Powrót do normalności

82 6 0
                                    

  Stoczyłam się niechętnie z hamaka. Ledwo zasnęłam, a już miałam robić jakieś zajęcia. Od dwóch dni jedyne, o czym marzyłam to sen. Wydaje się to normalne, ale od powrotu z wyczynu byłam skłonna nawet ominąć jakiś posiłek, byle by móc przez chwilę pospać. 
  -Zośka, chodź tu, dziewczyny już czekają, a Róża sama nie przeprowadzi zajęć - rzuciła Zuza.
  Przeciągnęłam się, wzięłam ze skrzyni, która służyła nam za stół, plik kartek i wyszłam do drugiej przybocznej, nota bene mojej szkolnej przyjaciółki.
  Na placu apelowym czekała już reszta drużyny - dwadzieścia pięć dziewcząt w wieku od dziesięciu do szesnastu lat. Ich oczy skierowane były teraz na mnie i zdawały się pytać "Co się dzieje?", więc musiałam udzielić odpowiedzi. Przywołałam na twarz zmęczony uśmiech.
  -A więc - zaczęłam - jak zapewne wiecie, jesteśmy drużyną harcerską. Szok i niedowierzanie, prawda? Ale co za tym idzie, powinnyśmy znać historię harcerstwa.
  Część dziewczyn podskoczyła z radości, bo to ich "mocny" temat, część jęknęła znudzona, a reszta po prostu patrzyła się na mnie, czekając na ciąg dalszy.
  Tak więc cała drużyna została podzielona na pięć zespołów, a każdy z nich miał za zadanie rozwiązać mini quiz z historii harcerstwa, następnie każdy dostał wycinek o jakiejś ważnej dla harcerstwa postaci, o której dziewczyny musiały zrobić scenkę.
  O ile pierwsza część nas nie angażowała jakkolwiek, tak druga była świetną rozrywką.
  Pierwszy zespół miał za zadanie przedstawić pokrótce historię, dlaczego Andrzej Małkowski "rozkręcił" ideę skautingu w Polsce. Trzeba przyznać, że w tej scence został w pełni wykorzystany potencjał artystyczny naszych harcerek. 
  Drugi team opowiedział historię Baden - Powella, a konkretnie tego, jak wpadł na pomysł o utworzeniu czegoś takiego jak "skauting" podczas obrony Mafekingu w 1899 roku.
  Kolejny zespół zaprezentował postać Olgi Małkowskiej; jeszcze kolejny postać Aleksandra Kamińskiego.
  Piąta scenka natomiast ukazała skąd się wziął wygląd krzyża harcerskiego.
  Zabawa naprawdę była świetna. Niestety zajęcia musiałyśmy zakończyć już poważnym akcentem, czyli podsumowaniem tematu i sprawdzeniem ile dziewczyny zapamiętały. Najbardziej zapadła mi w pamięć odpowiedź naszej najmłodszej harcerki Jani, która zapamiętała, że "Ten wąsacz w kapeluszu nas wymyślił". Chodziło jej oczywiście o Baden - Powella i to, że wymyślił skauting, który potem przeszedł w Polsce w harcerstwo. 
  Po zajęciach była chwila spokoju i nadszedł czas na obiad. Tego dnia gotował zastęp z drużyny Aliszy, więc miałam nadzieję, że jedzenie będzie dobre i jedynie ten aspekt przekonał mnie, by pójść na posiłek zamiast pójścia spać.



  Po obiedzie odbyły się śpiewanki z Wikami i krótkie zajęcia z budowania ognisk, które trwały aż do kolacji. Po niej natomiast miały miejsce zajęcia o tym, jak się komunikować (np. komunikat "ja" - kiedy i jak go używać) i obrzędowe ognisko drużyny. Poruszałyśmy na nim wiele tematów, jednakże przewodnim było prawo harcerskie i to, jak każda z nas interpretuje jego poszczególne punkty. Prawdę mówiąc było to ciekawe doświadczenie. Można było zaobserwować jak różnie patrzą np. na punkt "Harcerka jest zawsze pogodna" pierwszoroczne harcerki, zastępowe i harcerki w ich wieku. Bez wątpienia dało nam to wiele do myślenia.
  Od razu po ognisku przeszłyśmy pod kapliczkę, by pożegnać dzień. A potem? A potem była odprawa zastępowych, na szczęście krótka i w końcu...
  - Specjalne coś dla kwaterkowiczów! - Oznajmiła Zuza. 
  Spojrzałam na nią, jakby to był jakiś nieśmieszny żart. Dochodziła północ, a ta chciała, byśmy uczestniczyły w tym czymś. 
  Jęknęłam przeciągle. Reszta dziewczyn z kadry również nie okazywała zbyt wielkiego entuzjazmu, ale cóż. Poszłyśmy i poza dobrym jedzeniem i nagrodami za dobrze wykonaną kwaterkę (w postaci składanych noży) nie było w tym nic "super". Więc po jakiejś pół godzinie wróciłam do kurnika. 
  Nie chciało mi się iść aż do myjołalni, by umyć zęby, więc zrobiłam to przy kraniku do mycia rąk (baniak z wodą na drewnianej konstrukcji), zbudowanym tuż za bramą podobozu. Obmyłam też twarz i w końcu poszłam spać, szczęśliwa, że to na dzisiaj już koniec.

Trochę wolniej - historia pewnego obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz