VI. Szkoła.

77 12 6
                                    

Tom i Setros ćwiczyli przez dwa tygodnie. Co pozwoliło na opanowanie magii od Toma. Setros nadal trzymał piecze nad zdolnościami świeżo upieczonego maga. Tom był zadowolony z tego, że w końcu mógł czuć się jako pełno prawny członek rodziny. Dawało mu to energię do ciągłego starania się i opanowania podstaw magii.

Setros był zadowolony z postępów Toma, ale zastanawiał się czy mroczna część jego serca, która objawiła się w szkole, nie zapanuje nad nim z powrotem. Musiał go jak najszybciej zabrać do Gastyli, ale Piotr nie był zadowolony. Próbował jak najdłużej ich przytrzymać w domu, a to uważał że nie jest gotowy lub on chciał jeszcze czegoś go nauczyć. W końcu po trzech tygodniach nauki Setros zadecydował wyjazd. Piotr nie był zadowolony z tego pomysłu, ale już nie walczył. W piątek rano Tom pakował najważniejsze rzeczy typu ciuchy i rzeczy do relaksu. Zapakował bluzę z kapucą z wyszytymi wąsami na plecach oraz jego ulubione potargane spodnie których nie mógł przy matce nosić. Tom był zadowolony z tego iż będzie mógł poznać magię którą zna jego wujek lub ojciec. Nie zapomniał zapakować odtwarzacza mp3 na którym miał swoje ulubione utwory. Setros nie chciał by jakie kolwiek elektroniczne urządzenie trafiło w mury Gastyli.

-Tomie pospiesz się! Musimy zaraz jechać na lotnisko by zdarzyć na samolot!-krzyknął Setros.

-Już już! Musiałem zamknąć torbę.-mówił schodząc po schodach.-A ty wujek nic nie bierzesz że sobą? A po za tym czemu się tam nie przeniesiemy teleportacją?

-Bo ty nigdy się nie przemieszczałeś w ten sposób i nie wiem jak zaareaguje twoje ciało.-odpowiedział Set-W Gastyli nauczą Cię wszystkiego co uznają za stosowne.

-Teleportacja będzie?

-To jest podstawa.-Set otworzył drzwi frontowe.

-To zajebiście, znaczy super-poprawił się gdy zobaczył wzrok wuja.-Ile będzie trwała ta podróż? -A jakieś kilkadziesiąt godzin.

-A bezpośrednio do Gastyli nie da się dotrzeć?-Spytał się Tom.

-Nie.

-Czemu?

-Ponieważ jest na kompletnym odludziu. Gdzie człowiek nie chodzi.

-Jakaś ochrona czy jak?-Spytał się Seta.

-Kaprys Resterosa.

Po tej rozmowie wsiedli do taksówki która na nich czekała przed domem. Tom nie mógł się doczekać kiedy do lecą do miejsca gdzie wyruszą dalej w podróż pełną przygód. Młody tak podekscytowany tym że wsiadł do samolotu nie mógł usiedzieć w miejscu. A to się przyglądał silnikom zawieszonym na skrzydle samolotu lub zaczepiał hostesse która rozdawała orzeszki. W końcu Setros nie wytrzymał i uśpił go zaklęciem snu, ale długo to nie trwało ponieważ mała turbulencja i Tom się budził. Gdy dolecieli na miejsce czyli do Londynu, Tom zastanawiał się gdzie teraz będą się kierować, nie mógł się doczekać widoku Gastyli w której spędzi kilka lat z swojego życia.

-Eee...młody! Idziesz czy chcesz tu przenocować?-powiedział Setros stojąc koło wyjścia z lotniska.

Ton ocknął się z rozmyślań i podszedł do Setrosa.

-Sorki, ale jestem tak podekscytowany, że nie potrafię się skupić na jednej rzeczy.-odpowiedział Tom-Trudne będą te ćwiczenia?

-Prawda czy kłamstwo?-Set odpowiedział pytaniem.

-Prawda.-Powiedział zniesmaczony Tom.

-No to nie wiem czy przeżyjesz choć jeden tydzień-powiedział poważnie Set.

-Ale j..j...jak to?

-A normalnie, nie każdy wytrzymuje codzienny trening jeśli trenuje go dwunastu najlepszych magów.

Demons EarthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz