- Kim jest Hermiona? - zapytała Emma całkowicie zdezorientowana, ale coś w głębi jej serca powiedziało jej, że ją zna.
- Ja tylko... muszę już iść - Draco wstał, wziął płaszcz i już miał wychodzić.
- J...ja przepraszam - zawołała - Nie chciałam cię pocałować, nie wiem, co we mnie wstąpiło, proszę, nie odchodź - błagała go, żeby został. Zrozumiała. Popełniła duży błąd. Potrzebował pomocy, a ona miała więcej problemów.
- Emmo, nie wiesz, kim jestem - powiedział cicho - Znienawidzisz mnie, jeśli się dowiesz.
- W takim razie powiedz mi, chcę wiedzieć, kim jesteś, chcę... - nie chciała zmuszać go do rozmowy, ale nie mogła się powstrzymać. Z jej ust wydobywały się słowa.
- To ja zrujnowałem ci życie. To ja cię opuściłem. Jestem tym, który kompletnie złamał twoje dobre serce. Gdybyś mnie pamiętała, nawet byś na mnie nie spojrzała. - łzy zaczęły płynąć z jego srebrnych oczu, więc szybko uciekł.
Emma stała nieruchomo. Odgrywała rozmowę w głowie, jakby była nagrywana w kółko. "Gdybyś mnie znała, nienawidziłabyś mnie. To ja zrujnowałem ci życie." paliło jej gardło, sprawił, że coś poczuła, sprawił, że poczuła, że żyje. Teraz wszystko zniknęło. Pobiegła do swojego pokoju, zamknęła się w środku i wyjrzała przez okno.
Nie mogła uciec od tego, co zrobił jej sercu. Sprawił, że znowu biło. Zaczęła czuć. Nie mogła sobie pozwolić na czucie. Czuła, że potrzebuje tylko wyjaśnienia. Nie mogła iść dalej bez zrozumienia. Ale jednocześnie wiedziała, że nie wszystko trzeba wyjaśniać. Nie wszystko trzeba było wiedzieć. Czasami po prostu tak było.
Draco zniknął w swoim mieszkaniu. Zrozumiał, co właśnie zrobił. Powiedział Emmie rzeczy, których żałuje. Jak mógł być taki głupi. Położył się w swoim łóżku, szlochając i próbując odepchnąć wszystkie wspomnienia o niej. Nie mógł pozbyć się wspomnienia jak wybucha jej śmiech z jego głowy. Uwielbiał sposób, w jaki jej uśmiech powodował, że jej twarz śmiała się z jego okropnych żartów, sprawiało, że czuł się, jakby ktoś się o niego troszczył.
Pamiętał wszystkie żarty, jakie mieli, i bezsensowne rozmowy, które miały dla niego znaczenie. Teraz były tylko wspomnieniami. To się działo. Działo się wszystko, czego się bał. Pamiętała wszystko i prawie nie patrzyłaby na niego, gdyby to zrobiła.
- To się nie dzieje... To się nie dzieje. - Powtórzył sobie. Sprawiła, że wszystko zapaliło mu się w głowie, jedyna rzecz, przed którą nie mógł uciec. Jedyne, co mógł zrobić, to uśmiechnąć się i założyć na pozór, że nic mu nie jest, ale tak nie było; było daleko od tego. Draco nie mógł nigdzie iść bez czegoś, co mu by o niej nie przypominało, czy to była piosenka, która się włączyła, czy wspomnienie, które zawładnęło jego umysłem. Do diabła, nawet sposób, w jaki ludzie mówili, przypominał mu o niej.
Emma położyła się w łóżku. Zastanawiała się. Co miał na myśli. Pocałunek, który dzielili. Jej mózg miał wybuchnąć. Wielkie niedowierzanie, szok, podniecenie, zaskoczenie, wszystko pomieszane. Potrzebowała się zrelaksować. Emma zamknęła oczy i powiedziała tak, jakby ktoś jej słuchał. Cicho wyszeptała :
- Proszę, pomóż mi to wszystko rozgryźć - po czym zasnęła.
