Rozdział 1 "To twoja szansa"

808 68 6
                                    

                                                                                

Jeśli tu jestes to zostaw gwiazdkę, dopiero zaczynam, to bardzo ważne dla mnie, dziękuję ❤

W tym samym czasie, poza świadomością Alice, u Justina.

-Błagam ratujcie ją !!!- krzyczałem spanikowany i kompletnie zszokowany na próbującego mnie uspokoić lekarza.

-Robimy co w naszej mocy, zapewniam cię, że ta dziewczyna jest w dobrych rękach. Przyrzekam ci, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby ją z tego wyciągnąć. A  teraz na litość Boską, chłopaku uspokój się !- mężczyzna potrząsnął mnie mocno za ramiona po czym wszedł na salę segregacji, gdzie przed chwila przewieziono Alice.

-Jasna cholera !-zakląłem głośno, zwracając na siebie uwagę obcenych na oddziale ludzi. Nie kontrolując swoich emocji, z całej siły kopnąłem w ścianę przede mną. Zasłoniłem twarz dłońmi i  wziąłem kilka głębokich oddechów z nadzieją, że to pomoże mi się  uspokoić. Byłem w tak ogromnym szoku, że nie panowałem nad sobą. W jednej chwili rozbiłem się jak szklanka na milion kawałków, która nie jest w stanie pozbierać swoich małe odłamków i posklejać je spowrotem. W głowie miałęm tylko jedną myśl. Alicia walcz !! Chwilę póżniej zacząłem cicho się modlić. I chodź czułem wstyd, że nie rozmawiałem z Bogiem od tak dawna, to w tamtym momęcie z całego serca błagałem Go by mi jej nie zabierał. Nie teraz. Nie tak. Otworzyłem oczy i spojrzałem przez małe okienko na drzwiach. Widok był przerażający. Nieprzytomna Alicia leżała na łóżku, jej zakrwawione ciało było przypięte do jakiś maszyn, a nad nią tłum lekarzy i pielęgniarzy próbowało przywrócić ją do mnie. Z sekundy na sekunde serce biło mi coraz szybciej, myślałem, że zaraz strace przytomność. Nagle przy dziewczynie zrobiło się jakieś zamieszanie. Zdezorientowany i przestraszony jeszcze bardziej, przywarłem do drzwi. Dopiero teraz zauważyłem ekran przy jej łóżku, który pokazywał rytm bicia jej serca, Zaraz...Dlaczego te kreski... Boże nie !! Wszysycy dsuneli się od dziewczyny, a jeden z lekarzy zaczął wykonywać uściski na jej klatce piersiowej, ale to nic nie dawało. Gdy dotarło do mnie co się tam właśnie dzieje, zasłoniłem usta dłonią z przerażenia. Ktoś krzyknął coś o elektrowstrząsach. Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Chwilę później przez bezwładne ciało Alicii  przeniknął wstrząs elektryczny. Zero reakcji. Doktorzy coś krzyczeli, przekrzykując się nawzajem. Drugi raz to samo. Znów nic. Po policzkach zaczeły spływać mi łzy.

-Alicia wracaj- szeptałem szlochając.

-Próbujemy ostatni raz, ładuj 450!- Trzeci wstrząs. Sekunda ciszy. Napięcie sięgneło zenitu. Urwany oddech upuścił moje suche usta, a z umysłu wyparowały wszystkie myśli, słowa i obrazy.

-No dalej- wymamrotał lekarz patrząc błagalnie na ekran maszyny. Wtem na ekran powróciły kreski oznaczające, że serce znów bije.

-Mamy ją, serce ruszyło- usłyszałem, a z moich oczu wylało się jeszcze więcej łez. Łez cholernego szczęscia. Boże dziękuję. Chwyciłem w palce srebny krzyżyk, który nosiłem na szyi i ucałowałem go.  Spojrzałem w górę. Tak bardzo dziękuję.

*Sen Alicii, początek jej wspomnień"

-Wow,wow zwolnij- zaśmiała się Jannet.

-Nie mogę, energia mnie rozpiera-odetchnełam wycierając z czoła spływającą kroplę potu. Skończyliśmy właśnie trudny układ taneczny, który wyszedł nam rewelacyjnie.

-No dobra ludzie, na dziś kończymy, widzimy się na następnych zajęciach !- krzyknał nasz choreograf Chris, a za nim rozeszli się do szatni pozostali tancerze z naszej grupy. Muzyka ucichła, a na sali zostałyśy tylko my.

-idziesz?- sptałąaJann.

-Zostaje jeszcze chwilę. Pracuję nad nowym układem, muszę potrenować-odpowiedziałam poprawiając swoj już dobrze przepocony top.

-Jezu dziewczyno ty to masz zdrowie-westchneła Jannet.

-Atakże plany i marzenia- zaśmiałam się.

-Tak wiem,wiem. Alice Kate Holt, przyszła światowej sławy choreograf i profesjonalna instruktorka tańca nowoczesnego -powiedziała przyjaciółka głosem radiowego spikera udając, że mówi do mikrofonu zamiast do butelki z wodą.

-Otóz to-przytaknełam jej dumnie, pstrykając ją w nos.

-Ej ale jak już będziesz sławna, a twoim męzem bedzie mega przstojny aktor to chyba nie zapomnisz o swojej Jannet i dalej bedziemy wywijać na parkiecie co ?-spytała z nadzieją w głosie.

-Jann nawet Brat Pitt nie sprawi, że będziesz wywijać beze mnie-dźgnełam ją w brzuch, szeroko się uśmiechając.

-Uff, a właśnie skoro już o gwiazdach mowa- zaczeła przypominając sobie o czymś.-Miałam ci coś dać- spojrzała na mnie intrygująco i poszła po coś do szatni. Wróciła z jakąś kolorową ulotką.

-Znalałam to na chodniku i stwierdziłam, że to coś dla ciebie.- powiedziała wręczając mi świstek.

Spojrzałam na kartkę i przeczytałam:

Szukamy młodych, aspirujących tancerzy do współpracy na międzynarodowej trasie koncertowej Justina Biebera BelieveTour. Jeśli chcesz zdobyć doświadczenie taneczne, pod okiem znanych choreografow, zgłoś się! Casting odbędzie się 14 maja w Dolby Theatre od godziny 15. Ilość miejsc ograniczona! Czekamu na Ciebie!

Spojrzałam rozbawiona na przyjaciółkę. Co ona znowu wymyśliła ?

-Jannet żartujesz? Tancerze na trasę koncertową Justina Biebera? Jednego z najpopularniejszych muzyków na świecie? Casting ? -patrzyłam na nią pytająco dając jej do zrozumienia, że NIE ! .

-Tak i to jest dokładnie twoja szansa Alicia.Pomyśl jaka to okazja. Nie mów, że nie chcesz.- odrzekła spokojnie.

-Ale Jannet połowa miasta będzie się starać o posadę i myślisz, że taka zwykła dziewczyna jak ja ma szanse ? Daj spokój- powiedziałam obojętnym tonem.

Jannet wzieła głęboki oddech, przewracając oczami.

-Ali, tańczysz jak wściekła od 12 lat, zgarniasz zwycięstwo za zwycięstwem we wszystkich lokalnych konkursach, dziewczyno ty nie umiesz nawet normalnie chodzić. Nie znam nikogo bardziej nadającego się do tej roli. Spróbuj chociaż-zachęcała mnie wręcz błagalnym głosem .Chwilę się zastanowiła.. Fakt, miała rację. Ale byłam realistką. Praca przy takim show to nie mój poziom. Po co robić nadzieję? Zrezygnowana nie chciałam dłuzej ciągnąc tego tematu.

-Dobra zastanowie się- powiedziałąm obojętnie byle tylko zakończyć tę rozmowę. Jannet to wyczuła i westchneła.

-Wiesz, że taka sprawa moze się juz nie powtórzyć? Alicia jesteśmy w Los Angeles, tutaj każdy chce coś osiągnąć. Nie pozwól, żeby ktoś zgarnął ci spod nosa taką okazję- powiedziała marszcząc czoło.

-Okej okej mówie,że się zastanowię - ten jej błagalny wzrok mnie rozbawiał. Wrzuciłam gdzies do torby tą ulotkę i pożegnałam się z przyjaciółką. Kiedy wyszła, mogłam skupić się na tym , co w życiu wychodzi mi najlepiej, na tańcu.

*

wiem,że króko, ale to dopiero początek, niebawem wszystko się rozwinie :)

zapraszam do czytania <3

madeinpoland

Jesteś moim snem || j.b fanfictionWhere stories live. Discover now