o południe, upał jak skurwysyn. Pustynia gobi daje z siebie wszystko. Termometr w samochodzie wskazuje czterdzieści stopni, a z kierowcy leje się jak z kranu. Terenowe Suzuki pokonuje zaspy, wydmy i ogólnie najtrudniejsze tereny jakie są na Gobi.
-Czemu kurwa musi tak napierdalać tym słońcem, nie daje rady ochłodzić samochodu-Mówiła dziewczyna.
Samochodem sterowała kobieta, zadbana, wyćwiczona. Brunetka o białych oczach, szczególny ZNAK dla rodu Ignosów. Białe oczy oznaczały rodzinę królewską, Księżniczka Atanea uciekła z królestwa znajdującego się pod ziemią Egiptu. Nie podobało się prawo jej ojca, które panowało w królestwie. Atanea kierowała się w stronę portu znajdującego od zachSamodniej strony Afryki. Ciemno włosa piękność potrafiła panować nad wodą, skraplać ją lub zamrozić. Też potrafiła zmieniać kształt wody. Najlepiej wychodziła jej zabawa lodowymi ostrzami, które byly ostrzejsze od katany. Jadąc przez pustynię, musiała cały czas chłodzić wodę w chłodnicy. Gdy na chwilę przestała zajmować się silnikiem, auto momentalnie zgasło. Dopadła ją taka nerwica, że nie potrafiła skupić się na chłodzeniu. Albo zamroziła przez przypadek skorpiona który wyszedł z dziupli. Biedny nie dożył nawet wieczoru, zamrożony został schowany pod piasek by się ogrzał. Nie wiadomo czy wrócił do życia ponieważ Atenea odjechała zaraz po zakopaniu skorpiona. Atenea nie była ekspertem od czarów i zmiany w zwierzę. Bardziej preferowała walkę w ręcz swoimi ostrzami utworzonymi z lodu. Gdy walczyła w ręcz jej skupienie na walce oraz magii było nie do opisania. Pod czas pojedynku z swoim bratem Atenosem, nie widziała świata, skupiała się na walce tak bardzo, że jej ruchy stawały się płynne tak jakby to ona była wodą. Zapadał zmrok, temperatura coraz bardziej spadała w dół i powietrze stawało się zimniejsze. Księżniczka mogła odpocząć od tego ciągłego chłodzenia silnika i skupić się na prowadzeniu. Gdy stało się całkowicie ciemno, nie zapaliła świateł samochodowych ponieważ nie chciała zdradzić swojej pozycji. Jej brat potrafił odnaleźć każdą osobę dzięki swiatłu jakiej kolwiek formy, po za tym zwykłe zapalenie świateł na ciemnej pustyni dało by znak, nawet zwykłej osobie. Atenea musiała się teraz skupić na dojechaniu do portu za nim dogoni ją Atenos. Nie chciała wracać do królestwa, chciała uciec od problemów, od strasznej władzy panującej w królestwie.
Po dwunastu godzinach jazdy dotarła do portu. Malutkie budynki były słabo oswietlone w środku, ale wyraźnie było widać co się w nich dzieje. Jednym z budynków był bar do którego się udała, wysiadając z samochodu nadepła na ogon od zwykłego kota. Ten zaryczał i podrapał ją po łytce, krew zaczęła spływać kropelkami po nodze aż do skarpetki.
-Biedny kot, najpierw skorpion, a teraz to!-krzyknęła Atenea-Czy jeden dzień bez krzywdy na jakimś zwierzaku zbawi mnie.
Atenea weszła do baru, dało się wyczuć alkoholu. W powietrzu też zaczął sie unosić zapach śmierci, ale to nie były intencje ludzkie, tylko intencje magiczne. Brunetka usiadła obok baru i zmieniła kolor tenczuwek na piwne.
-Poproszę najlepszy alkohol jaki posiadacie.-Zamówiła
-Hmm...Kobietom nie sprzedajemy tu naszego towaru.-odpowiedział barman.
-Posłuchaj mnie Panie barmanie-kolor tenczuwek zaś przybrał biały kolor-Jestem spragniona, a w tym bajzlu sprzedajecie tylko alkohol. Teraz wyciągniesz kieliszek który trzymasz pod ladą i nalejesz mi dobrego alkoholu...
-Posłuchaj Paniusiu...
-Nie przerywaj mi-oczy Atenei stawały się już lekko czerwone-Wyciągnięcie kieliszka nie jest chyba takie trudne?
Gdy barman zauważył zmianę koloru jej oczu, trochę sie przestraszył, ale kieliszka nadal nie wyciągnął.
-A więc dobrze-Atenea wstała od stołu i się odwróciła, zamknęła oczy i po chwili je otworzyła, tęczówki były zielone. Odwróciła się z powrotem do barmana, obdarowała go uśmiechem i się zapytała.