1. Obietnica

1K 44 7
                                    

-Zaliczone - Biedronka i Czarny Kot po raz kolejny uratowali Paryż przed zakumizowanym superzłoczyńcą. Właśnie przybijali sobie żółwika, stojąc na dachu budynku telewizji.

-Kropeczko! - zawołał, gdy Jego Pani odwróciła się po ostrzegawczym sygnale jej kolczyków.

-Muszę uciekać. Do zobaczenia, Kocie.

Biedronka zahaczyła jojo o pobliski komin i już miała się odbić od dachu, gdy poczuła stanowczy ścisk na swoim nadgarsku.

-Zaczekaj, proszę - Czarny Kot zrobił żałosną minę. Z każdym dniem czuł się coraz gorzej. Widywał Biedronkę tylko podczas misji, czasami spotykali się na patrolach i w sumie na tym ich relacja się kończyła. Tęsknił za nią. Myślał, że zapomni o niej, spotykając się z Kagami. Była bardzo miła, chodzili razem na szermierkę i widział, że tej dziewczynie naprawdę na nim zależy. Ale to nie było to samo. Ilekroć ich związek chciał ruszyć dalej,  jego rola paryskiego bohatera wszystko przerywała. Skutkiem tego były ciągłe kłamstwa, jakimi musiał raczył coraz mniej ufającą mu Kagami. Ostatecznie ją stracił - kto wie, czy nie na zawsze. Czuł się źle z tą myślą.

-Czy to znaczy, że póki jestem superbohaterem nie mogę się z nikim spotykać? - myślał kiedyś na głos w zaciszu swojego domu.

-Nie tylko ty masz takie dylematy, dzieciaku - odezwał się Plagg, po czym poleciał po kolejny kawałek Camemberta.

-Co to znaczy? - nie rozumiał Adrien.

-Wyjdź czasem umysłem poza własne problemy. Nie jesteś jedynym obrońcą Paryża...

-No jasne! - krzyknął, w końcu zrozumiawszy kierunek myśli swojego kwami - Przecież Biedronka ma takie same problemy. Jej też musi być z tym trudno... - zamyślił się Adrien. Nigdy nie myślał w ten sposób o damie swego serca. Na akcjach zawsze była skupiona na zadaniu, rzadko kiedy okazywała swoje słabości. Była taka silna, piękna, majestatyczna... Ile trudności przysparzała jej nowa rola strażnika szkatułki? Z czego musiała zrezygnować, by lepiej chronić swój podwójny sekret? Nigdy z nim o tym nie rozmawiała, nie lubiła okazywać, że z czymś sobie nie radzi.

-Hmmm - westchnęła Biedronka. "Znowu to samo" - przebiegło jej przez myśl. Ile razy będzie uświadamiać Kotu, że nie mogą odkryć przed sobą swoich tożsamości?

-Co wtedy się stanie? - spytała kiedyś Marinette swoje kwami, Tikki.

-Dawniej musielibyście oddać swoje miracula Mistrzowi Fu, aby mógł wybrać nowych właścicieli do obrony miasta, ale teraz... - kwami milczało, a Marinette momentalnie wstrzymała oddech - Teraz to ty jesteś strażniczką. Gdyby doszło do ujawnienia tożsamości, szkatułka a wraz z nią wszystkie kwami znalazłyby się w niebezpieczeństwie.

Marinette nie na żarty się przestraszyła. Tikki miała rację - teraz jeszcze bardziej musiała chronić swoją tożsamość, również przed Czarnym Kotem. Zawsze po wykonanym zadaniu znikała już przy pierwszych ostrzegawczych dźwiękach jej kolczyków. Odrzucała każde zaproszenie Czarnego Kota na jakieś dodatkowe niesuperbohaterskie aktywności. Sama też miała teraz dość osobistych problemów. Przede wszystkim Luka... ten chłopak był dla niej po prostu za szczery. Ona też by była. Pewnie byliby teraz na lodach u Andre albo na lodowisku, albo na koncercie Kociej Muzy, albo po prostu w jego pokoju na statku. Ona leżałaby, oparta głową o jego kolana, wpatrując się w tego niezwykłego chłopaka. On grałby na swojej gitarze melodię serca ukochanej Marinette. Melodię, którą od dawna bije jego serce. To wszystko mogłoby się teraz dziać, gdyby nie to, że Marinette była Biedronką. Gdyby nie to, że Marinette była strażniczką najważniejszej szkatułki magicznej biżuterii. Ona - szesnastoletnia licealistka - nie mogła mieć chłopaka, który by ją w tym wszystkim wspierał, z którym naprawdę mogłaby być szczera.

Strażniczka Szkatułki Miraculum ~ LADYNOIR😻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz