Rozdział 8 'Justin to naprawde ty?'

356 32 11
                                    

Ważna notka pod rozdziałem !

Justin

Przebudziłem się w środku nocy cały zalany potem. Miałem koszmar. Okropny, najgorszy jaki w życiu mogłem mieć. Śniło mi się, że Alicia przestała oddychać, że umarła. Odeszła bez słowa, bez żadnego najcichszego pożegnania. Jak gdyby nigdy jej w moim życiu nie było. A była. I nadal jest. Spojrzałem na puste miejsce obok mnie na tym ogromnym łóżku, w którym jeszcze nie dawno obok mnie, słodko spała  Alicia. Zawsze budziła mnie pocałunkiem w policzek albo bawiła się moimi rozczochranymi włosami. Kochałem to. Uwielbiałem kiedy patrzyła na mnie gdy udawałem, że spie. Gładziła mój rozgrzany policzek cicho szeptając 'jesteś piękny'. To sprawiało, że nasze poranki były cudowne. Ona sprawiała, że moje życie znów stało się wartościowe. Delikatnie przejechałem dłonią po satynowaj pościeli, pod którą powinna teraz być . Tutaj przy mnie, nie tam, nie na tym cholernym szpitalnym łóżku. Jak poparzony wyskoczyłem z pod kołdry. Nie wytrzymałem, musiałem do niej pojechać, musiałem się upewnić, że oddycha, że jej serce jeszcze pracuje. Ubrałem na siebie pierwsze lepsze spodnie i bluzę po czym wsiadlem w samochod. Szpital był prawie pusty. Po korytarzach wałęsało sie kilka osób z jednym zatroskanym wyrazem twarzy. Wbiegłem na piętro gdzie leżała Alicia. Nie zważając na protesty pielęgniarki po prostu weszłem do jej pokoju. Dziewczyna dalej leżała nieruchomo pogrążona w śnie. Przejechałem wzrokiem po wszystkich maszynach, do ktorych była przypięta, aż w końcu utkwiłem go na jej klatce piersiowej. Oddycha.

Sen Alicii

-Pięć, szesć, siedem, stop noga, ramię, zjazd obrot, osiem, dziewieć poom, Tom nie obijaj się, dalej krok, szybko góra uwaga trzy, cztery kończymy na pięć, Carlena widzę cię nogi luźno - głośne słowa Nicka odbijały się echem po sali zagłuszając muzykę. Stał z boku naszej grupy energicznie dyrygując rękami, bacznie się przyglądając jak wylewamy siódme poty przy ostatniej przygotowanej choreografii.

- Alex skup się ! Chris wyprostuj plecy ! Amy nie na palcach ! Dobra teraz końcówka, chce widzieć bombe. Raz, dwa przeskok, ręce do siebie, głowa w bok, Trzy, cztery obrót, skłon. Pięć, sześć uwaga łokcie w góre, kolano za siebie, poom. -Kucnął przy nas by móc zobaczyc jakikolwiek, najmniejszy błąd w naszych krokach. Wiecie, to krępujące !

-Koniec! juhuu!!- Choreograf wykrzyknał radośnie równo z zakończeniem piosenki. Na sali słychać było tylko nasze głębokie nierowne oddechy i klaskanie uradowanego Nicka - To było świetne, jest siła w was, podoba mi się to ! - powtarzał entuzjastycznie chodząc po sali.

- Kochani na dziś kończymy, widzimy się jutro, pamiętajcie wszysycy punktualnie po wyzabijam  - 'pożegnał' się wyłączając magnetofon. Wszyscy odetchneli z ulgą zbierając się z parkietu  by móc udać się do szatni i odpłynąć pod relaksujacym prysznicem.

-A jeszcze jedno!- krzyknał nagle Nick -Potrzebuję tancerki lub tancerza do pomocy przy Justinie dziś, ja akurat nie mogę. Ktoś chętny ? - spytał z nadzieją. Rozejrzałam się po sali nie widząc na twarzach rozchodzacych się kolegów nic oprócz zmęczenia. Wspominałam, że pracowaliśmy po 10 godzin ? Mimo to stwerdziłam, że mogę się zgodzić.

-To może ja- zaproponowałam radośnie. W sumie miałam zamiar jeszcze potrenować. I całkiem spodobało mi się torturowanie Biebera. hehe.

-Świetnie Alice. Justin będzie o 20. - uśmiechnął się rzucając mi klucze- Nie zapomnijcie zamknąć później budynku- dodał.

-Spóźnienie Bieber !- powiedziałam z udawaną powagą w głosie z rękoma skrzyżowanymi na piersi, gdy do sali wpadł Justin. Popatrzył na mnie lekko zdziwiony, zapewne spodziewając się swojego choreografa.

Jesteś moim snem || j.b fanfictionWhere stories live. Discover now