mnie.

Lekarz notując coś, wyszedł z sali.
–To ktoś mi powie co się stało?–zapytałem ponownie.
–Jego pojebani przyjaciele, skopali cię aż straciłeś przytomność, jak widać też trochę pamięci. No i zacząłeś trochę krwawić z głowy.–powiedział brunet, patrząc ze złością na swojego przyjaciela.
–Yhm...
–Jeśli po badaniach, okaże się, że nic większego się ci nie stało, będziesz mógł wyjść dzisiaj.–powiedział blondyn, nie zwracając większej uwagi na wzrok Maćka.

*~*~*~*~*~*

Eoeoeoeo, wiem, że zakończenie tego rozdziału jest do dupy, ale nie chciało mi się już pisać.

Nowy pewnie pojawi się niedługo.

Byeee

Let's paint the sky | Maciek x Patryk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz