fałszywe uśmiechy

365 35 26
                                    

Następnego dnia Oikawę obudził budzik. Chłopak przekręcił się na drugi bok próbując ignorować irytującą melodyjkę lecz po paru minutach poddał się i usiadł wyłączając alarm. Pierwszym co go zdziwiło to były bolące plecy, kiedy zaspane oczy przystosowały się całkowicie do światła, zobaczył, że siedzi na kanapie w salonie. Pudełko po lodach oraz koc leżały na ziemi, a w telewizji leciały jakieś bajki dla dzieci. Do bruneta dotarło wszystko co wczoraj się wydarzało i jęknął walcząc z samym sobą.

- Ugh... dalej Oikawa, musisz iść do szkoły inaczej Iwa-chan zobaczy, że coś jest nie tak...za długo już okazywałeś słabość - i tuż po tych słowach, kapitan drużyny wstał z uśmiechem na twarzy i ruszył do łazienki. Gdy tylko zobaczył się w lustrze, uśmiech zniknął. Podkrążone, czerwone i spuchnięte oczy po całej nocy płakania, zaschnięte łzy na policzkach i popękane wargi lekko zaróżowione od chłodnej nocy z całą paczką lodów. Jedno Oikawa wiedział, wyglądał okropnie. Brunet westchnął głęboko i poszedł pod prysznic. Gdy skończył kąpiel, nałożył na twarz jakąś maseczkę na twarz oraz pomadkę, która miała pomóc mu z pękniętymi ustami. Siatkarz ubrał się w mundurek szkolny i wysuszył włosy, następnie nałożył makijaż zakrywając ciemne wory pod oczami. Chłopak po raz kolejny spojrzał na siebie i zdziwił się jak dobrze szło mu zakrycie całego zmęczenia i bólu jaki teraz czuł. Z myśli rozbudził go dzwonek telefonu, był to Makki - Halo?

- Oikawa! Czemu nie ma cię w szkole! Widziałem się już z Iwaizumim.

- Oh... - Oikawa nie wiedział co powiedzieć, znów zamknął się w myślach 'Poszedł beze mnie do szkoły jakby nigdy nic', 'nie zależy mu', 'po co miałby się mną martwić, przecież ma teraz swoją dziewczynę..'

- OIKAWA! - Makki wydarł się do słuchawki.

- Uh! Co? Czemu tak krzyczysz?

- Stary, ja już 7 razy ciebie wołałem, gdzie żeś odpłynął?

- Nie ważne.. Niedługo będę - nie dając już drugiemu nic powiedzieć, rozłączył się.


Gdy Oikawę dzieliła już tylko jedna uliczka do głównego wejścia szkoły, wziął głęboki wdech i wydech a następnie wymusił uśmiech na twarzy i ruszył dalej. Bez słowa, brunet przedzierał się korytarzami prosto do jego klasy mając nadzieję, że nie zobaczy najlepszego przyjaciela. Ku jego nieszczęściu, gdy był już w drzwiach klasy,usłyszał ten paskudny rechot. Jego oczy działały instynktownie, odwrócił się czego pożałował... Stał tam Iwaizumi flirtujący z niską brunetką która chichotała przesłodzonym głosem. Oikawa poczuł odruchy wymiotne i jak najszybciej wszedł do klasy zatrzaskując za sobą drzwi. Zwrócił tym uwagę paru uczniów lecz nie przejmował się tym. Makki od razu podszedł do niego zmartwiony. Miał już zapytać się przyjaciela o co chodzi lecz przez okno drzwi o które opierał się rozgrywający, dostrzegł chichoczącą parę.

- Oikawa... - powiedział cicho i kojąco różowowłosy lecz przerwał mu kapitan nakładając maskę uśmiechu na siebie.

- Nic mi nie jest Makki. Wszystko dobrze - po tych słowach szybko usiadł do swojej ławki i mimo uśmiechu, aura wokół niego wskazywała aby nikt się do niego nie zbliżał. Niższy westchnął smutno patrząc na przyjaciela po czym usiadł do swojej ławki dając przestrzeń Oikawie. Wiedział, że potrzebuje pobyć sam ze sobą.

Gdy wybił dzwonek na przerwę obiadową, do klasy wszedł Iwaizumi. Na sekundę serce Oikawy rozjaśniło się ale nie na długo, ponieważ dostrzegł, iż za rękę trzyma go brunetka.

- Hej, shitykawa. Nie mam czasu dzisiaj z tobą jeść.

- Nie ma sprawy Iwa-chan - Oikawa wystawił swój piękny, fałszywy uśmiech czując jak coś go ściska w klatce piersiowej.

What about you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz