Rozdział 14 "Zawrzyjmy układ"

245 23 3
                                    

"Nim się spostrzegłam szatyn pochylił się nade mną.  Zaczął wolno przybliżać swoją twarz do mojej. Poczułam jak moje serce urządza sobie dyskoteke rozsadzając mi klatkę piersiową. Po sekundzie wargi Justina znalazły się kilka milimetrów przed moimi, gdzie niepewnie się zatrzymał. - Alicia..- szepnął cicho. Przestałam wtedy walczyć ze sobą i nie mogąc już dłużej czekać chwyciłam dłonią jego ramię, po czym wbiłam się w te miękkie, malinowe usta."


*Sen Alicii*


Tak. Dokładnie. Zrobiłam to. Pocałowałam go. Kolejny raz straciłam przy nim rozum i pozwoliłam pragnieniom wyjść z ciemnych głębim i  kierować swoim wyłączonym umosłem i odrętwiałym ciałem. Znowu. Tylko, że tym razem to coś więcej. Przesadziłam z brakiem kontroli. Teraz nie mogę przestać. Naprawdę nie potrafię. Nie chcę się wybudzać z tego stanu i wracać do zdrowego rozsądku. To co się dzieje jest zbyt dobre. I zbyt przyjemne. I cholernie uzależniające. I jeszcze za bardzo szczere. Na pewno nie jest to impuls. Kurwa.


Przywarłam ustami do jego rozgrzanych warg łącząc je ze sobą. Nim zdążyłam oderwać się od szatyna, poczułam jak Justin mocniej otula moje usta swoimi oddając pocałunek. Nie  wbraniając się dłużej przed głuchym krzykiem swojej podświadomości, wpadłam w wir rozkoszy spowodowany ruchami warg chłopaka. Po chwili dałam się wplątać w gorący taniec naszych języków, który rozpalił mnie jeszcze bardziej. Poczułam na twarzy jego dłoń, która gładziła kciukiem rozgrzany od rumieńców policzek. Dotyk jego palców sprawił, że przez całe moje ciało przebiegł paraliżująco przyjemny dreszcz, który na końcu przyłączył się do reszty uczuć kumulujących się w moim żołądku. Przemierzyłam dłonią wzdłuż ramienia Justina, zatrzymując się na jego szyi. Robiliśmy to powoli, starając się być jak najdelikatniejszym  mimo, że to był naprawdę silny pocałunek. Był piękny. I to wrażenie jak przy pierwszym. Cudownie.


Po chwili, która wydawała się trwać w jakby zatrzymanym czasie, wolno oderwaliśmy się od siebie. Nadal mając oczy zamknięte, skupiłam swoją uwagę na słodkim uczuciu mrowienia na ustach. W głowie zebrały mi się tysiące słów formujące się w nieskładnei bezsensowene zdania, któe bardzo chciały być wypowiedziane mimo, że ja sama kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Wolno otworzyłam oczy. Twarz Justina znajdowała się bardzo blisko, nasze nosy praktycznie się stykały. Jego szybki i nierwóny oddech łączył się z moim, odbijając się od mojej skóry. Zjechał dłonią wzdłuż kości policzkowej zatrzymując się przy kąciku ust. Delikatnie przjechał kciukiem po mojej dolnej wardze dając mi przy tym kolejna dawkę uczucia błogości. Lekko rozchyliłam usta, cicho wypuszczając gorące powietrze. Nieśmiało uniosłam głowę napotykając wzrok szatyna. Jego oczy wyrażały tyle nierozumiałych emocji, nie mogłam odczytać z nich o czym myśli. Wpatrywaliśmy się w siebie próbując pozbierać w głowie wszystkie myśli. Cisza między nami była przerywana tylko przez nasze uspokające się oddechy. Bardzo chciałam, żeby coś powiedział. Cokolwiek, co wyjasniłoby nam obojgu to co właśnie się wydarzyło. I gdy już chciałam przerwać to milczenie wokół nas, nagle przyćmiło nas rażące światło latarki. Odwróciliśmy głowy i ujrzeliśmy z daleka niewyraźną ciemną postać.

-Szybko, schowajmy się- szepnął Justin wstając z piasku. Przestraszona błyskawicznie znalazłam się na nogach gotowa do ucieczki. Justin nerwowo się rozejrzał szukając kryjówki przed zbliżającą się tajemniczą postacią. Po chwili złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę małego domku służącego jako wypożyczalnia sprzętu wodnego. Ukryliśmy się za nim, gdzie zakrywały nas deski surfingowe. Oparłam się o drewnianą ścianę chatki modląc się by ten człowiek nie okazał się być żadnym węszącym paparazzi. Usłyszeliśmy zbliżające się kroki, a światło latarki odbijające się od piasku wskazywało na to,że ten ktoś jest coraz bliżej.

Jesteś moim snem || j.b fanfictionWhere stories live. Discover now