Draco spędził kilka następnych godzin, myśląc o Hermionie. Jego serce biło tak szybko. Wciąż czuł jej usta. Wspominając dni, kiedy wciąż z nim była, nadal należała do niego. Po kilku minutach poważnych przemyśleń wiedział, co będzie musiał zrobić.
Młody blondyn wziął swoją jałową szkocką szklankę i rzucił nią najmocniej, jak potrafił, o ścianę Szkło rozbiło się na kawałki na podłogę. Wybuch Draco nie pozwolił mu już poczuć się spełnionym, nic już nie sprawiło, że poczuł cokolwiek. Oprócz zobaczenia Hermiony ale to nie miało znaczenia, odeszła i to on ją wypchnął. Ten pocałunek znowu zrujnował mu życie.
- Czy to już poranek? - westchnął, patrząc na zegar.
----W międzyczasie----
- Mamo, dostałam list ze szkoły magii i magii w Hogwarcie!
- Ty musisz być Harry Potter. Ja to Hermiona Granger a....ty to?
- Ron Weasley
- Och, to jest Crabbe, i Goyle - powiedział ostrożnie blady chłopiec, zauważając, gdzie patrzyła Hermiona. - A ja jestem Malfoy, Draco Malfoy. Nie chcesz zaprzyjaźniać się z niewłaściwym gatunkiem. Mogę ci w tym pomóc.
- Nikt nie pytał cię o zdanie, ty brudna mała szlamo.
- Słuchaj, Granger, przepraszam za wszystko, co ci zrobiłem. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.
- Jesteś piękna, Granger.
- Kocham Cię.
- Też cię kocham.
- OSZUST
- Chodź Astoria, nie trać czasu.
- Jestem Zabini?
- Obliviate.
- Emma... Emma Watson.
Otworzyła oczy i wszystko wróciło jak fala przypływu. Ledwo mogła oddychać. Była w szoku, niedowierzała. Jak to wszystko mogło się dziać? Miała już takie koszmary, ale zawsze budziła się, stwierdzając, że to nieprawda. Dlaczego z tego się nie budziła? Czy to w ogóle było prawdziwe?
Myśli, fizyczny ból w jej sercu, rzeczywistość, przed którą nie mogła uciec. Leżała w łóżku odrętwiała z bólu. Była dziewczyną, która potrafiła przetrwać wszystko. Dziewczyną, która przebiła się przez złamane serca. Dziewczyną, która była tak niezależna, tak silna, miała taką wolę, była najbystrzejszą czarownicą swojego wieku, albo tak myśleli. Jej ego jest nie do zniszczenia. Była zdezorientowana, zła i zraniona jednocześnie, z drugiej strony czuła się wyzwolona, wolna, czuła się ... oświecona. Musiała jednak zdecydować. Nie było trudno winić samą siebie. Mogła być lepsza. Mogła kochać lepiej, mogła być bardziej cierpliwa. Ale nic z tego nigdy niczego nie zmieni, już nie, ale po prostu nie mogła zmienić faktu, że nadal go kochała. Potrzebowała go.
Siedziała tam w szoku. Nie spodziewała się czegoś takiego. Jej racjonalny umysł podpowiadał jej, że historia jest wiarygodna, poza kilkoma drobiazgami, historia miała sens. Ale co z jej rodzicami? A co z Watsonami? Nie wiedzieli, że ich prawdziwa córka została zabita, kochała tych ludzi, opiekowali się nią przez 5 lat.
- Witaj z powrotem... Hermiono Granger - powiedziała do siebie.
CZYTASZ
IT HURTS | DRAMIONE
Fiksi PenggemarPo dowiedzeniu się, że osoba, która zniszczyła jej związek z Draco Malfoyem, była jej najlepszym przyjacielem, Ronaldem Weasleyem, to było dla niej za wiele, ale potem dowiedziała się, że nie jest mugolakiem i jej życie jest w niebezpieczeństwie. Mi...