15. Pęknięty dzwoneczek

438 22 28
                                    

-Dziękuję, jest przepiękna - odparła Biedronka, biorąc od Kota czerwoną różę. Kiedyś odmówiłaby mu bez zastanowienia, kilka tygodni temu pewnie jeszcze by się wahała. Teraz jednak uśmiechnęła się czule do partnera, jej policzki zlały się z barwą kwiatu, serce zabiło nieco szybciej - Ale wiesz, że nie musiałeś... Za niedługo zacznie mi brakować na nie wazonów.

-Nie mogłem się powstrzymać, Moja Pani. Poza tym dziś mamy wyjątkową okazję do świętowania.

Superbohater spojrzał na nią zagadkowo, po czym odwrócił się i przeskoczył na pobliski dach, dając partnerce znać, by podążyła za nim.

"Co ten Kot planuje..." - przemknęło jej przez myśl, jednak bez zastanowienia ruszyła za przyjacielem, który od prawie miesiąca stał sie dla niej kimś o wiele bliższym...

-To znaczy, że teraz podoba ci się Czarny Kot? - spytała kilka tygodni temu Tikki, zaglądając skrycie przez ramię właścicielki, uparcie wpatrującej się w zdjęcie ich pocałunku zrobione przez Alyę po walce z Amnezjo.

-No co ty... Nie, ja tylko... - zaczęła Marinette, próbując wyrazić słowami swoje nowe, nie do końca jej samej wiadome uczucia - Lubię go, nie chcę, żeby był smutny albo czuł się jakoś przeze mnie odepchnięty. Nie zasłużył na to.

-To dobrze, bo już się bałam, że jesteś z nim wyłącznie ze strachu - westchnęła z ulgą Tikki, na co ciemnowłosa dziewczyna znieruchomiała, upuszczając trzymane w dłoni zdjęcie; spuściła wzrok, jej ręce zaczęły niekontrolowanie drżeć; dopiero zaciśnięte w pięści pod wpływem silnej woli, w miarę przestały.

-Myślałam, że to coś zmieni... - szepnęła przez łzy, które ciurkiem zaczęły momentalnie spływać po jej bladych policzkach. Tikki podleciała przed jej twarz, przerażona wyznaniem właścicielki.

-Marinette...

-...Myślałam, że to się skończy! - odparła głośniej, ukrywając twarz w dłoniach - Że jeśli się zgodzę z nim być i otworzę przed nim serce to...

Dziewczyna ponownie załkała, padając na łóżko. Czerwone kwami milczało. Nie takiej reakcji po swoich słowach się spodziewała.

-Co noc... umieram z jego rąk... tylko po to, by się obudzić, pójść do szkoły, pokonać akumę, odrobić lekcje, spotkać się na patrolu, iść spać... i ponownie zginąć.

Słowa strażniczki były dla Tikki zupełnym szokiem. Wprawdzie widziała, jak co ranek Marinette budzi się gwałtownie, cała oblana potem, ze zbyt rozszerzonymi źrenicami, ale nie przypuszczałaby, że kryje się za tym coś tak traumatycznego.

Dziewczyna była już z Czarnym Kotem od dwóch tygodni. Na patrolach jakby nigdy nic uśmiechała się do niego, nieśmiało trzymali się za ręce, gdy wiedzieli, że nikt ich nie obserwuje, na misjach wymieniali skryte spojrzenia kochanków, muszących ukrywać swe uczucie przed światem. Wydawali się... beztroscy. Szczęśliwi.

"Nie. To na pewno nie mogły być pozory - myślała Tikki - Czułam jej zazdrość, gdy Vesperia przy pierwszym spotkaniu uśmiechnęła się do superbohatera; złość, gdy Pigella nazwała go "swoim kiciusiem", mimo że było to tylko w żartach do Fioletowej Tygrysicy, która również raz puściła do niego oko, dając sygnał do ataku. Jej uczucia nie były fałszywe czy udawane. To, jak chciała zabić wzrokiem Ryuko, bo za długo patrzyła na Czarnego Kota, to, jak nie pozwalała innym superbohaterkom nawet z nim na osobności rozmawiać, od razu wyczuwając nierealną i zupełnie bezpodstawną chemię między nimi. Nie zachowywałaby sie tak, gdyby jej na nim szczerze nie zależało.

A jednak... z każdym dniem była coraz bardziej skryta, nie raz przyłapałam ją na płaczu w toalecie albo przerażonym spojrzeniu ku wieży Eiffla. Chwilami bała się nawet wody! Może w jej tafli nie dostrzegała wyłącznie swojego odbicia...

Strażniczka Szkatułki Miraculum ~ LADYNOIR😻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz