» 8 «

319 29 60
                                    

  - Jak się czujesz? - spytał po chwili. Spoglądał na nią badawczo.

  - Ale jak ona? Co się z nią stało? - spytała zdziwiona.

  - Może innym razem ci powiem...

  - Nie! Chcę usłyszeć to teraz! Słyszysz? Teraz! - wstała na równe nogi i wpatrywała się w niego. Ręce skrzyżowała na piersiach.

  Wypuścił ciężko powietrze ze swoich ust.

  - Okej... Jesteśmy tajnymi agentami. Za pomocą miraculi, czyli tajemniczej biżuterii, uzyskujemy magiczne stroje i moce. Każde z biżuterii ma swojego strażnika. Są oni dość wyjątkowi i najlepiej by było, żeby nikt nie dowiedział się o ich istnieniu.

  - A skąd to światło na laptopie?

  - To była przemiana. Towarzyszy jej taki dziwny blask. Łapiemy akumy z zaakumizowanych osób, ale najpierw musimy znaleźć przedmioty, w których ukrył się ten przeklęty motyl, żeby uwięzić go w słoiku. Niestety nie potrafimy oczyszczać akum, przez co gromadzimy je w specjalnym pomieszczeniu - zamilknął na moment. - Mogę o coś zapytać? Jak wpadłaś na pomysł, że akuma może być w masce?

  - Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Może wydawać się to dziwne, ale w jednym momencie wszystko zrobiło się czarno białe, a tylko jego maska zaczęła dziwnie mrugać.

  Przytaknął głową w skupieniu.

  - Oprowadzić cię po agencji? Zanim Chloé przyjedzie, to trochę na nią poczekamy. Zwłaszcza, że pojechała po ciasto do piekarni twoich rodziców.

  - Naprawdę? - szepnęła z niedowierzaniem.

  - Tak. Przecież to mówiła. Ona wie, co robi. Przy okazji wytłumaczy twoim rodzicom całą sytuację.

  - Nie wiem nawet jak ja jej się odwdzięczę.

  W tej chwili w pokoju pojawiła się blondynka.

  - Coś wymyślę, a teraz chodźcie na ciasto. Znając Nino to zaraz zje je całe i to sam - podeszła do dziewczyny, wręczając jej białą kopertę. - To dla ciebie. Przeczytaj.

  Zabrała papier z jej rąk. Wyciągnęła kartkę ze środka i zaczęła sunąć po niej wzrokiem. Po chwili w jej oczach można było dostrzec iskrzące się małe łezki wzruszenia. Gdy skończyła czytać, uścisnęła niebieskooką.

  - Dziękuję ci bardzo... - szepnęła.

  - Musiałam ich powiadomić. Poza tym, masz bardzo miłych i kochanych rodziców. Chodźmy już do reszty.

  Chwyciła granatowowłosą pod ramię i zaprowadziła do reszty.

  - Lahiffe! Nie po to kupiłam cały tort, żebyś go sam zeżarł!

  - Moja wina Bee, że on mnie do siebie wołał? Nie mogłem przejść obok niego obojętnie!

  Zielonooki podchwycił dłoń dziewczyny i skierował ją na kanapę. Sam usiadł obok niej.

  - Pomyślałem, że możemy opowiedzieć coś o sobie. Skoro Marinette ma z nami spędzić najbliższe dni to warto, aby nas choć trochę poznała.

  - To ja może pierwszy - odparł z pełnymi ustami mulat.

  - Zjeżdżaj ciemnoto, ja będę pierwsza! - warknęła różowowłosa.

  Drobna blondynka z krótkimi włosami podeszła do dziewczyny.

  - Jestem Rose Lavillant. Bardziej pełnię tutaj funkcję asystentki. Odbieranie telefonów, zajmowanie się całą papierologią... To moja robota - uśmiechnęła się. - Bardzo uwielbiam zwierzaczki, mam nadzieję, że ty również? - powiedziała wesoło.

Misja MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz