Rozdział 10

6 1 0
                                    

Tego dnia nasze relacje były lekko napięte. Mama oznajmiła mi, że przyjęli ją do pracy. Bardzo się ucieszyłam i z silnych emocji upiekłam ciasto, które rewelacyjnie się zrobiło. Ale gdy wyjęłam je z piekarnika, całe opadło. Można powiedzieć, że zdechło. Mimo tego zjadłyśmy je całe.

- Zgadzasz się na ta kolację z ciocią i Sarah?- zapytałam.

-Twoja kuzynka ma rację. Gdyby Barbara czegoś nie chciała, to by nie prosiła o przyjście. I tak, zgadzam się, ale nie wiem czy zostaniemy na kolację.

Kiwnęłam głową i chwyciłam telefon.

Ty:
Przyjedziemy na kolację.

Sarah odpisała po dziesięciu minutach.

Sarah:
Wiedziałam, że pękniesz i się zgodzisz. Tylko ubierz się jak cywilizowany człowiek.

Ty:
Nie ja się zgodziłam, tylko moja mama. I nie martw się. Nie ubiorę się tak jak ty. Nie idę na imprezę.

Kuzynka nie odpisała. Pewnie dlatego, że trochę ją przygasiłam. Teksty Megan czasami się przydadzą.

Barbara napisała do mojej mamy, że mamy przyjść dzisiaj o dziewiętnastej. Strasznie mi się nie chciało, ale byłam ciekawa, o co chodzi cioci.

Dziś mama ugotowała na obiad same ziemniaki i podgrzała sos. Nienawidzę takich obiadów, ale nie będę narzekać. Gdy zjadłam obiad, wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Uszykowałam ubrania, które założę na kolację u cioci. Będę miała coś podobnego, jak na spotkaniu z Evanem.

*

O osiemnastej trzydzieści wyjechałyśmy z domu. Było już ciemno, a ja pękałam z ciekawości.

Stanęłyśmy w progu domu cioci. Dom był duży i biały. Przed domem rosły piękne kwiaty i krzaki w kształcie rodzimego kółka. Cały budynek zabierał dech w piersiach. Drzwi otworzyła nam ciocia. Była to wysoka blondynka, o szerokich barkach. Zaprosiła nas do przed pokoju, który był cały biały ze złotymi dodatkami. W kuchni czekała Sarah z jak zwykle z nadąsaną miną.

-Kolacja za chwilę będzie- oznajmiła Barbara i kazała córce usiąść do stołu.

Siedziałyśmy tak parę minut w ciszy. Ciocia postawiła naczynie żaroodporne, które przed chwilą wyjęła z piekarnika.

-Po co chciałaś się spotkać, siostro?- zapytała moja mama i odgarnęła włosy z twarzy.

-Oh... jak ty mnie znasz- drączyła się Barbara.- Dobra koniec tych gagatek. Słyszałam, że nie macie pieniędzy na operację. Z resztą...wcale mnie to nie dziwi, jeśli nie możesz znaleźć porządnej pracy.

-Nadal nie rozumiem o co Ci chodzi.

-Mama chce powiedzieć, że jesteście biedni i nie umiecie zarobić porządne pieniądze- wtrąciła Sarah i uśmiechnęła się złowieszczo. Jej matka zmierzyła ją wzrokiem, a ta się uciszyła.

-I co w związku z tym?- westchnęła mama, a ja podrapałam się po brodzie.

- Mam dla Ciebie dwie propozycje. Chciała byś, żeby twoja córka widziała, prawda?- zapytała, a mama kiwnęłam głową.- No więc, możesz pracować w mojej firmie. Płacę więcej niż w tym twoim biurze.

-Zwolnili mnie i zatrudnili do nowego biura- wyjaśniła Evelyn, chociaż bardzo tego nie chciała. Nie lubiła pokazywać, że jest gorsza od swojej młodszej siostry.

-Heh...- westchnęła Barbara.- To jak? Powtórzę, że płacę więcej. Dwa razy, więcej. Ja bym się nawet nie zastanawiała, a poza tym szukam pracowników. Co prawda nie na takim niskim poziomie...- powiedziała, a mama zrobiła zdziwioną minę.- Oczywiście chodziło mi o poziom pracy. U mnie są większe wymagania.

Mama musiała się jednak zastanowić. Trudny wybór, zgadzam się. Wybrać między pracą, która nie jest zła, ale płacą mało, czy pracą, w której atmosfera była by okropna, ale płacą dwa razy więcej. I warunki są lepsze. Dla niektórych byłby to łatwy wybór, ale nie wtedy kiedy szefową jest taka osoba jak moja ciocia. Wiedziałam jednak, że mama się nie zgodzi.

- A jeśli się nie zgodzę?- rozmyślała Evelyn.

- To w tedy nie będziesz miała tyle pieniędzy. Nie będziesz dorastać mi do pięt. A z resztą...nie była bym człowiekiem, gdybym nie dała pieniędzy na operację swojej siostrzenicy- westchnęła i położyła na środek stołu kopertę.- Swoich własnych, zarobionych, pieniędzy.

Mama patrzyła na swoją siostrę podejrzliwie. Spojrzała na mnie i prosiła o pomoc. Ja lekko kiwnęłam głową, tak żeby nie zobaczyła tego kuzynka i ciocia.

-Kto by się zastanawiał?- wtrąciła znowu Sarah.- Ah tak. Trembley'owie. Wujek by brał.

Gdy to powiedziała, prawie wybuchnęłam gniewem. W mamie również się gotowała. Mimo tego, Barbara nie zwróciła jej uwagi.

Rozejrzałam się po pokoju, który był piękny. W złotych doniczkach rosły rośliny, a w wielkich ramach znajdowały się obrazy. Znowu spojrzałam na stół, a ciocia gestem głowy kazała wziąć kopertę z pieniędzmi. Nie zrobiłam tego, tylko ku zdziwieniu, mama.

Barbara kazała się częstować. Mama wiedziała, że za kopertę, chociaż zgodzi się na zjedzenie kolacji. Szczerze? To dawno nie jadłam takich pyszności. Sarah cały czas na mnie spoglądała, przez co czułam się nieswojo. Nagle zauważyłam bliznę na jej ręce i wszystko do mnie wróciło. Odcięte włosy, krew, zepsute zabawki. Ta blizna została od samowolnego przecięcia się nożem. Była taka sytuacja. Sarah w wieku ośmiu lat wiedziała o samobójstwie i okaleczaniu. Raz się przecięła, znacznie wyżej niż żyły, bo sama nie chciała nic sobie zrobić, ale po to, żeby winę zwalić na mnie. Nie wiedziałam jednak, że została po tym blizna. Czasami naprawdę mi jej żal. W końcu, żeby mi dokuczyć, robiła sobie krzywdę. Smutne.

Ale w głębi duszy jesteśmy takie same, bo w sercu czujemy tęsknotę za swoimi ojcami.
Ale Sarah przynajmniej widuje swojego ojca..., przemknęło mi przez myśl.

-My się będziemy zbierać- zakomendowała mama, odkladając telefon do torebki i wstając.- Robi się późno.

-Ah tak. Mała Cindy musi pójść o tak późnej porze spać. Rozumiemy, to już dwudziesta pierwsza.

-Sarah- odezwałam się.- Czy ty chociaż raz możesz zostawić coś bez komentarza? Bo Twojego klepania nie da się słuchać!

Ciocia spoglądała na mnie i mamę z przerażeniem.

- Jak tu wychowałaś swoją córkę, Evelyn!- krzyknęła, a potem zwróciła się do mnie.- Jak Ci nie wstyd!

- Nie krzycz na nią! Widzisz Cindy, po kim zachowanie ma twoja kuzynka? Oby dwie siebie warte!- zaczęła się kłócić mama.- Nic tu po nas. Ani minutę dłużej nie wytrzymam z wami pod jednym dachem!

Matka chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi. Nciągnęłam szybko na siebie kurtkę i wybiegłam z domu. Czułam się trochę jak kopciuszek uciekający późnym wieczorem, przed swoją przyrodnią siostrą, którą była moja kuzynka. Nie było jednak księcia, ale to nie ta bajka.

Wsiadłam do samochodu za rozkazem mamy. Ta, szybko odpaliła pojazd i ruszyłyśmy. Gdy byłyśmy niecały metr od domu cioci, mama odetchnęła z ulgą. Jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej zdenerwowanej. Ale teraz jednak wiem, jak bardzo napięta między nimi jest atmosfera. Strasznie to przytłaczające. A tak bardzo kiedyś lubiłam ciocię. Zawsze przychodziła z Sarah na kawę, a my jako małe dziewczynki robiłyśmy w moim pokoju podwieczorki i przebierałyśmy w sukienki księżniczek. Szkoda, że wyjazd wujka wszystko zmienił.

♡Zaślepieni♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz