Rozdział 6

155 20 1
                                    

 Na powrót mojego ojca czekałam już ponad rok. Miałam już sześć lat, a Tomura osiem. Mimo tego i tak trenowaliśmy codziennie. Ja kontrolowałam nawet dobrze indywidualności, które ukradłam na pierwszej misji, a on nie musiał już nosić rękawiczek przez cały czas, bo wyćwiczył odruchowe odchylanie jednego palca. Oprócz tego ja i Tomura staliśmy się dla siebie rodzeństwem. Mówił do mnie ''siostro'', a ja do niego ''bracie''. Każdą wolną chwilę staraliśmy się spędzać razem. Nawet przekonałam znajomych mojego ojca żeby dawali nam lekcje w tym samym czasie (oczywiście te szkolne).

 Oprócz tego zaprzyjaźniłam się z Kurogirim. Dowiedziałam się, że jego moc nazywa się Warp Gate i pozwalała mu na otwieranie portali i przenoszenie ludzi lub przedmiotów w różne miejsca. Był też świetnym towarzyszem do grania w szachy i inne gry planszowe. Poza tym gdy prosiłam go o coś do picia on zawsze miło mnie zaskakiwał dając mi naprawdę pyszne napoje. 

 Wracając do ćwiczenia moich indywidualności. Moje panowanie nad All For One nie było najgorsze lecz nie mogłam powiedzieć, że jest doskonałe. Potrafiłam przenosić lekkie przedmioty (takie jak np. książka) ostrzami ale nie było mowy podniesieniu czegoś tak ciężkiego jak człowiek. Chociaż ukradłam moc zwiększania siły nie wzmacniała ona moich ostrzy. Tak samo jak każda inna zdobyta przeze mnie indywidualność nie łączyła się z moją pierwotną mocą. Wiedziałam, że tak się da bo usłyszałam o tym od mojego taty ale choćbym nie wiem jak się starała nie potrafiłam łączyć moich mocy.

 Obecnie siedziałam w moim pokoju myśląc na tym jak mieć lepszą kontrolę nad moją mocą. Chwile ciszy były jednymi z moich ulubionych. Miałam czas by posiedzieć ze sobą sam na sam. Czasami fajnie było zamknąć oczy i po prostu rozkoszować się ciszą. Jako, że nasza początkująca grupa przestępcza nie była zbyt liczna prawie nigdy nie było tu głośno. Lecz tę wspaniałą ciszę przerwał mi dźwięk biegania po korytarzu. Wstałam z łóżka i wychyliłam się przez drzwi by zobaczyć Tomurę biegnącego w kierunku baru.

- Co się stało? - zapytałam

- Nie słyszałaś?! - rzucił mi przez ramię wciąż się nie zatrzymując - Mistrz wrócił!

 Szczerze jego reakcja na powrót mojego ojca była dość przewidywalna. Od kiedy Tomura go poznał traktował go jak wzór do naśladowania, jak najwspanialszą osobę na świecie. Nie mogłam powiedzieć, że był ślepo w niego zapatrzony, ponieważ byłoby to kłamstwem. Szybko ruszyłam za moim bratem. Gdy tylko dobiegliśmy do baru zobaczyłam mojego ojca. Sama nie wiedząc co robię podbiegłam i przytuliłam się do jego nogi, bo tylko na tyle pozwalał mi mój wzrost. On się do mnie uśmiechnął i poklepał mnie po głowie.

 Po przywitaniu i po opowiadaniu ma co się działo gdy go nie było zaczął opowiadać to co robił przez ponad rok jego nieobecności. Okazało się, że pewien znany gang mafijny, z którym miał sojusz potrzebował pomocy w wybicie się na krajowe miejsce jeden w rankingu złoczyńców. Niestety brytyjscy bohaterowie nie ułatwiali tego dla tego All For One musiał się nimi należycie zająć. Na szczęście obyło się bez większych strat po stronie mafii.

- Walka z tamtymi bohaterami była czasochłonna dlatego nie było mnie tak długo. - powiedział kończąc tym samym historię - Fajnie się gadało lecz teraz mam dla was kolejne zadanie.

Ja i Tomura pokiwaliśmy głowami na znak, ze się zgadzamy. Mój ojciec wyciągnął zdjęcia dwóch mężczyzn i pokazał nam je.

- Obawiam się, że oni będą przeszkadzać mi w moim planie, chciałbym żebyście ich wyeliminowali. - powiedział - Choć zapewne zrobiłbym to sam myślę, że wysyłanie was na misje da wam doświadczenie potrzebne w walce z bohaterami. Kurogiri przetransportuje was w miejsce

Byłam dumna, że ufa nam na tyle by dać nam taką misję. Chwilę później byliśmy już gotowi. Kurogiri przetransportował nas do wyludnionej dzielnicy miasta. Nie wiem czy to szczęśliwy traf ale już po chwili zauważyliśmy nasze ofiary. Zwróciliśmy na  nas ich uwagę i poczekaliśmy aż wejdą za nami do ciemnego zaułka. Postanowiliśmy działać szybko. Tomura już ściągał rękawiczkę z ręki, a ja szykowałam się do wypuszczenia ostrzy. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Jeden z mężczyzn już po chwili był tylko kupką pyłu, a drugo miał przebitą szyję moim ostrzem. Mimo iż przeszło ono przez nie na wylot krew prawie się nie lała. Po chwili ostrza znów zniknęły. Wyszliśmy z zaułka zostawiając za sobą jedną kupkę popiołu i jedno martwe ciało.

 Szczerze nie czułam jakiś wyrzutów sumienia po tym co zrobiłam. Powiem, że nawet mi sprawiło mi to małom przyjemność. Nie dość, że wykonaliśmy zadanie mojego ojca to jeszcze mi się to podobało. Nie wiedziałam czy powinnam się cieszyć z tego, więc postanowiłam zbytnio nie myśleć o moim nastawieniu do zabijania. Teraz byłam pewna jednego. Już naprawdę nie byłam tą sama osobą.




Dzięki za czytanie i zachęcam do komentowania.




Drugi All For OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz