7. Bezsilność

499 41 10
                                    

-Tak... czuję ogromny smutek okłamywanych przyjaciółek. Tyle małych, kruchych serc złamanych w jednym momencie...

Władca Cieni wystawił przed siebie lewą rękę. Biały motylek jak na zawołanie pojawił się na niej, przykrył go drugą ręką, by po chwili przez jedyną dziurkę w jego tajnej kryjówce wyleciała mroczna ćma.

-Leć do nich moja mała akumo i zawładnij ich zranionymi sercami... Czekaj! - Władca Cieni przymknął oczy, intensywnie przeszukując w myślach Paryż - Wyczuwam inne negatywne emocje, wzrastające z każdą chwilą. Tak... bardzo potężne emocje... i bardzo... znajome - mówiąc to ścisnął dłonie w pięści i złowieszczo się uśmiechnął - Zawróć moja straszliwa akumo. Leć do tamtej złamanej duszy!

° • ° • ° • ° • ° • ° • ° • ° • ° • ° • ° • ° • ° •

-Och, dziękuję wam za ratunek - powtarzał zszokowany kierowca samochodu.

-Nie ma sprawy, proszę pana - odparła obojętnym tonem Biedronka, podając mu rękę, gdy wysiadał z niesprawnego auta.

Zjeżdżając z górki zorientował się, że nie działają mu hamulce, włącznie z ręcznym. Na szczęście Czarny Kot był akurat na patrolu niedaleko, a Marinette mieszka w centrum miasta, więc z łatwością szybko przybyli na pomoc.

-Zalecamy jak najszybciej zrobić generalny przegląd tej bryki - dodał Kot typowym dla siebie tonem, przejeżdżając wewnętrzną częścią dłoni po masce samochodu - Miau! Jaki wypolerowany.

-Jeszcze raz dziękuję za ratunek - odparł kierowca, lecz Czarny Kot już go nie słuchał. Wzrokiem szukał swojej Kropeczki.

Stała przy nim sekundę temu. Nie mogła uciec daleko. Chciał zaproponować jej - mimo tego, co mu rano powiedziała - wspólny patrol. Miał nadzieję, że jeszcze się nie przemieniła.

Wskoczył na najbliższy dach i dopiero wtedy dostrzegł w ciemnościach mały czerwony punkcik kilka domów dalej.

Biedronka siedziała w cieniu z podkulonymi pod brodą kolanami. Twarz ukryła w dłoniach, jakby chciała odciąć się od tego świata. Gdyby nie jego wyostrzone kocie oczy, pewnie by jej nie dostrzegł.

Mimo że bezszelestnie wylądował na jej dachu, obruszyła się i spojrzała dość nieprzyjemnym wzrokiem.

-Co tu robisz? - fuknęła, mijając go i opierając się o barierkę w kierunku wielkiej tarczy księżyca. Dziś była pełnia.

-Ja... - zawahał się - Wszystko w porządku?

-Jasne, że tak - odparła Biedronka szybko, zbyt szybko, by mogło być to prawdą - Wszystko gra, nigdy nie było lepiej. Po prostu idealnie.

Biedronka wyrzucała z siebie kolejne kłamstwa. Nie może okazać słabości! Nie jako Biedronka! Nie przy Czarnym Kocie! Dla niego przecież była perfekcyjną, waleczną, nieugiętą superbohaterką... Gdyby dowiedział się, jaka w istocie jest słaba i bezradna... NIE! Nie zniszczy mu obrazu idealnej ukochanej. Gra pozorów musiała trwać dalej, mimo iż kosztowała ją coraz więcej wysiłku.

-Na pewno? - w jego głosie dało się słyszeć szczerą troskę - Nie wydaje mi się...

-Przecież powiedziałam, że jest ok! - krzyknęła, automatycznie odwracając się w jego stronę. Wtedy ich spojrzenia się spotkały. Teraz to całe udawanie nie miało już sensu, dostrzegł w jej oczach to, co najbardziej starała się ukryć.

Bezsilność.

-Tak chcesz znać prawdę? - Marinette w końcu postanowiła dać upust swoim emocjom, tłumionych przez tyle czasu - Nie, nic nie jest w porządku! Nic nie idzie tak, jakbym tego chciała! I nikt nie może mi pomóc, bo nie ma już na świecie osoby, która mogłaby mnie zrozumieć! To przeze mnie Mistrz Fu stracił pamięć! Był świetnym strażnikiem, a ja... wystarczy jeden błąd, a Władca Cieni wygra. Nie przepuści żadnej okazji, by mnie pokonać i zniszczyć cały świat! Jestem najgorszą strażniczką... i superbohaterką też.

Czarnego Kota zamurowało. Jak mógł wcześniej nie dostrzec, przez co Biedronka musi przechodzić? Nigdy nie pozwalała sobie na emocje podczas misji, ale potem... na patrolach... dlaczego nigdy się jej nie spytał, jak sobie radzi w nowej roli? Dlaczego zadowalał się kłamstwami, które mu wciskała? Dlaczego nie okazywał jej większego wsparcia? Teraz musiał to nadrobić.

-Wcale nie, przecież...

-Uwierz, że tak - natychmiast mu przerwała - Popełniłam tyle błędów, popełnię kolejne! To tylko kwestia czasu, kiedy z mojej winy Władca Cieni zdobędzie szkatułkę! Jedno słowo powiem za dużo, jedną sekundę za wcześnie się przemienię... jeśli, a raczej kiedy, ktoś odkryję moją tożsamość, wszystkie miracula będą zagrożone!

-Nie jesteś w tym sama... - próbował Czarny Kot, lecz i tym razem nie dokończył zdania.

-Jestem! I nikt nie może mnie zrozumieć, wiedzieć, jak się czuję! Nawet ty! Wiesz, jak to jest okłamywać wszystkich wokół ciebie?! Rodziców?! Przyjaciół?! Chłopaka?! Jakich przyjaciół, jakiego chłopaka... co ja gadam... ja już nie mam nikogo!

Marinette na te słowa cofnęła się przerażona. Dopiero w tamtym momencie dotarła do niej w pełni ta okrutna prawda. Została sama ze swoimi problemami, nikt nie mógł jej w tym pomóc.

Adrien nie wiedział, jak na to zareagować. Po pierwsze, posypał mu się obraz heroicznej Biedronki, nieustraszonej paryskiej superbohaterki. Widok jej w takim stanie ściskał mu serce. Po drugie, po tym, co mu powiedziała, faktycznie on był w lepszej sytuacji. Gdyby ktoś poznał jego tożsamość, po prostu musiałby oddać jej swoje miraculum, a ona jako strażniczka znalazłaby nowego, godnego właściciela. Natomiast w jej przypadku... istotnie byłoby to bardziej problematyczne. No i po trzecie, wspomniała o jakimś chłopaku... poczuł lekkie ukłucie zazdrości, ale jeszcze bardziej zasmucił go fakt, iż nie uznała go za swojego przyjaciela. Powiedziała, że straciła wszystkich... To nieprawda! Przecież miała jego. Musiał jej to uświadomić.

Marinette odwróciła się tyłem do Czarnego Kota, czując, że nie da rady powstrzymywać dłużej potoku łez. Kolana momentalnie się pod nią ugięły. Teraz klęczała, zanosząc się żałosnym płaczem. Pomyślała o Alyi i dziewczynach... Gdyby nie była strażniczką szkatułki, pewnie teraz spędzałaby z nimi miły babski wieczór. Gdyby nie była Biedronką, nie musiałaby ich nigdy okłamywać. Wszystko byłoby o tyle łatwiejsze. A teraz...

Marinette poczuła gwałtowną złość na Mistrza Fu. To już nie była zwykła rozpacz. Nie. Wszystkie zapory puściły, wszystkie uczucia, jakie zagłuszała przez tyle tygodni w końcu wypłynęły. Dlaczego akurat jej dał miraculum? Czemu nie wybrał kogoś innego, lepszego? Zostawił ją bez wyboru, wcześniej dając kolczyki, a ostatnio czyniąc strażniczką szkatułki. Teraz nie mogła się jej zrzec, wtedy straciłaby pamięć, Władca Cieni z pewnością by wygrał.

"W sumie i tak wygra, niezależnie od tego, co zrobię. Mogę równie dobrze od razu oddać mu kolczyki" - przeszło jej przez myśl.

Nagle przed oczami zobaczyła Lukę. Melodia, jaką dla niej napisał... była taka piękna... a ona przez to, kim była, nie mogła się nią rozkoszować!

Pomyślała o Adrienie... Czyż nie była jego "tylko przyjaciółką"? Gdzie był, gdy go potrzebowała? No tak... Kagami... wszystko jasne. Nie mogła liczyć na niego, na Alyę, na nikogo!

-Zostałam całkiem sama... -mruknęła pod nosem.

-Masz mnie - powiedział, ostrożnie podchodząc, lecz ona go nie słuchała.

-...sama - zdążyła bezgłośnie poruszyć mokrymi od łez ustami. Sekundę później w jej kolczyki wstąpiła akuma.



Strażniczka Szkatułki Miraculum ~ LADYNOIR😻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz