-Tak, tak, jutro będę...dziękuję, do widzienia- obudził mnie głos mamy, który dochodzi z kuchni.
Zerknęłam na telefon, zobaczyć, która jest godzina. Dochodziła siódma, więc powoli się zbierałam. Dziś był piątek, dzień szczytu, a ja zadowolona uszykowałam się do szkoły. Evelyn na dole jadła kanapki, a ja się do niej przyłączyłam. Obiecała, że mnie zawiezie, ale będę mogła być tylko godzinę w szkole. Tyle mi wystarczy, a w dodatku Megan ma się ze mną przejść po boisku, na który rzadko kto przychodzi. W zasadzie tak było kiedyś, nie wiem jak jest teraz.
-Cindy! Dalej, pośpiesz się!- pospieszała mnie mama, kiedy dochodziła ósma.
Szybko chwyciłam torbę i wybiegłam z domu. Jechałyśmy dłuższą drogą, żebym mogła nacieszyć się krótką wycieczką. Z jednej strony się denerwowałam, bo w końcu nie wiedziałam jak zareaguje klasa. Może negatywnie? A może wręcz przeciwnie?
Ściskałam mocno torbę kiedy pojechałyśmy pod szkołę. Budynek był olbrzymi. Okna znajdowały się niemal wszędzie, a wielkie drzwi z daszkiem robiły dobre wrażenie. Dawno mnie tu nie było i faktycznie, zmiany były całkiem spore. Parę osób stało i przeglądało książki przed szkołą. Od razu rzuciła mi się w oczy Megan, której czerwona bluzka przkówała uwagę.
Pożegnałam się z mamą i pokiwałam brunetce. Ta do mnie podeszła i przytuliła.
-Jak się cieszę, że tu jesteś!- oznajmiła i pociągnęła mnie za rękę.- Dalej chodź! Bo się zaraz spóźnimy.
Szybko wparowałyśmy do budynku, a uczniowie, którzy jeszcze stali przy szafkach, patrzyli na mnie z szerokimi oczami. Albo mnie pamiętali, albo zwrócili uwagę na to, co odwaliło mojej przyjaciółce, że tak biegnie.
Wszyscy byli lekko spłoszeni, bo nie za bardzo wiedzieli o co chodzi. A może się pali?
Szybko weszłyśmy do klasy, a moim oczą ukazali się oni. David, Chris, Sarah, Maia, Ada, Leo i inni. Wszyscy szeroko się uśmiechnęli i wykrzyczeli moje imię. Wstali z ławek, podeszli do mnie i przytulili. Moja klasa to jednak jest naprawdę fajna. Pani Amelia uścisnęła moją rękę i kazała mi usiąść na środku klasy, przed tablicą.
Megan natomiast, usiadła na swoje miejsce. Sarah była nadąsana, z resztą jak zwykle. Gdy tak na nią patrzyłam, przypomniało mi się, że obiecałam zapytać się mamy o spotkanie. Pewnie czekała na informację i się obraziła. Moje myśli przerwała mi nauczycielka.-Bardzo się cieszymy z twoich odwiedzin! Wszyscy za Tobą tęskniliśmy- oznajmiła z uśmiechem na twarzy.
Kobieta była niską blondynką, o bladej cerze. Jej oczy były duże i ciemne. Pani Amelia jest strasznie troskliwą osobą. Jako wychowawczyni jest cudowna, zawsze broni swoją klasę, staje po naszej stronie. Gorzej uczy biologi.
-Również się cieszę, że mogłam tu przyjść i was wszystkich zobaczyć- zwróciłam się do klasy.- Szkoda, że mój wypadek wszystko zmienił.
Gdy to powiedziałam wszystkie uśmiechy, które sprawiały u mnie wielką radość, zniknęły. Oni też to przeżywali. Nawet Sarah. W końcu zginął jej wujek. A za tym wszystkim kryła się smutna historia sprzed lat.
*
Gdy byłyśmy małe, nasze mamy były we wspaniałych relacjach. Kiedy ojciec mojej kuzynki wyjechał do Francji za pracą, zamknęła się w sobie. Miała wtedy z jakieś osiem lat. Z tego powodu często przebywała u nas i bawiła się ze mną i moim tatą. Często wtedy bywałam zazdrosna.
Gdy ojciec poświęcił chociaż chwilę mi, ona wpadała w fiurię. Traktowała tatę jak swojego własnego. Z zazdrości wchodziła do mojego pokoju, ciągnęła za włosy i psuła zabawki. Dla dziecka to coś okropnego. Zawsze po takiej sytuacji wybuchałam płaczem i skarżyłam się mamie. Ona pouczała Sarah, że tak nie wolno. Kiedy przegięła, w końcu odezwał się tata. Porozmawiał z nią dość ostro, a ona poczuła się jeszcze gorzej. Słowa ostrzegawcze bolały ją bardziej od mojego ojca, niż mamy. Była po prostu do niego przywiązania.
CZYTASZ
♡Zaślepieni♡
Fiksi RemajaCindy Trembley to 17-latka, która prowadziła spokojne życie, do czasu jej wypadku, w którym doświadczyła lekkiej wady wzroku. Jedyną szansą na odzyskanie poprawnego wzroku, jest operacja, która przekracza budżet matki. Kobieta boi się o bezpieczeńst...