Rozdział 1

942 66 1
                                    

Zbliżała się godzina 22.

To czas abym ruszył na spotkanie z Jane !

Wyszedłem przez okno. Szybko wędrowałem na ul. SanStreet. Gdy już dotarłem, usiadłem na ławce w parku. Czekałem.

Nagle zobaczyłem czarną postać.

To Jane ! Postanowiłem ją śledzić. Szedłem za nią aż doszła do pewnego domu. Był to dom mojego przyjaciela. O nie ! Ona nie może go zabić !

- Hej ! Stój ! - krzyknęłem.

Ona się odwróciła i podeszła. Wyjeła nóż.

- Nie bałeś się za mną iść ? Haha. Jesteś tak słodki. - śmiała się i zaczęła zbliżać nóż do mojego gardła.

- Nie, nie bałem się. Bo mi się podobasz, jesteś piękna. Podnieca mi to co robisz. Chciałem zobaczyć jak zabijasz. Jednak to dom mojego przyjaciela i nie pozwolę Ci go zabić. - przełknęłem śline.

- Haha, nie wiesz co mówisz. Chcesz zobaczyć to chodz, pokaże Ci co z Tobą zrobię.

Złapała mnie za rękę. Weszliśmy do jednego domu. Spał sobie tam chłopiec. Ona wyjeła nóż, uśmiechnęła się i powiedziała.

- Nie bój się malutki, już z chwilę będziesz w lepszym świecie.

I tak po prostu go zabiła, po czym posmakowała jego krew.

- Chodź - powiedziała.

Byłem zaskoczony z jaką łatwością jej to przychodzi.

- Widzisz co z Tobą zrobię ? Lepiej uciekaj. Przyjdę w nocy.

- Nie boję się. - oznajmiłem.

- Naprawdę ? Jesteś jakiś inny. Większość dzieciaków już by ucieka przede mną, a Ty chciałeś mnie poznać. Haha. To takie zabawne.

Zaciągneła mnie do parku.

- Wiesz, zabije Cię teraz. Jestem ciekawa smaku Twojej krwi.

Zbliżyła się i wyciągnęła nóż. Przyłożyła go do mojego gardła.

- Zamknij oczka słoneczko.

Jane the KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz