Lot dłużył mi się jak nigdy. Chmury przesłaniały wszystko co było pod nami. Samolot bezdźwięcznie przebijał się przez mleczno białe obłoki. Zastanawiałam się tylko co będzie jak już wylądujemy. Ciekawa byłam jak zareaguje mój stary znajomy. Najdziwniejsze było to że wcześniejsze obawy zniknęły bez śladu. Maxwell siedział jak najdalej ode mnie. Oprócz niego w samolocie był oczywiście nasz stary znajomy pilot, który nie stosuje się do zasad BHP. Zastanawiające jest tylko że jeszcze się nie rozbił. Oczywiście czasami takie triki są przydatne, w jakiejś Kryzysowej sytuacji np. jak chce cię porwać UFO. A tak już całkiem serio to nie miałam mu za złe że się popisuje. Nigdy jeszcze nie miał żadnej kolizji więc teoretycznie mogłam mu ufać. Lecz tylko teoretycznie. Znów popatrzyłam w okno i cicho westchnęłam. Pomyslałam o Maxwellu. Może byłam zbyt no nie wiem... Gwałtowna? Nie nie to... Och może trochę wyolbrzymiłam sprawę. Z resztą przeprosił mnie, a to już coś. Tak właściwie to nie mam pojęcia o tym czy ma jakiekolwiek doświadczenie w branży. Ale niech będzie, że jest ponad przeciętny. Nadal miałam lekki żal do Lauren o przydzielenie mi współpracownika. Przecież doskonale wiedziała ile dla mnie znaczyła samodzielna praca. Bez żadnego jęczenia nad uchem i pretensji. A może to ze mną jest coś nie tak? Z resztą zobaczymy. Mimo wolnie spojrzałam na Maxwella. Siedział wpatrzony w okno. Stwierdziłam że pogadam z nim pózniej.
***
Widziałem ja patrzy w okno, wtedy mogłem powoli lustrować ją wzrokiem. Włosy opadały jej na twarz i widocznie jej to nie przeszkadzało. Jej postawa i ubiór dawały jej elegancki, wyważony wygląd. Chciała grać twardą, niczego się nie bojącą, niezależną kobietę. I dla przeciętnego obserwatora taka była. Lecz jeśli ktoś umiał patrzeć to mógł zobaczyć kruchą i skrzywdzoną dziewczynę, która dużo przeszła. Jednak niektórzy nie widzieli jej cierpienia, a ona sama wolała żyć ze swoimi wspomnieniami. Intrygowała go jak żadna inna kobieta. Była taka samotna, lecz nie chciała nikogo. Chciał nawiązać z nią kontakt. Pokazać jej że nie musi siedzieć w tym sama. Mary nagle odwróciła się i spojrzała mu w oczy. Jej spojrzenia najpierw paliło, a pózniej zaczęło gasnąć. Nie uciekał od jej wzroku, czekał aż sama się odwroci. Ale tego nie zrobiła. Patrzyła cały czas.
-Dlaczego to robisz?-zapytała cicho.
- Co robię?- zdziwił się.
- Czemu chcesz wiedzieć? Czemu chcesz mnie poznać?- zapytała odwracając wzrok.
- Bo jesteś sama, a nie musisz.- powiedział szukając jej wzroku.- Opowiedz mi. I opowiedziała.
*******
Mam nadzieje że ok.
Julia
CZYTASZ
Dziewczyna o wielu imionach
ActionJestem Mary-Kate czy Anabeth a może Selen? Nosiłam wiele imion, i nikt nie zna mojego prawdziwego miana. Moge zginąć na każdej misji. Zero litości. Najważniejsze to wykończyć winnych.