Rozdział 6 "Wasz żal mnie zabija"

345 29 3
                                    

Herbata, którą od dziesięciu minut uparcie mieszałam łyżeczką, zapewne zdążyła już porządnie wystygnąć, mimo to dalej kręciłam w niej metalowym sztućcem, wgapiając się jak zahipnotyzowana w głąb kubka wypełnionego prawie zimnym napojem, kompletnie nie kontaktując z rzeczywistością. Co było powodem mojego uśpionego stanu ? Oczywiście nie kto inny jak szanowny pan Justin Bieber. Dlaczego ?  Sama się temu dziwiłam, nie wiedziałam. Kilka chwil temu wróciłam z przedziwnego spotkania, które nieco się przedłużyło, gdyż wchodząc do mieszkania zauważyłam, że dochodzi północ. Jak to zleciało ? Zdziwiona, że jest już tak późno postanowiłam od razu iść spać, wiedząc że rano muszę być na próbie punktualnie, tak jak rządał Nick. Przed snem stwierdziłam, że chętnie napiję się ciepłej herbatki, i takwłaśnie stałam sobie teraz przy kuchennym blacie krążąc łyżeczką w kubku, uśmiechając się do siebie jak głupia. Wróciłam myślami na dach, przypominając sobie Justina. Chamskiego, bezczelnego egoisty, który okazał się być również wrażliwym, miłym, nieco zagubionym w sobie i całkiem znośnym kolesiem. Doszłam do wniosku, że trochę źle go oceniłam. W sumie tak jak wszyscy. Ludzie nie znają jego drugiej twarzy, tej, którą przypadkiem udało mi się dziś zobaczyć. Zdecydowanie, go nie znają. Odruchowo odłożyłam łyżeczkę na bok, biorąc kubek w dłon,  nadal pusto wpatrując się w blat. Upiłam łyk zimnej herbaty, nie zwracając uwagi na smak. Matko, co za gość...

*Justin*

Sam nie wiem czemu i kiedy zasnąłem, nie czułem zmęczenia, zwłaszcza gdy wiedziałem że muszę czuwać, aż się obudzi. Niestety złudzenia i niecierpliwe czekanie mnie uśpiły. Usłyszałem głośne, damskie krzyki, które mnie obudziły. Będąc w półśnie momentalnie oprzytomniałem na krześle z nadzieją że to jej głos, Alice. ...  Ale nie, nic, nadal spała. Westchnąłem z bólem, przecierając twarz. Spojrzałem na zegar, który wisiał nad drzwiami. 3:34. Dopiero mineło kilka godzin. Nagle przed drzwiami zrobiło się głośne zamieszanie, ktoś się tam szarpał.

-Wchodzę tam, puść mnie ! - jakaś zdenerwowana kobieta bardzo chciała się tu dostać. Zdziwiony, zastanowiłem się kto.

-No przesuń się cholera!!- rozpoznałem głos...Jannet. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły a do sali wpadła roztrzęsiona dziewczyna w piżamie, zapewne przed chwilą się obudziła. Jej wzrok skierował się na łóżko. Bezsilnie odwróciłem twarz, nie chciałem znów pogrążać się w rozpaczy,patrząc jak kolejna osoba cierpi, poprostu chwyciłem dłoń Alici.

- Boże, Aliciaa - dziewczyna od razu rozpłakała się, nie będąc w stanie nad sobą panować. Zakryła dłonią usta z szokującego widoku. Trzęsąć się podeszła do swojej przyjaciółki od drugiej strony łóżka. Łkając dotkneła jej ramienia, tak jakby miała nadzieję, że przez ten dotyk Alicia się obudzi. Po twarzy dziewczyny spływały strumienie łez, które z każdą kolejną przyprawiały mnie o cholerne wyrzuty sumienia.

-Alicia, niee ! Kochanie błagam!!- dziewczyna opadła na kolana ściskając w dłoniach skrawek kołdry.

- Jannet..- zacząłem cicho, nie wiedząc co chcę jej powiedzieć. Gwałtownie podniosła glowę w moim kierunku, obdarzając mnie lodowatym, palącym spojrzeniem. Jej zapłakane oczy, w jednej chwili pociemniały ze złości.

-Ty draniu, to wszystko twoja wina !! To twoja wina !- wybuchneła nagle, przelewajac na mnie swoj żal.

- Jann przest...-próbowałem ją uspokoić, ale nie słuchała mnie.

-Jak mogłeś jej to zrobić, nienawidze cię to twoja wina, przez ciebie tu leży!!!- krzyczała bez opamietania kierując się do mnie rozwścieczona.

- Proszę przestań- złapałem ją za nadgarstki zanim zdążyła się na mnie rzucić.

-Nie.. ty draniu! to twoja wina- łkała bezsilnie, nie będąc w stanie zrobić już kroku. Puściłem jej ręce i poprostu mocno objąłem by przestała tak żałośnie płakać, nie chciałem by ktokolwiek cierpiał jeszcze bardziej niż ja, nie chciałem, moje serce z każdą kolejną jej łzą, boleśnie pękało coraz bardziej.  Jannet schowała twarz w moim ramieniu, próbując dojść do siebie. Po chwili, gdy słychać było juz tylko jej pociąganie nosem, odsuneła się ode mnie i spojrzała na śpiącą dziewczyne.

Jesteś moim snem || j.b fanfictionWhere stories live. Discover now