Rozdział 6

10 1 0
                                    

Następnego dnia wstałam lewą nogą.
Wszystko mnie bolało, a najbardziej głowa. Większość nocy nie spałam, gdyż cały czas mi coś przeszkadzało. Może myśl o jutrzejszym spotkaniu z Evanem? Myśl, że go nie znam i podaje się za kogoś innego? Być może jutro się tego dowiem.
W ogóle nie przemyślałam tego. Za bardzo namieszał mi w głowie. Wyobraźcie sobie sytuację, w której podchodzi do was przystojny chłopak lub ładna dziewczyna i mówi: ,,Umówisz się ze mną?" Tak  znikąd się wziął, a ty odpowiadasz, bez namysłu, że tak.

Postanowiłam dzisiaj odwołać sobie lekcje z mamą i zrobić dzień lenia.
Byłam bardzo zmęczona, więc zeszłam, po trudnych staraniach, na dół, położyć się na kanapę i pooglądać telewizję. Salon był połączony z kuchnią, ponieważ mamie się tak podoba. Cały dom jest całkiem nowoczesny, co natomiast ja nie za bardzo lubię. Wolę przytulne mieszkania. Evelyn, która miała jasne włosy i jasną cerę, zeszła na dół w piżamie. Przygotowała kanapki na śniadanie, które z chęcią zjadłyśmy na śniadanie.
Według mnie niedziele są najgorsze. Ten dzień tygodnia kojarzy mi się ze szkołą, nauką i sprawdzianami, bo zawsze w niedzielę odrabiam zadania, które zadała mi nauczycielka. Dziś na szczęście jest poniedziałek.

-Zapomniałam zapytać, po co i gdzie jutro chcesz pójść- zaczęła Evelyn, kiedy wzięła ostatni łyk herbaty.

-Z Megan chciałyśmy pójść nad jezioro. Ostatnio tam byłyśmy i było cudownie- odparłam.

-Rozumiem...może pójdę z wami?

-Nie!- krzyknęłam.- To znaczy...nie...bo chciałyśmy iść same z Louisem, chłopakiem Megan.

Mama patrzyła na mnie przerażona i chyba wiedziałam o czym myśli.

-Nie to nie tak!- wytłumaczyłam się, mając nadzieję, że coś temu zaradzi.- Zmieniając temat, mamo, jutro Megan do mnie przyjdzie...na chwilę i potem pójdzie...i ja potem też pójdę... a ty...też potem pójdziesz do pracy.

Mama położyła mi dłoń na czole i zmarszczyła brwi.

-Ty się dobrze czujesz?- zapytała podejrzliwie, a ja się uśmiechnęłam.- Nie umiesz ułożyć sensownego zdania. Musimy Ci przedłużyć lekcje.

Evelyn zaśmiała się i objęła mnie ramieniem. Włączyłam film, który razem z ciekawością oglądałyśmy.
Zanim się obejrzałam, była już pora obiadu. Mama zawsze robi obiad dzień wcześniej, żeby starczyło na parę dni, a wystarczy tylko podgrzać. Nigdy nie ma czasu, żeby zrobić obiad, jak już to w niedziele.

                                  *
Dziś już wtorek. Tej nocy nie mogłam spać, z resztą tak jak poprzedniej. Moja ekscytacja nie znała granic, tak samo jak zmecznienie. Evan będzie czekał na mnie w parku, o szesnastej. Megan przyszła do mnie dwie godziny przed wyjściem. Poprosiłam ją o pomoc w ubiorze, chociaż wiem, że to nie żadna randka. Najpierw się poznamy, może potem. Mimo tego strasznie się stresuje.

Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, od razu wiedziałam, że to moja przyjaciółka. Megan była wysoką brunetką, miała piegi na nosie. Wpóściłam ją do środka, nalałam wody i zaprowadziłam do pokoju.
Na łóżku miałam porozrzucane ubrania z otwartej szafy, która stała na przeciwko. Dziewczyna zaczęła je przyglądać i wyrażać opinię, co do ubioru na te wyjście.

-Trudny wybór- oznajmiła Megan.- W zasadzie to nie wiemy, jak ten chłopak traktuje to wyjście. Czy jako randkę,czy jako kumpelskie wyjście.

Kiwnęłam głową i usiadłam obok niej na łóżku.

- To co mam ubrać?

-Może coś co nie na randkę...i nie na zwykle wyjście. Na przykład zwykłe, czarne jeansy... i biała koszula, albo elegancka bluzka.

♡Zaślepieni♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz