VI

2.7K 211 79
                                    

— Nie można do niego dotrzeć — powiedział Ron.

— Gdybyś słyszał kłótnię, którą toczyli w dniu, w którym Draco się wprowadził...! — brunet miał zmartwioną minę.

Czekał do następnego dnia, aby porozmawiać z Ronem i Hermioną. Tej nocy, gdy Draco wrócił do Neville'a, brunet od razu poszedł spać. To było dziwne, jak inny był ból serca niż zwykłe przeżywanie nieszczęścia. Wspomnienia wojenne wydawały się w jakiś sposób, jakby nie były emocjami stworzonymi do odczuwania przez ludzi. Ten ból, jeśli nic więcej, był ludzki i Harry był za to wdzięczny Malfoyowi.

— Nie zawsze są takie złe — powiedziała Hermiona. — Mogą być raczej słodkie.

— Tak, ale nie rozumiem tego — mruknął Ron.

— To ich sprawa — westchnęła dziewczyna. Byli w lokalnym pubie, mugolskim, gdzie nigdy im nie przeszkadzano.

— Denerwuje mnie to, że Neville skrzywdził Draco, a ten mu wybaczył. Ten idiota udaje, że jest niewinny! Udaje, że wcale nie zdradził Draco — powiedział Harry.

— Oboje rozmawialiśmy z nim — powiedziała Hermiona. — Ale jest uparty. Nie możesz zmusić ludzi do zerwania, nawet jeśli tego bardzo chcesz.

— Szczerze mówiąc, obaj są trochę popieprzeni — powiedział rudowłosy. — Nie jestem pewien, czy któryś z nich poradziłby sobie lepiej gdzie indziej.

— Wszyscy jesteśmy po prostu skazani na uwięzienie w gównianych związkach, oprócz was. Zakochaliście się w sobie na czwartym roku, idioci. Macie o wiele lepiej ode mnie.

Ron i Hermiona zamilkli.

— Przepraszam — wydukał Potter.

— Harry, stary — powiedział Ron. — Czy wszystko w porządku?

— Tak. Potrzebuję kolejnego drinka — pokręcił głową szybko i poszedł do baru.

— Raczej nie. Potrzebujesz odpoczynku — powiedział Blaise. Jedli razem lunch w modnej restauracji, w której sprzedawano tylko wyjątkowo wyszukane, pikantne tarty.

— Oni są znów razem tylko dlatego, że Malfoy uważa, że ​​nie zasługuje na coś lepszego — powiedział Harry, gniewnie wbijając widelec w tartę z lawendą i koprem.

— Zgadzam się — skrzywił się Ślizgon, ale wydawał się rozproszony.

— A teraz mieszka z Neville'em, a ja nic nie powiedziałem, ponieważ nie chciałem być kutasem, ale szczerze mówiąc, nie jestem wcale pewien, czy ten debil poradzi sobie z tym, jeśli napastnik wróci i spróbuje dokończyć to co zrobił Draconowi.

— Ach — westchnął Blaise, ostrożnie odkładając sztućce i składając serwetkę. — Cieszę się, że o tym wspomniałeś. Jest coś, o czym chciałem z tobą porozmawiać.

— Co?

Zabini uśmiechnął się nerwowo.

— Cóż, jeśli ci powiem, musisz obiecać, że nie wsadzisz mnie za to do więzienia.

— O co chodzi? Nie mogę tego obiecać.

— W takim razie nie mogę ci powiedzieć. Rachunek, poproszę.

— Blaise.

— Prawda jest taka, Harry, nie jestem typem osoby, która dobrze zniosłaby pobyt we więzieniu. Ludzie tacy jak ja lepiej pasują do, och, Paryża.

— Co zrobiłeś?

— Nie jest to bardzo złe — powiedział Blaise. — Po prostu obiecaj.

Harry wydał zirytowany dźwięk.

scaredy cat ★ drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz