siedem

1.4K 60 17
                                    

Enjoy!🥰
________________

Nancy

Na ludzkich barkach spoczywa wiele sekretów. Tajemnice przyjaciół, którzy potrzebują się zwierzyć, rodziny, która potrzebuje zaufania czy partnerów, którzy liczą na siebie wzajemnie. Jednak najczęściej, kiedy ktoś trzyma sekrety w sobie, nikomu o nich nie mówiąc, potrzeba wyrzucenia tego staje się silniejsza.

To jak szklana kula. Jej zawartość jest bezpieczna. Istnieje sobie w środku, nikomu nie robiąc krzywdy. Jednak kula się starzeje, a szkło nie jest już tak wytrzymałe. Wystarczy, że ktoś przypadkiem o nią zahaczy, a kula roztrzaska się na milion kawałków.

W takim razie, po co mieć sekrety?

Każdy z nas je ma. Ze wstydu, ze strachu, z chęci zachowania czegoś ważnego tylko dla siebie. Jednak, jak to mówią, prawda zawsze wyjdzie na jaw, czyż nie?

Poprawiłam kucyka na głowie, delikatnie roztrzepując włosy, żeby wyglądał lepiej. Jeśli można to tak określić, bo cała prezentowałam się raczej jak duch. Wory pod oczami przebijały przez grubą warstwę korektora i pudru, a oczy, mimo tuszu i kresek, były widocznie spuchnięte.

Całą noc przepłakałam. Już dawno nie czułam takiego psychicznego wykończenia, jak ostatnio. Leżałam jak wrak w sypialni Williama, przyciskając kartkę do piersi i wyjąc, dopóki nie zasnęłam.

A teraz wsłuchiwałam się w tekst znanej mi piosenki I Never Existed od Chase Atlantic, którą tak lubiłam, a jednocześnie nienawidziłam.

Szykowałam się na imprezę, na którą zupełnie nie miałam ochoty. Jednak nie mogłam przegapić urodzin Mitcha, który naprawdę cieszył się na nie jak dziecko. Uważał, że dwudzieste trzecie urodziny są ultra ważne, bo to dwa lata po pełnoletności. Czyli generalnie argument do najebania się. Nie widziało mi się dzisiaj picie alkoholu, bo byłam na to zbyt zmęczona, ale nie mogłam odmówić wyjścia.

Spojrzałam ostatni raz na moje blade odbicie w lustrze i westchnęłam. Nikomu nawet słowem nie wspomniałam o notesie, który znalazłam wczoraj. Chyba zbyt mocno chciałam to w sobie zamknąć, bo miałam dość. Nie wiedziałam, dlaczego to wszystko dzieje się już po tak ogromnie długim czasie. Tyle różnych rzeczy wydarzyło się przez ten rok. I dobrych, i złych. Jednak nie spodziewałam się takiej lawiny nowych informacji. Byłam tym przebodźcsowana.

Głośny dźwięk dzwonka do drzwi, przerwał moje rozmyślania. Zanim wstałam, mój wzrok padł na złoty łańcuszek, leżący obok moich perfum, na toaletce. Chwilę biłam się z myślami, po czym szybko wstałam, łapiąc go i chowając do kieszeni spodni.

— Gotowa na świetną zabawę? — usłyszałam, po otwarciu drzwi, kiedy moim oczom ukazała się twarz Darcy Henderson.

— Totalnie nie mam imprezowego nastroju — westchnęłam, ubierając buty.

— Wyglądasz na okropnie zmęczoną. Dobrze, że postanowiłaś dzisiaj prowadzić. Ostatnio, kiedy piłaś w takim stanie...— Gwałtownie upuściłam torebkę, kiedy ciemnowłosa wspomniała o sytuacji sprzed pół roku.

— Doskonale to pamiętam. Jedźmy już. Thomas jest z Lizzy?

— Tak. Są już na miejscu — westchnęła, zajmując miejsce pasażera w swoim Mini Cooperze.

Zachowujesz się jak Will, unikasz niewygodnych tematów.

Szybko wyrzuciłam z siebie tą myśl i odpaliłam samochód. Spojrzałam w lusterko nad głową i zamarłam. Na końcu ulicy zobaczyłam sylwetkę. Wyglądała ona niesamowicie znajomo. Szybko odpięłam pasy i wysiadłam z samochodu, ale kiedy ponownie spojrzałam w tamtą stronę, już go nie było.

YOU NEVER EXISTED [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz