Tom leciał wraz z meteorytem w stronę Londynu, dzieliło go tylko kilka dziesiąt kilometrów od stolicy Anglii. Przez dziesięć minut machał skrzydłami jak pojebany, niestety nic to nie dawało. Na dodatek opór powietrza utrudnił zadanie.
-Jeszcze jakieś pomysły-spytał Tom smoka.
-Nie potrafimy go zatrzymać, więc może przynajmniej skierujemu go tak by upadł gdzieś za miastem, ale w kącie płaskim-powiedział smok.
-A jak się nie uda?
-To mamy przekichane, młody.
-Jak w ogóle mam to zrobić?
-Będziesz musiał złapać meteor od spodu, a potem ponownie machać skrzydłami.
-Ty tu masz wielo letnie doświadczenie.
Tom odepchnął się od skały by móc polecieć od spodu. Gdy dotarł na miejsce, oparł dłonie o skałe i machał skrzydłami najmocniej jak się dało.
-Zmieniamy kąt lotu, ale zbyt wolno by nie uderzyć w miasto. Pomogę ci trochę.
Nagle ze skrzydeł buchnął potężny ogień, ułożył się w kształt skrzydeł i poruszał się razem z nimi, dawając tym samym większą siłę odrzutu. Tom poczuł jak unosi sie razem z kamieniem w góre, aż nagle meteor przestał się zażyć. Ogień wygasł, a Tom z kamieniem poleciał po za miasto. Chłopak nie zauważył kiedy jego możliwość lotu się zakończyła i dla tego razem z meteorem uderzył w ziemię. skończyło się na tym że Tyrus musiał wyciągnąć chłopca z pod skały. Na szczęście nic się nikomu nie stało oprócz pewnemu namiotowi który stał daleko za miastem na polanie, na której rozbił się głaz.
-Oby nie było tam cywila, inaczej Resteros mnie poćwiartuje. W każdym razie zaliczyłeś to zadanie bez żadnych komplikacji. Uratowałeś miasto przed katastrofą, choć lepiej bu było patrzeć jak ludzie płoną.
-Skąd ty się urwałeś?-spytał Tom swojego nauczyciela.
-Z New Jersey-odpowiedział Tyrus
-Nawet normalnego nauczyciela nie mogłem dostać. Zawsze mam kogoś z New Jersey-powiedział smutny Tom
-Czemu tak narzekasz na ludzi z New Jersey-spytał Zefir z ciekawością w oczach, które Tom widział w swoim umyśle.
-Miałem pięciu nauczycieli z tego miasta, każdy był mordercą, psychopatą i kimś kogo się bało bez powodu. Na przykład, mój nauczyciel fizyki postanowił wysadzić się w naszej klasie, od środka. Jego wnętrzności były na wszystkim i na wszystkich-powiedział Tom robiąc obrzydzoną minę- Albo nasza nauczycielka w/f-u, przyszła nawalona jak meshershmith i postanowiła poznęcać się nad nami, a potem popełnić samobójstwo. To wszystko było tylko w podstawówce.
-Zwyczajni ludzie są dziwni. Nie odbiło Ci się to na stanie emocjonalnym?
-Owszem, że strachu zdałem test z matematyki na pięć, co w moim przypadku równe jest z cudem.
Smok pokręcił głową i wzdychnął. Postanowił przemilczeć ten temat i zmienić na inny.-Jesteś w stanie sam dotrzeć do domu?
-No zależy gdzie jest dom Resterosa?-spytał Tom
-Pare tysięcy kilometrów stąd-odpowiedział Zefir
Za nim Tom zdarzył odpowiedzieć swojemu przyjacielowi, obok niego zaczęły wyrastać korzenie. Korzenie rosły i przeplatały się wzajemnie. Ułożyły sie w kształt drzwi, a z stokrotek powstała klamka. Po chwili, klamka opadła, drzwi otworzyły się. Tom od razu się uśmiechnął gdy zobaczył znajomą twarz. Elenor odwzajemniła uśmiech i zamknęła za sobą drzwi, które powoli się chowały w ziemię.