Rozdział 9

740 64 42
                                    

Szczerze, to nawet mi się nie chce myśleć co tu pisać, po prostu będzie mi miło jak zostawisz gwiazdkę

Pov Maciek:

Cisza. Znów głucha cisza. Wszędzie, dosłownie wszędzie.

Czy mu naprawdę na mnie zależy? Z resztą, to nie ma znaczenia, nie zależy mu na mnie w ten sposób.

–Wiesz, przez chwilę ci uwierzyłem, ale teraz dotarło do mnie, że powiedziałeś to tylko dlatego, bo myślisz, że coś u mnie nie tak.–zaśmiałem się bez radości i ruszyłem w stronę szkoły.

–Nie odwracaj się ode mnie tak po prostu.–pociągnął mnie za rękę, sprawiając, że znów stałem przodem do niego. Jego głos był tak zimny, że po prostu zaniemówiłem.–Co się z tobą kurwa dzieje? Nigdy w życiu nie pomyślałem nawet przez chwilę, że zapytasz mnie, czy mi na tobie zależy.–powiedział tym razem normalnie.

Milczenie to w tej chwili był mój najlepszy przyjaciel.

–Tak, zależy mi na tobie. Sam się w sumie dziwię, ale jednak, zależy mi na tobie.–powiedział, po czym ostrożnie mnie przytulił.

W tej chwili po prostu się rozkleiłem. Zalałem się łzami tak, jak chyba jeszcze nigdy w życiu.

–Chodź, bo spóźnimy się na lekcje.–mruknąłem po kilku minutach.

–I? Powiedziałem, że nie ruszymy się z tąd, póki mi nie powiesz co się dzieje.

–Obiecuję, że powiem ci po szkole. Wolę nie mówić o tym tu, więc pójdziemy do mnie i wszystko ci wyjaśnię...ok?–zapytałem, myśląc co powiem mu, gdy będę musiał się wytłumaczyć.

–Ok...a twoi rodzice nie mają nic przeciwko? No wiesz, kilka lat temu i twoi i moi praktycznie co tydzień musieli być u dyrektora przez nas.

–Nie...nie będą mieli nic przeciwko.–mruknąłem, starając się powstrzymać łzy.

Do szkoły doszliśmy w całkowitej ciszy. Marcina nie było, więc nie będę musiał się mu przynajmniej tłumaczyć.

*time skip:koniec lekcji*

Dobra, mam już plan co powiedzieć Patykowi. Teraz tylko muszę powiedzieć to tak, żeby uwierzył.

–Idziemy?–zapytał.
–Yhm...

Droga nie była długa, więc szybko znaleźliśmy się u mnie.

–O, nie ma twoich rodziców?–zapytał Patryk, zdejmując buty.

–Ta...nie ma.–uśmiechnąłem się sztucznie.–Chodź.–powiedziałem i poszliśmy do mojego pokoju.

–No więc, słucham.–popatrzył na mnie.

–W sumie to nie wiem jak zacząć.–zaśmiałem się.–Kilka miesięcy po tym jak się przeprowadziłeś moi rodzice mieli wypadek samochodowy.–w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.–Nie przeżyli...–chłopak położył rękę na moim ramieniu, a po chwili przytulił. Nawet nie miałem w tej chwili sił, żeby też go objąć. Jedyne co teraz mogłem, to po prostu pozwolić, żeby łzy spływały po moich policzkach.

Postanowiłem, że powiem mu tylko o połowie tego, co sprawiło, że zauważył, że coś ze mną nie tak.

Brunet po prostu siedział, przytulając mnie do siebie.

–Maciek...po pierwsze, to cholernie ci współczuję.–powiedział, przez co na niego spojrzałem.–A po drugie...mam pytanie. Czemu nie mówisz mi wszystkiego?

–Czemu tak myślisz?–miałem ogromną nadzieję, że nie o tym, że jestem w nim zakochany.

–Bo to widzę.

–Może kiedyś ci o tym powiem, ale nie teraz.–skłamałem. Nigdy nie zamierzałem mu o tym powiedzieć.

*time skip:23:30*

Leżałem zalewając się łzami. Patryk już dawno poszedł, a ja dalej myślałem o tym, jak bardzo chciałbym mu wszystko powiedzieć. Głównie to, że jestem w nim zakochany. Ale równie mocno chciałbym, żeby nigdy w życiu się o tym nie dowiedział.

Czy to ma jakiś sens?

–Jakiś musi...–mruknąłem do siebie, po czym zamknąłem oczy, z nadzieją, że zasnę i już nigdy się nie obudzę.

*~*~*~*

Hej, cześć czy coś tam.

Yy no jest rozdział taki jaki jest, Maciuś popłakał, Patryś pocieszył, ale nie do końca i no.

W niedziele rozdziału nie będzie.

Bye <3

Let's paint the sky | Maciek x Patryk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz