Enjoy!💜
_________________Nancy
Zawsze w życiu dziewczyny przychodzi moment zwątpienia w siebie samą. O jej wygląd, makijaż, umiejętności, charakter, wagę. U jednych takie wątpliwości pojawiają się częściej u innych rzadziej. jednak zawsze to następuje.
Ja ostatnio miewałam takie wątpliwości. Co jeśli byłam za słaba? Psychicznie i fizycznie. Zdałam sobie sprawę, że nie poradziłabym sobie, gdyby ktoś mnie zaatakował. Niby przeszłam przez kurs samoobrony, po nieszczęśliwej dla mnie sytuacji, jednak nie czułam, że wyniosłam z niego coś faktycznie przydatnego.
Noc w domu Ethana minęła dość spokojnie. Dzieliłam dość duży pokój w białych odcieniach z Darcy i Alison. Po rozmowie z Ethanem od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Budząc się, zerknęłam na godzinę, a zegarek pokazywał siódmą. Nie mogłam już zasnąć, dlatego wygrzebałam sportowe ciuchy, uczesałam włosy w kitkę, a następnie ruszyłam na poszukiwania wspomnianej siłowni.
Była ona naprawdę spora i miała wiele urządzeń, co nie było absolutnie normalne, według mnie. Zauważyłam bieżnię, jednak moim celem był worek treningowy, w który zaczęłam spokojnie uderzać.
Myślałam o wszystkich sytuacjach, które miały miejsce w przeciągu ostatniego roku i tygodnia. Nawet nie wiem, ile czasu minęło, kiedy uderzałam w worek najmocniej jak potrafiłam.
— Masz złą technikę — usłyszałam, na co podskoczyłam delikatnie i odwróciłam się w stronę wejścia. Ze skupioną miną, wpatrywał się we mnie, opierając się o framugę z założonymi rękami. Miał na sobie krótkie spodenki i luźną koszulkę. Przełknęłam ślinę, bo Ethan był naprawdę przystojnym mężczyzną.
— To niepokojące, stać tak w drzwiach i przyglądać się ćwiczącej kobiecie — powiedziałam, unosząc brwi i zakładając ręce na biodra.
— Wybacz, słoneczko, nie chciałem cię rozpraszać — odpowiedział, odbijać się od framugi i kierując się w moją stronę.
— Nie jestem słoneczkiem. Wystarczy mi Nancy — westchnęłam.
— Wiesz, słyszałem o tobie. To, że jesteś małą zadziorą wiem już od wczoraj, a jednak cały czas to udowadniasz — zagryzł wargę. Zignorowałam go i wróciłam do uderzania w worek.
— Jeśli ten worek zrobił ci krzywdę, to nawet nie poczuje twojego gniewu — kontynuował. Poczułam, że stanął za mną. Następnie widziałam, jak jego duże dłonie łapią moje pięści.
Był wysoki i onieśmielający. Czułam jego obecność wyraźnie, kiedy stał za mną. Pozwoliłam mu spokojnie ustawić moje ciało. I chyba umierałam, mózg mi się przegrzewał, bo zupełnie mi to nie przeszkadzało.
Lubiłam adorację. Zwłaszcza w ciężkim okresie, podobało mi się, że ktoś zwraca na mnie uwagę. Dlatego też miałam za sobą wiele jednonocnych przygód w ciągu ostatniego roku. Uwielbiałam czuć dominację i kontrolę.
Jednak w tej sytuacji to Ethan dominował, a mi w dziwny sposób to nie przeszkadzało. Chciałam go lepiej poznać, a przede wszystkim, chciałam zapomnieć o Willu i ruszyć do przodu. A nie ukrywałam, że Ethan przypadł w moje gusta.
— Zacznij od uderzania, nie pchania — usłyszałam obok mojego ucha, na co przełknęłam ślinę, kiedy poprowadził moją rękę do worka. — Pochyl delikatnie barki i ugnij kolana, ale trzymaj prostą pozycję.
Posłuchałam go, a następnie pod jego kierownictwem, wykonywałam kolejne uderzenia.
— Dobrze — szepnął, puszczając moje dłonie, ale nie odsunął się. Spojrzałam na niego, odwracając się. Zeskanował moją twarz, a następnie uśmiechnął się.
CZYTASZ
YOU NEVER EXISTED [18+]
Teen FictionDruga część "White Mustang" CZYTANIE DRUGIEJ CZĘŚCI WYMAGA PRZECZYTANIA WHITE MUSTANG! Wiedziałam, że te błękitne tęczówki zapamiętam na długo. Jednak nigdy nie będą mnie tak pochłaniać, jak szlachetny granat, ogrzewający moje serce. OPOWIADANIE Z...