Rozdział 15 "Nie zostawiaj jej"

345 17 5
                                    

*Justin*

-Justin ?- z zamyśleń wyrwał mnie delikatny damski głos. Rozpoznałem go lecz w tym burdelu w mojej głowie nie mogłem od razu stwierdzić kto to do mnie powiedział. Leniwie przekręciłem głowę, nie odrywając rąk od barierki balkonu.

-A to ty..- powiedziałem bez emocji na widok Carleny. Mimo, że jej wizyta nie była mi zbytnio na rękę, to poczułem lekką ulgę, że to ona postanowiła mnie nawiedzić, a nie ktoś kto najchętniej dokopał by mi jeszcze bardziej, ktoś z kim nie miałem ochoty rozmawiać. Z resztą nie miałem ochoty rozmawiać nawet ze ścianą. Wystarczały mi długie i bezgłośne dyskusje ze samym sobą. Popatrzyłem na nią przelotnie. Dziewczyna przyglądała mi się zatroskanym wzrokiem.

-Tak, to ja..- szepneła niepewnie nerwowo jeżdżąc dłonią po swoim przedramieniu. Obdarzyłem ją pustym spojrzeniem i spowrotem włożyłem do ust papierosa. Obojętnie powróciłem do swojej wcześniejszej pozycji, nie zważając jakoś specjalnie na obecność przyjaciółki. Usłyszałem za sobą jak wzdycha z irytacją. Przez chwilę milczała przyglądając mi się z oddali.

-Boże, co ty ze sobą zrobileś?- powiedziała z wyrzutem robiąc kilka kroków w moją stronę. Opierałem się nadal o oparcie starając się wrócić do swoich wcześniejszych rozmyśleń. Chwilę później dziewczyna stała koło mnie wiercąc mi swoim przenikliwym wzrokiem dziurę na twarzy. Mimo to wciąż milczałem. Bo co miałem powiedzieć ? Jakoś tak ostatnio brak odpowiedzi na jakiekolwiek pytania stało się dla mnie najlepszą odpowiedzią. Olewałem dziewczynę, skupiając swoją uwagę na idealnie przystrzyżonych krzewach w swoim ogrodzie. W końcu Carlena odpuściła sobie walkę z moją ignorancją i odwróciła wzrok na widok przed nami, głośno wypuszczając powietrze. Staliśmy tak pogrążeni w tej ciszy i spiętej atmosferze, wdychając papierosowy dym. Doskonale wiedziałem o czym myśli i po co tutaj przyszła.

-Dlaczego nie przychodzisz ?- odezwała się w końcu, gwałtownie odwracając się do mnie. Jej głos był przepełniony bólem i złością jednocześnie. Gapiła się na mnie rządając choć najkrótszego i najcichszego wytłumaczenia. Ja jednak wziąż jeździłem wzrokiem po swoim ogrodzie, starając się nie szukać w głowie odpowiedzi na jej pytanie.

-Justin do jasnej cholery spójrz na mnie!- podniosła głos, nie mogąc już dłużej znieść mojego milczenia. Niechętnie odwróciłem twarz i wbiłem wzrok w jej przepełnione smutkiem oczy.

-Po prostu- odpowiedziałem pierwsze co przyszlo mi do głowy, po czym znów zaciągnąłem się smakiem nikotyny. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

-Po prostu ?- prychneła.-Tak po prostu postanowiłeś dać sobie spokój i zabarykadować się tutaj ? Kurwa żartujesz sobie?!- krzykneła zdenerwowana wymachując rękami. Znów nic nie powiedziałem. Nie miałem sił by się z nią kłócić. Coraz bardziej zła i zrozpaczona schowała twarz w dłonie nabierając w płuca powietrza.

-Justin- odezwała się po chwili. -Powiedz mi dlaczego od kilku tygodni nie przychodzisz do szpitala?- spytała spokojnie z powagą w głosie. Nie mając zamiaru odpowiadać na jej pytanie, ostatni raz wypuściłem z ust dym, po czym włożyłem niedopałek do popielniczki, ktora byla praktycznie cała wypelniona petami. Odwróciłem się w kierunku wyjścia.

-Daj spokój- mruknąłem tylko i skierowałem się do kuchni. Carlena wciąż zdumiona moim zachowaniem, pokręciła jedynie głową mrucząc coś pod nosem. Miałem nadzieję, że znudziła ją ta bezsensowna i bezowocna rozmowa ze mną i, że w końcu zostawi mnie w spokoju, ale ona tak szybko się nie poddała. Po chwili znalazła się tuż przede mną ze zdeterminowanym wyrazem twarzy.

-Nie Justin ! Nie dam spokoju !- wyparowała ostro próbując nawiązać ze mną kontakt wzrokowy.- Chcę ci pomóc- dodała.

-Nie potrzebuje żadnej pomocy ! - podniosłem głos zmęczony już jej natrętnym zachowaniem. Dziewczyna lekko wzdrygneła się przez mój nagły wybuch. Westchnąłem ciężko przecierając twarz.

Jesteś moim snem || j.b fanfictionWhere stories live. Discover now