Rozdział 4

3.5K 263 22
                                    

/Maxwell/

Stałem przy oknie i myślałem nad swoim życiem. Przed chwilą wróciłem od mojej współpracownicy ,która miała zamiar mnie uszkodzić bez żadnego poważnego powodu. Jednak ucierpiała tylko lampa.
Towarzyszyła mi tylko szklanka jakiejś brandy. Upiłem łyk i odstawiłem szklaneczkę na szklany stolik. Przed chwilą wyszła ode mnie Lauren mówiąc, że mam iść do Mery-Kate. Dokładnie nie wiem w jakim celu, ale to nie ważne. Intrygowała mnie. Jako jedna z niewielu kobiet nie westchnęła na mój widok. A inna sprawa to jej oczy. Wyrażają wiele uczuć. Jednocześnie bul, strach i radość. Chowa w nich przeszłość, zakrywa rany. Są labiryntem bez wyjścia, a jednocześnie pustynią. Są mądre i takie głębokie. Potarłem twarz dłońmi. Nie lubię siedzieć sam. Wtedy myślę o ciężkich sprawach. Odszedłem od okna i skierowałem się do drzwi. Jeśli teraz nie pójdę to się upije. Przechodziłem przez kilka korytarzy, wsiadłem do windy i stanąłem przed (nowymi) drzwiami do apartamenty Mery-Kate. Chciałem zapukać, ale drzwi okazały się przymknięte. Wszedłem do środka i zawołałem Mery, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Wszedłem dalej do salonu. Przy oknie stało biurko, a na nim były rozrzucone były zapisane kartki. Wiersze.
Mieszkał w środku miasta
,a naprawdę pośród pustyń.
Nic w nim nie zostało oprócz pustki
Słyszysz huk?
To dźwięk odbitej pustki w jego sercu.
To takie dołujące. Następny.
Duch i szary dym.
Król bezwzględnych cisz
No i wzgórze skąd widać nas
Znów w oczach piach.
Kruk i dym zgasł
Gruz, brak flar
No i wzgórze skąd wciąż się tli
Grzmot przerwał mi.
- Jesteś strasznie wścibski.- usłyszałem za sobą i odwróciłem się szybko. W drzwiach stała Mery z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Było otwarte.- powiedziałem , tłumacząc się.
- Fajnie, teraz wiesz, że mam lekką hmmm... jak to nazwać? Że mam zrytą banie i rozwalone dzieciństwo.- powiedziała podchodząc. Zgarnęła wszystkie kartki do szuflady i spojrzała w moje błękitne oczy.
- Chodź na trening. Zobaczymy co umiesz.- powiedziała i skierowała się do wyjścia..

*** []~( ̄▽ ̄)~* ( ̄﹏ ̄) ( ̄ˇ ̄)***

Sory, że tak późno, ale nie miałam weny i przeżyłam lekkie załamanie psychiczne. Mam nadzieje że się podobało.
czytasz+komętujesz= motywujesz

a i czy chcecie żebym pisała jeden rozdział z prspektywy Mary,a następny z perspektywy Maxwella czy zostać tylko przy Mary?

Pozdrawiam Julia

/zdjęcie zrobiłam sama;)/

Dziewczyna o wielu imionachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz