Uderzyłam lekko głową o ziemię i od razu ukucnęłam. Od uderzenia przed sobą widziałam ciemność, dlatego otarłam rękami oczy. Mimo tego, że było lepiej, nie mogłam ujrzeć twarzy napastnika. Wiedziałam jednak, że był to mężczyzna. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, a wokół twarzy owinięta była równie czarna chusta.
-Nie bój się mnie- powiedział mężczyzna znajomym głosem, a po chwili zdjął materiał z twarzy.
-Evan?- zapytałam z pewną wątpliwością w głosie. Nadal byłam przerażona.
Chłopak kiwnął głową i pomógł mi wstać. Chwycił mnie za ramię i zaprowadził za duże drzewo.
-Tutaj nikt nas nie zobaczy. Jest tu niebezpiecznie. Gdzie szłaś?- zapytał zachrypniętym głosem i z powrotem założył chustę.
-Louis...on...myślę, że on został postrzelony- odparłam po chwili ciszy.
-Tak? A kto to taki?
-Chłopak mojej przyjaciółki, Megan. Ta Megan, która była ze mną w sklepie tamtego dnia.
-Rozumiem. Nie możesz iść sama. Myślisz, że strzelanina będzie trwała parę minut i co? I napastnicy ustąpią? Nie ukrywam, że niektórzy tacy są, ale pamiętaj gdzie mieszkamy. To są Stany Zjednoczone.
Kiwnęłam głową i zgodziłam się na to, aby Evan szedł ze mną poszukać Louisa. Widział, że jestem nieodpowiednio ubrana, dlatego oddał mi swoją kurtkę i wyjął z niej drugą chustę, którą kazał mi założyć. Czułam się, jakby właśnie trwała wojna. Teraz nikomu nie można było ufać. Za każdym murem mógł znajdować się ktoś z bronią, którą tylko szykował, aby strzelić w niewinnego człowieka.
Cieszyłam się, że Evan jest obok mnie. Nie bałam się aż tak bardzo. Po chwili zauważyłam rannego chłopaka opartego o drzewo. Trzymał się za ramię, która była cała od krwi. Evan szybciej podbiegł do Louisa i owinął materiałem ranę. Chłopak trząsł się i jęczał z bólu. Pod nosem cały czas wymawiał imię mojej przyjaciółki.
-Megan jest bezpieczna. Niedługo ty też będziesz- pocieszyłam go i razem z Evanem podniosłam chłopaka.
Louis opierał się na naszych ramionach i zkręciliśmy w boczną uliczkę. Wszędzie było cicho, ludzie poukrywali się w swoich domach. Na ulicy nikt nie chodził, byliśmy sami.
Do mojego domu oddzielało nas pięć minut drogi, ale zanim się obejrzeliśmy, byliśmy w domu.
Otworzyłam drzwi, ale mamy z Megan nie było na dole. Położyliśmy rannego na kanapę i od razu zauważyłam rozpłakaną Megan na schodach. Szybko z nich zeszła i przykucnęła obok chłopaka. Obcałowała jego całą twarz i powtarzała jak bardzo go kocha. On ze zmęczenia nic nie powiedział tylko szeroko się uśmiechnął i zgarnął jej włosy z twarzy.Po chwili mama również znajdowała się na dole. Wyjęła opatrunek i zajęła się rannym chłopakiem. Moja przyjaciółka, trzymała go za rękę.
-Uratowałaś mu życie swoją determinacją. Gdyby leżał tam z jakieś dziesięć minut dłużej, mogło by się to źle skończyć- powiedział Evan, a ja się zarumieniłam.
-Pomogłeś mi- westchnęłam.- Co tu się w ogóle dzieje? Czy już po wszystkim?
Chłopak wzruszył ramionami i otarł łzę, która spływała mi po policzku.
-Nie jestem tego taki pewnien, ale wsyztsko będzie dobrze. Czy mogła by Pani włączyć telewizor?- zwrócił się do mojej mamy.
Ona zaś odwróciła się i przerażająco na niego spojrzała.
-Z tego wszystkiego nawet pana nie zauważyłam! Kim pan jest żeby mi rozkazywać! Wynocha z mojego domu!- krzyknęła moja mama i z pilotem w ręku, ruszyła w stronę nastolatka.
CZYTASZ
♡Zaślepieni♡
Fiksi RemajaCindy Trembley to 17-latka, która prowadziła spokojne życie, do czasu jej wypadku, w którym doświadczyła lekkiej wady wzroku. Jedyną szansą na odzyskanie poprawnego wzroku, jest operacja, która przekracza budżet matki. Kobieta boi się o bezpieczeńst...