Dzień pierwszy - Zasmolone okulary

105 11 0
                                    

Pierwszego dnia udało nam się pokonać ponad połowę trasy. Do krańca Polski zostało nam jakieś 110 kilometrów. Około 21, po półtorej godziny próbowania złapania autostopa, zapukaliśmy do drzwi jednego z domów przy polnej drodze, którą do niedawna jechaliśmy.

Otworzyła nam kobieta w średnim wieku. Siwiejące włosy miała schludnie uczesane w kok. Z racji na kiepskie światło, nie mogłam dojrzeć wyraźniejszych rysów jej twarzy. Jedynym rzucającym się w oczy elementem był orli nos i wydatne usta pod nim.

- Czuwaj, jesteśmy harcerzami - zaczął Hiszpan.

- Widzę - przerwała kobieta spokojnym głosem. - Jak mniemam szukacie noclegu?

Spojrzeliśmy się z Jankiem na siebie zdziwieni.

- W zeszłym tygodniu były u mnie dwie harcerki - wyjaśniła gospodyni, uśmiechając się. - Też pytały o nocleg. Niestety, nie mam miejsca w domu, ale za to w stodole możecie się przespać. Nie jest to szczyt wygód, ale zawsze coś. Plecaki możecie zostawić w domu w przedpokoju.

- Dziękujemy bardzo - odparłam ucieszona.

Prawdę mówiąc, miałam nadzieję, że będę miała możliwość się umyć, niestety od rana w całej wsi nie było wody.

Zostawiliśmy bagaż i skierowaliśmy się z rzeczami do spania do stodoły. Nie była zbyt duża, miała około 6 na 10 metrów. Na wprost wejścia znajdował się stóg siana, a obok niego oparte były różne narzędzia i to było wszystko, chyba, że by liczyć dwie żarówki zawieszone na kablu poprowadzonym pod sufitem.

- Śpię przy stogu - oznajmił Hiszpan, rzucając na ziemię karimatę i koc.

Mi było wszystko jedno. Wzruszyłam ramionami i zawinęłam się w koc. Nie wzięłam swojej karimaty, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się jej wyciągać (gdy wychodziliśmy, przytroczenie jej zajęło mi dobre 5 minut). Ale żeby nie było mi za zimno, wzięłam ze sobą grubą bluzę.

Ułożyłam się wygodnie obok drzwi. Ostatnią rzeczą, która rzuciła mi się w oczy zasypiając, była, jak się okazało, trzecia pęknięta żarówka, która wisiała na naderwanym kablu tuż nad sianem.





Śnił mi się jakiś dziwny sen. W pewnym momencie znalazłam się w nim przy ognisku. Był on tak realistyczny, że dosłownie czułam zapach dymu. Jednakże stawał się on coraz mocniejszy i uporczywy do tego stopnia, że się obudziłam. Gdy tylko otworzyłam oczy, serce podskoczyło mi do gardła. Stóg siana, pod którym spał mój towarzysz, płonął.

-Hiszpan! - Zawołałam zrywając się z miejsca, lecz chłopak spał tak mocno, że nawet nie drgnął.

Podbiegłam do niego i szarpnęłam za ramię. W końcu się obudził. Oszołomiony, nie wiedział, co się dzieje. Podciągnęłam go do góry.

- Co się dzieje?! - Pytał. - Nic nie widzę. Gdzie moje okulary?

Popchnęłam go w stronę wyjścia, jednocześnie próbując dojrzeć jego okulary. Okazało się, że leżały na karimacie, na którą zaczęły spadać iskry w coraz większych ilościach. Naciągnęłam na dłoń rękaw i koc, w który wciąż byłam jako tako zawinięta, zabrałam ojulary i wybiegłam na dwór, gdzie stał Hiszpan. Rzuciłam okulary na ziemię, gdyż pomimo prowizorycznej warstwy ochronnej, były nieludzko gorące.

Podeszliśmy do domu i zaczęliśmy walić w drzwi. Gospodyni wyjrzała przez okno i krzyknęła przestraszona. Zadzwoniła na straż. My w tym czasie staliśmy na zewnątrz i mokliśmy w ulewie. W końcu, otwarto nam drzwi i szczęśliwi weszliśmy do środka. W ostatniej chwili wróciłam się po okulary i całe osmolone wręczyłam Jankowi.

- Piorun musiał uderzyć w dach i poszła iskra po instalacji - oznajmiła gospodyni. - Zostańcie tu, zrobię wam herbaty, byście się nie przeziębili.

I wyszła z przedpokoju do kuchni. Zostaliśmy sami w ciszy.

- Nic nie widzę - oznajmił nagle Hiszpan. - Szkła są czarne.

- Dziwi cię to? - Mruknęłam.

- Raczej irytuje - odparł. - Tak jak ty.

- I vice versa - rzuciłam i więcej się do siebie tej nocy nie odezwaliśmy.

Gdy gospodyni wróciła z herbatą, usiedliśmy w pomieszczeniu, które robiło za duży pokój. Naprawdę nie było tam miejsca. Wszystko w stosach pudeł, książek i ubrań. Jak się potem okazało, pani była w trakcie przeprowadzki.

Po interwencji straży pożarnej, koło 3 w nocy, wraz z Hiszpanem zasnęliśmy pół siedząc, pół leżąc na plecakach. I tak zakończył się pierwszy dzień naszej wyprawy.

Trochę wolniej - historia pewnego obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz