Rozdział 2

4.6K 289 17
                                    

Podążałam za moją szefową do jej gabinetu. Wiedziałam, że to coś ważnego. Przemierzałyśmy wiele różnych korytarzy. Zasiadła za swoim hebanowym biurkiem, a mnie wskazała miejsce naprzeciw.

- Doskonale wiesz, że jesteś dla mnie jak córka i jesteś jedną z najlepszych naszych agentek. W wielu sprawach dawałaś sobie rade sama. Jesteś potrzebna do sprawy na skale światową. Lecz nie możesz działać sama. Potrzebujesz partnera.

Po tych słowach wyszłam z jej gabinetu trzaskając drzwiami. Szłam głośno stukając obcasami. Wszyscy schodzili mi z drogi. Byłam wściekła i zawiedziona. Poczułam się niedoceniona przez tak ważną dla mnie osobę. Wchodząc do mojego apartamentu tak gwałtownie otworzyłam drzwi, że uderzyły o ścianę i wypadły z zawiasów robiąc duży hałas. Nie zwróciłam jednak na to uwagi. Stanęłam przy oknie i wpatrywałam się w górski krajobraz.

Myśli galopowały mi po głowie razem z tornadami furii i deszczem zawodu. Może za gwałtownie zareagowałam? Według mnie nie. Odpowiedziałam sama sobie na nieme pytanie. Może się na mnie zawiodła? Niby kiedy?! Moje rozmyślania przerwało pukanie o framugę drzwi.(No bo drzwi leżały obok wejścia.) Ktoś nic nie mówiąc wszedł do mojego apartamentu.

-Jeśli jesteś moim nowym pomocnikiem to bądź świadomy ryzyka tego, że tu wszedłeś.- warknęłam niezbyt przyjaźnie.

-Była mowa o współpracy.- wtrącił na co się odwróciłam.

-Ja zawsze działam sama!- krzyknęłam uderzając w najbliższą stojącą rzecz, a padło na brzydką lampę.- Ty możesz jedynie być moim szoferem! Ludzie mi tylko przeszkadzają! Odkąd pamiętam zawsze byłam sama!! SAMA!- łza wściekłości zmieszała się z łzą smutku.

-Nigdy nikt nie jest sam.-powiedział brunet.

-Ja byłam.- westchnęłam i usiadłam na blacie biurka.- Jestem Mery-Kate. Ale nie jest to moje prawdziwe imię, a jego nie usłyszysz. Nikt nie zna mojego prawdziwego imienia i tak już zostanie. A ty jak masz na imię?

- Jestem Maxwell.- odpowiedział wpatrując się w okno.

- Możesz iść?- zapytałam.- Chce być sama.

- Jasne.- odpowiedział pogodnie.- Zawołam kogoś by wstawił te drzwi.

-Dzięki.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Gdy wyszedł napłyną sen, a wraz z nim wspomnienia.

********************************

********************************

Prosze o komcie*^▁^*


 

Dziewczyna o wielu imionachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz