Jako jedyna zostałam na dole wpatrując się przez okno w gwiazdy.
Dochodziła godzina dwudziesta trzecia, a ja nie mogłam zasnąć. Megan spała na siedząco na fotelu obok kanapy, na której leżał Louis.
Mama natomiast spała u siebie w pokoju, a Evan w śpiworze u mnie.To normalne, że nie mogłam zasnąć po takich strasznych wydarzeniach. Nie wszystko poukładało mi się w głowie. I pomyśleć, że dzisiaj rano spałam sobie spokojnie, nie zastanawiając się, co będzie potem, a mimo mojego przeziębienia czułam się dobrze. Trochę źle zrobiłam wybiegając w tym stanie na ulicę podczas strzelaniny, ale tu chodziło o czyjeś życie.
Podeszłam do blatu po szklankę i nalałam do niej wody. Każde jej połknięcie było dla mnie dziwne, a po chwili czułam jak mi jest niedobrze. Natychmiast odstawiłam szklankę i małymi krokami udałam się w stronę schodów, żeby Megan z Louisem się nie obudzili. Mimo tego miałam wrażenie, że moje lekkie kroki były głośne, a gdy byłam na samej górze, otworzyłam lekko drzwi.
- Nie śpisz?- zapytałam Evana, który leżał patrząc w sufit.
- Jakoś nie mogę. Dziwnie się czuję- odparł zniżonym głosem.- Mogę pożyczyć twój telefon? Chciałbym zadzwonić do rodziców.
-Jeszcze tego nie zrobiłeś?- zapytałam sięgając po telefon, który leżał na moim łóżku. Zdziwiłam się, że jeszcze nie zawiadomił swoich rodziców.
Podałam chłopakowi smartfon, a on wybrał numer. Chwilę czekał aż ktoś odbierze, ale się nie doczekał. Zadzwonił jeszcze raz ale to nic nie dało.
-To normalne, że twoi rodzice nie odbierają?- odezwałam się po chwili ciszy, ale on nie odpowiedział. Czyżby coś było nie tak? Nie wiem czy odpowiem sobie na to pytanie.
- To nic. Myślę, że nawet się nie martwią- odparł i oddał mi telefon.
- Dlaczego tak mówisz?- zapytałam i uklęknęłam obok niego.- Przecież mi możesz powiedzieć.
Mimo próby on zrobił smutną minę i się zamyślił.
-No dobrze. Myślę, że mogę ufać tobie tak jak ty mi- westchnął, po czym wziął głęboki wdech.- Mój ojciec od dwóch lat pije- zająknął się.- i...nie myślę, żebym cokolwiek go obchodził.
Zamarłam i chwyciłam się za głowę. Nie umiem pocieszać ludzi, ale nawet to tutaj nie pomoże. Evan był poukładany i zadbany, więc nawet nie domyślałam się, że mógł mieć jakieś problemy.
-Bardzo mi przykro...i dziękuję, że mi o tym powiedziałeś- odezwałam się i lekko uśmiechnęłam.- Wiesz...mamy ze sobą dużo wspólnego- zażartowałam, co spowodowało uśmiech na jego twarzy.
Wstałam z podłogi i wsunęłam się pod kołdrę. Nurtowało mnie jedno pytanie. Dlaczego on nie powiedział mi o tym wcześniej? Wiem, że temat jest dość trudny i nie jest tematem, którym należy się chwalić, ale w końcu obdarzył mnie pewnym zaufaniem.
-A twój brat? Jak on sobie z tym radzi? Jest teraz z twoimi rodzicami w domu? Twoja mama nic nie może zaradzić w tej sytuacji?- zaczęłam zadawać pytania, które zaczęły przygnębiać chłopaka.
-Jack nie boi się ojca. On na nas by nawet ręki nie podniósł. Na mamę już tak. Widać, że nas kocha, i że nie radzi sobie z nałogiem...ale to jest silniejsze od niego. Często gdy ojciec idzie pić ze swoimi kolegami, mama mi się wypłakuje. Bardzo mi wtedy ciężko. Jest mi przykro, że nie mogę ich obronić. Mam w sobie za mało odwagi.
Evan mówił to z takim żalem i smutkiem w głosie, że nawet mi zbierało się na płacz. Coraz więcej informacji, wydarzeń i wątków. Za dużo rzeczy, za mało czasu żeby sobie to poukładać. Dlaczego los zsyła na niewinnych ludzi takie rzeczy? Czy wszyscy nie możemy żyć w zgodzie? Bez wojen, przemocy, głodu i hejtu. Widać...nie. Każdy decyduje o swoim życiu. Mamy swoją wolę. Niektórzy chcą być dla wszystkich mili i pomocni, a niektórzy gnębić.
-Dziękuję, że mogłem ci się zwierzyć, przyjaciółko.
Przyjaciółko.
Czy tylko nią dla niego jestem? Znamy się krótko, ale na tyle , żeby coś do siebie poczuć. A jeśli to co siedzi mi w głowie to błąd i nic z tego nie będzie. I właśnie to jest najgorsze. Odrzucenie i nieszczęśliwe zakochanie. Jestem do tego przyzwyczajona, ale gdyby okazała się to prawda, bolało by jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Ból psychiczny jest gorszy od bólu fizycznego. Z resztą przekonałam się tego na mojej skórze.Odwróciłam się w jego stronę i lekko uśmiechnęłam. Chłopak szeptem życzył mi dobrej nocy i po pięciu minutach zasnął.
*
Obudził mnie zapach ciepłej kawy. Wstałam wypoczęta i spojrzałam na zegarek. Dziesiąta. To by wiele tłumaczyło moje wysypanie. Odwróciłam się, ale Evana już nie było. Oznaczało to, że był na dole.
Usiadłam na łóżku i się rozciągnęłam. Założyłam na siebie szlafrok i papcie na nogi. Zeszłam na dół i zauważyłam wszystkich siedzących przy blacie w kuchni. Louis wyglądał na wypoczętego, gdyż również był na nogach. To dobrze, że czuje się lepiej.-O! Wstała śpiąca królewna!- odezwała się mama w moją stronę, a wszyscy na około zachichotali.- Weź talerz i nałóż sobie tosty. Na stole masz masło i inne...
Zrobiłam co kazała Evelyn i usiadłam. Tosty były pyszne, a najlepsze z dżemem. Czułam się dziwnie bo wszyscy jedli obficie. Megan uszykowała tosty z serem i pomidorem, Louis z samym serem, a Evan na słodko- z czekoladą. Mama natomiast tradycyjnie jadła bez niczego z samym masłem, a obok leżała sałatka z pomidorem, ogórkiem i fetą. Każdy lubi coś innego.
-Mam nadzieję, że Cindy nie zamęczyła cię swoim gadaniem, Evanie.- powiedziała Evelyn z pełną buzią, po czym chłopak zaczął się śmiać.
-Mamo...-zaczęłam.
-Nie proszę pani. Była zmęczona więc szybko zasnęła. Mam rozumieć, że na szczęście?- wybuchł śmiechem.
-Ha ha. Bardzo śmieszne.- przewróciłam oczami.- A poza tym...jak się czujesz Louis?- starałam się zmienić temat.
-W porządku. Dzięki, że pytasz. Megan zmieniła mi opatrunek i dostałem tabletki przeciwbólowe- odparł zachrypniętym głosem, a ja spojrzałam na przyjaciółkę.
-Od kiedy jesteś takim specjalistą od zmieniania opatrunków?- zapytałam ze śmiechem. Oczywiście wszyscy wiedzieli o co chodzi i nie musiała się z tego tłumaczyć. Mimo tego zaczęła to robić.
-No wiesz...ty na swoim miejscu również zmieniała byś opatrunek swojemu chłopakowi...- zaczęła się śmiać i pościła mi oczko. Czyli ona również wiedziała o co nam wszystkim chodzi.
-Ta dzisiejsza młodzież. Starość nie radość. Młodość nietrzeźwość...zaraz też będziecie w takim wieku co ja!- rzekła Evelyn, której jak zwykle zbierało się na przemyślenia życiowe.
-Młodość się kończy wtedy, kiedy torba kosmetyków zmienia się na opteczkę pierwszej pomocy- zakomendowała Megan.
Mimo trudnej sytuacji, nie brakowało nam dobrego humoru. Nadal nie wiedzieliśmy co będzie czekać nas potem.
CZYTASZ
♡Zaślepieni♡
Teen FictionCindy Trembley to 17-latka, która prowadziła spokojne życie, do czasu jej wypadku, w którym doświadczyła lekkiej wady wzroku. Jedyną szansą na odzyskanie poprawnego wzroku, jest operacja, która przekracza budżet matki. Kobieta boi się o bezpieczeńst...