X. Jeden kłopot za drugim.

65 13 5
                                    

Setros zastanawiał się co właściwie się stało,  pomieszczenie w którym sie znajdował, kilkadziesiąt pochodni ustawionych po oby dwóch stronach pokoju. Wszystko to dawało lekko straszny klimat.

-Ciekaw jestem co u reszty, jeśli sa w takiej samej sytuacji, to tylko czekać na niebezpieczeństwo-pomyślał Set.

Z ściany na przeciw Seta, wyłoniła się postać w czarnym, długim płaszczu i w jeansach. Podbizna Asterjosa na początku miała wygląd ściany z której wyszła, ale po chwili miała już kolory i wygląd samego Asterjosa.

-Witaj mój przyjacielu-powiedział klon- Ponieważ jestem klonem Asterjosa, mów mi Fandel.

-Co on znów wymyślił?

-Mój oryginał chciał się was szybko pozbyć,  więc wysłał sześć swoich podobizn do każdego z was-powiedział Fandel.

-Rozumiem, że jeśli chce się z tąd wydostać to musze skopać Ci twoją dupe-spytał Set

-Owszem.

-To zaczynamy-powiedział Set i ruszył do ataku.
W innym pomieszczeniu gdzie było widać dużo drzew i innych rzeczy związanych z naturą, mała dziewczynka zerwała mały biały kwiatek, który się rozpad w raz z oderwaniem od ziemi.

-Zjebana ta natura-puszyła się Tenera-Nawet jednej jebanej stokrotki z tego wszystkiego nie mogę se wziąć. O! ktoś tu się zbliża-po słowach Tereny, z ziemi wyłonił kształt człowieka zrobiony z trawy. Trawa po chwili przybrała kolory cxlowieka i cało kształt Asterjosa. Tylko że ten Asterjos był ubrany.

-Boże kochany, już jest takim tchórzem, że wysyła już klony do walki?-spytała się Terena.

-Mój Pan ma ciekawsze zajęcia niż walki z...-za nim klon do kończył zdanie,  dostał pięścią w ryj tak, że jego morda rozpadła się na kawałki. Ciało upadło na ziemię, ale Terena nie dała się oszukać.

-Wiem, że żyjesz palancie, wstawaj-powiedziała Terena kopiąc w nogę leżącego klona. Z szyi leżącej podobizny, wyrosły korzenie, które uformowały nową głowę.

-Potężne masz uderzenie, jak na małą dziewczynkę-powiedział klon, który się podnosił.

-Nie po znałeś mojej prawdziwej siły, a sądząc iż jesteś klonem Asterjosa, będę musiała jej użyć.-powiedziała Terena ściągając swoją skórzaną kurtkę.-Dobra zaczynamy.

-Nie chcesz poznać mego imienia?-spytał klon

-A po co?-Terena ruszyła do ataku.
Persiwal już toczył walkę z swoim przeciwnikiem, a Oden dalej czekał na swojego przeciwnika o którym jeszcze nie wiedział.  Caroline która też toczyła walkę, od razu postanowiła bez żadnego cackania się z przeciwnikiem, pozbyć się go. Jej specjalna umiejętność to zamiana czyjejś energii na swoją. Klon Asterjosa niczego się nie spodziewając zaatakował Caroline. Spotkał się niestety z tym że został rozbity na małe cząsteczki i wchłonięty przez Caroline.

-Czarna magia, larytas którego nie mogę przedawkować -powiedziała wciągając powietrze nosem po zakończeniu absorpcji magi od Asterjosa-Dobra teraz powinno być jakieś przejście.

Po słowach Caroline,  jak na zawołanie jedna ściana zaczęła opadać ukazując jeszcze większe pomieszczenie. Jednak w tym pomieszczeniu nie było nic co żyje lub nie żyje, ale chce walczyć. Pokój był okrągły, a na środku była sofa i stół a na nim czasopisma. Na ścianie wisiał telewizor,  który był wyłączony. Caroline od razu poznała pomieszczenie dla uczniów. Ale za nim usiadła na sofie, próbowała zniszczyć ściany i wszystko co by umożliwiło jej dostanie się do stołówki. Lecz nic takiego się nie ujawniło. Po za tym nic nawet się nie stuklo. Spokojna Caroline, usiadła sobie na sofie i sięgnęła po pierwszą lepszą lekture do czytania.

Demons EarthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz